Witaj Małgorzato,
piszę po dłuuuugiej przerwie. Sporo czasu już upłynęło od naszego spotkania…
Piszę do Ciebie, ponieważ zawsze miałaś interesujące zdanie na pewne płaszczyzny życia.
Otóż dzisiaj był ten sądny dzień moich przemyśleń….czyli po nieciekawej akcji z szefem w pracy usiadłam i mocno zaczęłam myśleć nad swoim życiem, i zadawać sobie to samo pytanie, co ze mną jest nie tak?
Mam 33 lata i dalej błądzę, pomimo wielu przeczytanych książek, bagażu doświadczeń, jako takiej życiowej wiedzy ..,a o co konkretnie chodzi?!O miejsce w świecie, to upragnione, pełne miłości, szacunku,…a w realu mam coś odwrotnego.
I zadaje sobie pytanie, ile jeszcze pracy muszę włożyć by zacząć normalnie żyć ..
Czyli bez oddechu na plecach ojca, tyrana , od którego się wyzwoliłam, za to w życiu napotykam podobnych mężczyzn, niby to mądrych, inteligentnych lecz nieporadnych życiowo, dokładnie tak jak mój ociec, i nie dostępnych, czyli albo zapracowanych, albo są to związki na odległość.
I tu dodasz, że zapewne powinnam odczepić wzorce…tylko ,że ja to już z Tobą zrobiłam, tak samo jak byłam na warsztatach „cud wolności” a także „ustawieniach Helingera”.
I nie widzę by w kwestii partnerskiej , rodzinnej, aż tak się poprawiło. Więc co jest nie tak?
Nie chcę powielić błędu mojej mamy, i uzależnić się od mężczyzny, być na jego łasce, i dlatego staram się kształcić, coś ze sobą wartościowego zrobić, być samodzielną.
W sumie prace mam dobrą, lecz ona mnie wykańcza psychicznie, ponieważ mam bardzo wulgarnego szefa który nie ma szacunku do nikogo, każdego pracownika obraża, mobbinguje, ja już tak nie chce żyć, chce pracować tam gdzie będę szanowana, chcę przychodzić do miejsca pracy z uśmiechem na twarzy, a nie wstawać rano z myślą, co dziś się wydarzy, czy będzie krzyczał, na ile będzie spokoju, czy się dzisiaj do czegoś przyczepi? Mało nie zarabiam ani dużo, tak by opłacić najważniejsze rzeczy, lecz jeśli mam się rozejrzeć za nową pracą to mnie na to nie stać, bo nie wierzę w siebie, nie mam sprecyzowanego celu, a poza tym spadło by mi wynagrodzenie, i nie będę mogła się utrzymać.
Wiec co robić Małgosiu? Co robić by nie przyciągać mężczyzn, zadłużonych, z zobowiązaniami, teraz jestem w związku z mężczyzną, który jest dobry, nie wszystko w nim akceptuje lecz chyba jest najbardziej odpowiedni jakiego dotychczas spotkałam. Oczywiście mieszka w innej miejscowości (lecz chce mnie ściągnąć do siebie), i ma zobowiązania finansowe w stosunku do byłej żony. Jest po rozwodzie, musi tylko ją przez rok spłacić. Ale coć mi nie do końca w nim pasuje, i to ma swoje odzwierciedlenia na płaszczyźnie seksualnej, to znaczy mam straszną blokadę seksualną, coś mnie hamuje by nie uprawiać z nim miłości, zresztą już we wcześniejszych związkach również to się zdarzało. Generalnie jestem zagubiona, chcę zmiany, a nie wiem co robię nie tak?
pomożesz?
pozdrawiam
Anna
Witaj Anno,!
Nie kojarzę naszej pracy chyba dlatego , że zwraca się do mnie bardzo wiele kobiet o tym imieniu. Myślę, że czytelnicy pytań i odpowiedzi mogą czasami mieć wrażenie, że to ta sama osoba pisze, a jest inaczej. Skupiam się więc na tym co napisałaś teraz.
Anno , związki się udają, trwają i są szczęśliwe gdy mamy dobre relacje z mamą i tatą. Dotyczy to również zarabiania pieniędzy i posiadania dóbr materialnych.
Z tego co piszesz, widzę , że nie wybaczyłaś ojcu do końca, nie odpuściłaś i nie pojednałaś się. Wtedy Twoje związki byłyby inne. Twój pracodawca, który reprezentuje wzorzec ojca tyrana jest blisko Ciebie. Postęp w tym, że mężczyzna, z którym jesteś jest lepszy od poprzednich. Zrobiłaś więc krok do przodu , ale zapewne jeszcze cała droga przed Tobą. Droga prowadząca do AKCEPTACJI tego co było i tego co jest.
Wróć na chwilę z otwartym sercem i duszą do przeszłości i ZAAKCEPTUJ WSZYSTKO co wydarzyło się w przeszłości dzień po dniu, zdarzenie po zdarzeniu. Pojednaj się z ojcem i mamą , wybacz sobie negatywne myśli o nich, ocenianie mamy, lęki, żeby nie powtórzyć życiorysu i błędów mamy. Tu wkradła się krytyka, osąd, a to jest zbędne.
Potrzebujesz wybaczyć sobie , a poprzez to innym, odpuścić i otworzyć w swoim sercu przestrzeń dla miłości. Wybaczanie też musi być z miłością, a nie wyższością – przestrzegam. Wtedy jedynie wzmocniłabyś swoje ego, a tego mamy wszyscy w nadmiarze.
Kiedy w procesie akceptacji i wybaczania uwolnisz się całkowicie od wzorca ofiary tyrana, zapewne zmienisz pracę na lepszą. Póki co trzymasz się przeszłości, urazów z przeszłości, pracy , która odbiera Ci szacunek do samej siebie.
To co mamy najważniejsze to własna godność i miłość do siebie samej. Na Tym się skup. Gdy zaczniesz się kochać i szanować, nikt nie będzie Cię obrażał, krzyczał na Ciebie czy mobbingował. Żadne pieniądze nie są warte bycia ofiarą. Kiedy zrezygnujesz z tej roli życie się zmieni.
Zastanów się też nad związkiem w którym jesteś bo to, że nie wszystko w nim akceptujesz i masz blokadę dotyczącą zbliżenia nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Jest wielu dobrych mężczyzn na świecie. Rozejrzyj się. Odnoszę wrażenie , że zabiegasz by za wszelką cenę mieć partnera. Odpuść, a wtedy właściwy, sam się znajdzie, pracuj tylko z sobą.
Póki co, zapraszam Cię na warsztat o związkach i inne. Pomóc może Ci też dalsze odpinanie wzorców. Z niektórymi sprawami trzeba pracować wielokrotnie, na wielu poziomach, aż do szczęśliwego zakończenia.
Z miłością Małgosia
Ps. Wszystko z Tobą jest w porządku. Im więcej oczyścisz i uporządkujesz w rodzie, tym szybciej zobaczysz efekty, choć nie zalecam oczekiwań.