Kiedy tracisz kontakt ze swoją duszą czujesz się bezradny i bezsilny, znika moc, którą masz w sobie. Gubisz się, nie wiesz co robić i kogo słuchać. A tu tymczasem rzeczywistość zmusza Cię do nic nie robienia, do zagłębienia się w sobie i bycia, po prostu bycia. To ogromna szansa dla nas na przebudzenie. Pozostawanie w spokoju jest bezcenne. Wydaje się jednak niemożliwe, gdy media szerzą pandemię strachu, która jest dla nas zabójcza. Pamiętaj, jesteś wolną duchową istotą i zawsze masz wybór i możesz tych wiadomości nie przyjmować do siebie. Z naszej czasoprzestrzeni odchodzą głównie ci, których opanował lęk i nie umieli odnaleźć w sobie spokoju i bezwarunkowej miłości. Słyszeliście zapewne, że życie jest wieczne, a ciało i duch są jednością. Utożsamiliśmy się jednak tak mocno z ciałem, że zapomnieliśmy o tym, że to dusza wybrała pobyt na ziemi w tym właśnie czasie, że to ona jest energią istnienia i nieśmiertelną istotą. Czasami gubimy ją na wiele lat, kultywując ciało, zewnętrzność, która zmienia się wraz z epokami, modą i latami. Teraz jest ten czas przemiany, przewartościowania i powrotu do niej. To co było ważne przestaje mieć znaczenie, pojawiają się wartości o wyższych wibracjach. Nasza świadomość wzrasta. Jesteśmy gotowi spotkać się z sobą samymi w przestrzeni serca i przeżyć tą próbę sił godnie i w spokoju. Przestać walczyć i poddać się temu co jest takie jakie jest. Łagodzić wszystko kobiecą energią i odłożyć miecze. Skupić uwagę i obecność na swoim sercu i tam odnaleźć spokój i rozwiązania.
Róbmy to co jest dla nas aktualnie dostępne. Medytujmy, módlmy się, kontemplujmy, bo to, da nam wgląd i przyniesie spokój. Wykorzystajmy swoje umysły, które potrafią czynić cuda w naszym życiu i powierzmy się Sile Wyższej niż my sami, Bogu, jakkolwiek go pojmujemy. Umysł zaprogramowany na zdrowienie już nie raz przywrócił nam odporność i nastąpiło samouzdrowienie przy niejednej grypie. Dzięki właściwym programom i pozytywnemu myśleniu spełnialiśmy też swoje marzenia i odnosiliśmy sukcesy. Wszystko zależało od tego na czym skupialiśmy uwagę i jakimi energiami: strachem czy miłoscią się kierowaliśmy. Kiedy pojawiał się lęk przychodziła plajta, choroba i zwątpienie, kiedy wzbudzaliśmy w sobie wiarę i zaufanie, pojawiało się spełnienie. Wybierz teraz kierunek patrzenia zgodny z wolą duszy. Poddaj się i przestaniesz walczyć, a wszystko będzie dobrze, najlepiej jak to jest możliwe dla Ciebie. Proszę, nie walcz, bo na ringu masz tylko 50 % szans, a to często zbyt mało na przeżycie.
Dzisiaj, podczas porannego skupienia przyszła do mnie myśl o czterdziestodniowej praktyce wdzięczność. ( Chcę ugruntować w sobie ten nawyk, dlatego 40 dni). Zaczełam więc pisać i odkrywać dobre strony tego co się dzieje teraz. Zachęcam Cię byś wyrobił w sobie nawyk bycia wdzięcznym, w każdym momencie swojego życia. Wdzięcznym za to co było, co jest i będzie, za to co się dzieje i co się nie dzieje, za każdą myśl, która prowadzi Twoją energię do uzdrowienia. Wdzięczność wznosi nas bowiem na wysokie poziomy wibracji, gdzie lęk już nie mieszka. Tutaj otwierają się dla nas nowe przestrzenie i możliwości. Tu dostrzegamy, że jesteśmy jednym w oceanie obfitości. Tu pławimy się w miłości i radości, która nie ma przeciwieństw.
Niech wdzięczność, miłość i radość będzie z nami.