Byłam w związku z mężczyzną pokiereszowanym po rozwodzie, „zbierającym” się kilka lat, nazywając to emigracją wewnętrzną, bo odstał od ludzi rozpamiętując–dlaczego żona zostawiła go.

Przywróciłam mu wiarę w szczęście osobiste, ale miał różne obiekcje, które rozwiewałam
dobrocią, cierpliwością, serdecznością. Nie do końca UMIAŁ to przyjąć, mówiąc, że to go „rozmiękcza”, a on musi być -silny/opieka nad rodzicami–pełna plus praca.

Uzależniony emocjonalnie od ojca, uległ jakimś BARDZO egoistycznym sugestiom/zdał sobie później z tego sprawę/ i związek runął z wielkim żalem. Nie daje rady – do tej pory nie wiem co to znaczy.
Czekałam cierpliwie na powrót. Byliśmy w kontakcie, serdeczne telefony jakby z szansą powrotu. Spotkanie z radością „będzie dobrze”, nie martw się, to dawało mi nadzieję. Ale niestety wyszedł już z samotności i kontaktował się z różnymi kobietami na e-Darling, tylko na rozmowy/chodziło o jakieś emocjonalne wywewnęcznianie, bo jest – typem
ADHD i musi się wygadać. Niestety znalazł kogoś, kto go świetnie rozumie i podjął decyzje – rozstania. Oczywiście nie obyło się bez oszukiwania i kłamstw za czym to się wydało/  Byłam w tym związku stroną -dającą, a ponieważ CIERPIĘ i analizuje DLACZEGO?? doszłam PÓŻNO do wniosku, że zamiast otaczać go opiekuńczością/ bo tego BRAKOWAŁO mu od 10 roku życia/ należało SAMĄ być „nieszczęśliwą”, potrzebującą wsparcia i pomocy, to by cementowało nasz związek, a nie moja opiekuńczość. On opiekę nad rodzicami
wykonuje z wielkim oddaniem-dziś NIE spotykanym, co jest bardzo szlachetne, nie mniej budzi to zastanowienie. Mieszka po rozwodzie z rodzicami i oddaje się bez reszty, to wiąże i uzależnia, sama miałam chorych rodziców, więc świetnie go-rozumiałam i !!! WSPIERAŁAM,
chyba -niepotrzebnie.

ZOSTAŁ żal, smutek, cierpienie. Nie stać go było na rozmowę/wy/ tylko decyzja e-mail/bardzo przykre/ Czy ktoś po przejściach miał potrzebę opiekować się, a nie być obdarzanym, bo to go męczyło/zagłaskiwany kot/ za późno wzięłam to pod uwagę, lepiej
być przysłowiową blondynką ??? Co można zrobić, nie spływa to po nie !!!

Droga Lizo!
 
Wiem ,że kiedy jest się w środku związku i targają Tobą różne, czasem sprzeczne emocje to trudno wyciągnąć właściwe wnioski. To jest jednak bardzo ważne by żyć prawdą , a nie iluzją.
 
Otóż spójrz na to z dystansu i skup się na sobie i swoich odczuciach. Zauważ – On nie był gotowy na związek „ rozpamiętywał dlaczego żona go zostawiła, ” „miał różne obiekcje”, których nie chciałaś widzieć i słyszeć, „był uzależniony emocjonalnie od ojca” , mieszkał z rodzicami. itd.
 
To wszystko pokazuje, że mimo rozwodu nie zakończył związku z żoną i zaczęliście funkcjonować więc jak w tradycyjnym trójkącie. Kiedy Ty jednak zaczęłaś być za dobra, nad- opiekuńcza, za bardzo wspierająca ( jak nadopiekuńcza matka), dawałaś mu wyraźne sygnały że chcesz stałej i trwałej relacji. On tego nie chciał od początku,( przecież był emocjonalnie zajętym człowiekiem), niedojrzałym chłopczykiem, który wrócił pod skrzydła rodziców, ale Ty wolałaś tego nie zauważać. Twoje założenie, że dobrocią, opieką za dwoje załatwisz wszystko, jest całkowicie błędne. Uświadom sobie, że nie można kochać za dwoje( chociaż nic nie piszesz o miłości )- co jest też bardzo symptomatyczne i warto, żebyś się zastanowiła co Was połączyło i jakie były Twoje prawdziwe intencje wejścia w związek.
 
Jeśli popatrzeć na to co Was oboje przyciągnęło do siebie to w ogromnym skrócie: wzorzec uzależnienia, który zawsze pokazuje nam brak równowagi i objawia się między innymi tzw. przywiązaniem do bliskich osób, nad – opiekuńczością, brakiem równowagi w dawaniu i braniu. Wtedy strona, która nie jest w stanie przyjąć tego dobra musi odejść bo to dla niej zbyt duże obciążenie- dług.
 
Nie żałuj – żal zawsze pokazuje, że nie zrobiliśmy tego co należało zrobić. W Twoim przypadku słuchać go , słyszeć i być uważną. Partner zawsze mówi co chce , a czego nie chce. Jeśli jego potrzeby i wartości są zdecydowanie inne niż Twoje to nie należy wchodzić w taki związek bo przekonywanie, zmienianie partnera jest najgorszą opcją, która nigdy nie działa. Jeśli już byłaś i zauważyłaś to w trakcie, to nie należało czekać, aż On Cię zostawi tylko wycofać się z gracją przeprowadzając z nim rzeczową szczerą rozmowę, tak żeby miał jasność dlaczego podjęłaś taką decyzję. ( takie świadome rozstanie pozwala w przyszłości obojgu partnerom bardziej zrozumieć tą relację, po to by uzdrowić w sobie to co było do uzdrowienia i nie popełniać tych samych błędów)
 
Moja Droga, nazywam rzeczy po imieniu i wiem, że Ci przykro. Za relacje w związku zawsze odpowiedzialne są obie strony w takim samym stopniu. Nie chcę Cię pocieszać lub użalać się nad Tobą , ani oskarżać partnera bo wtedy dołączyłabym do wzorca ofiary. Popatrz sobie i prawdzie w oczy, płacz, złość się, krzycz i odpuść – TO JUŻ BYŁO – Teraz wybacz sobie, oczyść się z tej relacji, uwolnij, zobacz ile dobra i mądrości z niej wyniosłaś, doceń. Życz mu dojrzałości i rozwagi, miłości, a ta sama energia spłynie na Ciebie – bo to co dajesz wraca do Ciebie. Bądź spokojna, nie zawsze dając Kowalskiemu otrzymujesz od niego zwrot, czasami Malinowski otworzy serce dla Ciebie.
 
Póki co pracuj nad sobą i przygotuj się na tę miłość czystą, niewinną i błogą. Zapraszam Cię do pracy indywidualnej i na warsztaty CUD OCZYSZCZANIA na poziomie Ciała Umysłu i Duszy.
 
Serdeczności Małgosia

Ps. Do miłości trzeba dwojga gotowych, otwartych i dojrzałych osób.