TAI_0053nSukces dla każdego z nas znaczy coś innego, ale czym by nie był, to na ogół prowadzi nasze myśli ku przyszłości, w której ma się wydarzyć, albo cofa nas do przeszłości, żeby przypomnieć sobie, że w ogóle miał miejsce.  Zaprzyjaźniona stylistka powiedziała kiedyś na bazie obserwacji wyniesionej ze swojej pracy, że są trzy rzeczy, których ludzie potrzebują najbardziej: miłości, pieniędzy i dobrych relacji z dziećmi. Bez tego nie mogą być szczęśliwi i cieszyć się nowym strojem czy wizerunkiem. Ktoś inny zapewne dodałby, że potrzeba zgody i harmonii w rodzinie, radosnego seksu, zdrowia czy prestiżu.

Warto więc zastanowić się, co zrobić, żeby wykreować szczęście, które pozostaje, spotkać właściwego partnera na życie, być zdrowym i stale zadowolonym z siebie.

Otóż moim zdaniem są różne drogi prowadzące do celu. Jedna z nich, ta znana większości z nas, okupiona jest nadmiernym wysiłkiem i ciężką pracą.  Nie mówię, że jest to droga po trupach, ale zawsze z użyciem woli, wysiłku, walki, zabiegów, zaangażowania i działań niejednokrotnie ponad własne siły. Zdarza się więc tak, że gdy osiągamy ten cel, sukces, to zamiast się nim cieszyć, nie mamy już na to sił, bo zużyliśmy się jak stary akumulator, który – niedoładowywany we właściwym czasie – trzeba wyrzucić i zastąpić nowym. Mamy do czynienia z tak zwanym zmęczeniem, czasami chronicznym, i wtedy nazywa się to wypaleniem zawodowym czy życiowym, no i cała radość z przedsięwzięcia umyka, ucieka, pozostaje tylko żal i ból, że tak się sponiewieraliśmy, czasami wstyd, że nie zorientowaliśmy się wcześniej, kiedy był na to czas, by się zatrzymać, wycofać, nabrać dystansu lub zmienić kierunek.

Żal pojawia się zawsze wtedy, kiedy nie zrobiliśmy tego, co należało zrobić.  Kiedy zastanowisz się nad tym, że to mądrość płynąca z doświadczenia wielu, wielu z nas, będziesz mógł zrezygnować z przymusu działania, zatrzymać się i zastanowić. Czasami takie zatrzymanie, odpuszczenie ambicji i wszelkiego przymusu może być krokiem milowym w naszym rozwoju i skokiem kwantowym w podniesieniu naszych wibracji i świadomości.

Można by powiedzieć, że wspaniałą maksymą dla nich wszystkich jest zasada: odpocznij, zanim się zmęczysz. Gdybyśmy wiedzieli o niej i umieli z niej korzystać wcześniej, to zapewne bylibyśmy bardziej elastyczni, otwarci, zdjęlibyśmy klapki z oczu i rozejrzeli się szerzej, znaleźli inne, nowe rozwiązania i opcje. Energia regenerowana systematycznie (spacerem, urlopem, wypoczynkiem, uprawianiem lekkiego sportu, zdrowym pożywieniem i higieną psychiczną, myśli, słów i czynów) utrzymałaby się w nas do dzisiaj i z radością moglibyśmy korzystać z tego, co stworzyliśmy.

To wydaje się być takie proste, jasne i oczywiste, że nawet osoba preferująca lewopółkulowe myślenie nie może temu zaprzeczyć. Ale co z tego, my lubimy wszystko komplikować, bo wtedy życie wydaje się ciekawsze, dostarcza więcej emocji i adrenaliny, która w końcu mszczą się na naszym sercu zawałem. Tych katastrofalnych opcji jest zdecydowanie więcej, a przecież każdy z nas może umierać spełniony, w momencie świadomej decyzji i, co najważniejsze, zdrowy.  Jest takie obiegowe powiedzenie: na coś przecież trzeba umrzeć, i jeśli w to wierzysz, to w końcu musisz na siebie sprowadzić chorobę, żeby zakończyć to wcielenie. Znasz jednak tych szczęśliwców, którzy położyli się zadowoleni spać i rano już się nie obudzili. Prawda, że można i tak, bez lęku, nadmiernej ekscytacji odejść po cichu, niezauważenie, bo przecież tak naprawdę zmienili tylko miejsce pobytu na chwilę, nie tracąc kontaktu z nami i z wiecznością.

Złota zasada – równowaga

Na ogół najpierw nieco się w życiu bujamy, tak jakbyśmy się odbijali raz od jednej ściany, raz od drugiej, jak byśmy byli wahadłem w zegarze. Im większe wahadło, tym bardziej odczuwalny jest dla nas jego ruch, im większe wychylenia, tym mniej równowagi w nas. Jeśli byłeś lub jesteś nadal po stronie wysiłku, konkurowania, rywalizacji i walki o przetrwanie, walki o zdrowie, które paradoksalnie jest przejawem równowagi organizmu, to spodziewaj się, że wahadło przechyli się na drugą stronę, nazwijmy to, póki co, na Twoją korzyść. Ale jeśli nie zrozumiesz, że to droga prowadząca donikąd, to pewnie powielisz drogę do sukcesu dzisiejszych miliarderów, którzy najpierw ciesząc się z pierwszego zarobionego w ten sposób miliona, niespodziewanie go tracili. Chorzy zdrowieli po to, by poczekać na nawrót symptomów, a dla jednych i drugich były to wspaniałe lekcje i nauka, które pozwalały docenić równowagę i skorzystać na tym etapie z przywileju wyboru świadomej drogi rozwoju, która prowadzi od skrajnych biegunów do jedności. Jedność jest w centrum i niczego jej nie brakuje. Odżywiając stale jeden biegun, niepostrzeżenie zasilamy przeciwny. Warto to mieć na względzie, bo czyniąc tak, zajmujemy się tym, czego tak naprawdę nie chcemy, a każda skrajność, jak zapewne doświadczyłeś, rodzi problemy. Kiedy zaś jesteśmy w równowadze i świadomi teraźniejszości, dozujemy umiejętnie wysiłek, pracujemy najlepiej, jak potrafimy, ale nie ponad miarę, dbamy głównie o siebie i o utrzymanie naszej energii w dobrej formie. Nie poświęcamy się dla innych, nie zatracamy w pracy, rozrywce, obżarstwie, używkach itd. Życie płynie nam w harmonii i na ogół nic się nie dzieje, a my utrzymujemy niezmienny stan rzeczy i choć dla wielu takie życie wydawać się może nudne, nieciekawe i beznamiętne, to zapewniam Cię, że gdy przekroczysz Rubikon wzlotów i upadków, to docenisz jego sens i ten wszechogarniający spokój, który koi, kołysze Cię do snu i tuli. Życie przestaje być wysiłkiem, zaczyna płynąć swobodnie, jest tym, czym jest, Tobą w wiecznej teraźniejszości, świadomym połączeniem ze Źródłem i jego mocą.

Chcąc żyć w jedności, trzeba otworzyć się na możliwość zjednoczenia przeciwieństw, które prowadzi nas do czerpania ze Źródła.

Od dwoistości do jedności

Trzeba stać się bardziej świadomym, by nie tracić energii na zmianę siebie, partnerów i wszystkiego, co jest na zewnątrz nas.  Nie trzeba nic ulepszać, poprawiać, a jedynie być obecnym i uważnym, by spojrzeć inaczej na siebie, swoje związki i relacje z innymi. Widzieć jednocześnie przeciwne bieguny i ogarniać życie jako całość i pełnię.  To pozwoli nam zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy i rzeczy takimi, jakie są. Przestaniemy wtedy gonić za czymkolwiek i spędzać życie na dążeniu do sukcesu i unikaniu porażki. Zrezygnujemy ze wzajemnej manipulacji i walki ze sobą samym i innymi. Poczujemy się nierozerwalnie połączeni ze Źródłem w pełni swej doskonałości.  Praprzyczyna wszelkich problemów ukryta jest głęboko w naszej podświadomości, gdzie nierozwiązane konflikty i ograniczające wzorce własne, jak przekonania, w które głęboko wierzymy, wzorce naszych przodków, wzorce karmiczne oraz terytorialne, rasowe, systemowe itp. nierozpoznane i nieuświadomione kierują nami i ograniczają, prowadząc nas na wojnę z sobą i innymi. Kiedy dostrzeżemy przestrzeń pomiędzy… niebem a ziemią, umysłem i duchem, przeszłością i przyszłością, sukcesem i porażką, skupimy się na tym, co najważniejsze dla nas w TERAZ, docenimy siebie i to, co mamy, to niepostrzeżenie podejmiemy działanie i rzeczy będą się działy bez wysiłku, lekko, łatwo i przyjemnie, rezonując z naszą równowagą i wspaniałym nastrojem. Oczyszczenie naszej podświadomości sprawi, że staniemy się jak czysta kartka, na której będziemy mogli dokonać zapisu i kreować w jedności ze Źródłem, malując najpiękniejszy obraz swego życia. Kiedy  przyjmiemy z miłością i akceptacją  energię płynącą od naszej matki, ojca i przodków, skierujemy się ku pełni życia. Wtedy zapanuje w nas harmonia i zgoda, będziemy mogli korzystać z wszechobecnej energii bez ograniczeń i limitów. Ta energia była i jest dostępna zawsze i wszędzie, dla każdego z nas, tyle że zapomnieliśmy kodu dostępu do niej.

Świadome Związki & Twórczy Vedic Art

Na tygodniowych warsztatach letnich w Rajszewie pod Warszawą będziemy nie tylko mówić o kodzie dostępu do twórczego, spełnionego życia, ale kreować, doświadczać, malować, pozostając w równowadze i harmonii z sobą i w świadomej relacji z innymi, naturą i wszechświatem. Będziemy doświadczać pełni w tu i teraz, która, gdy się nad tym zastanowić, jest prawdziwym sukcesem. Pierwszą część zajęć poświecimy oczyszczaniu i uwalnianiu wszelkich ograniczeń, by w drugiej części z lekkością, niczym nie ograniczeni, docierać do własnych talentów i kreować w jedności. Przejdziemy razem przez cały proces 17 zasad Vedic Art, docierając do Źródła z otwartym sercem. W programie również ustawienia wg Berta Hellingera, które ułatwią ten proces.

https://zwiazki.com.pl/cud-kreacji-tworczy-vedic-art-27-czerwca-03-lipca-2016-rajszew/