Ten dramatyczny tytuł pojawił się po kolejnej pracy z dorosłym dzieckiem, które nosi urazy do rodziców, gdy ten/ta nie stają na wysokości zadania. Nie zachowują się jak dorośli, dojrzali ludzie tylko jak skrzywdzone dzieci. Czas więc wielki i ostateczny na głęboki wgląd w siebie i osobistą terapię rodzica.
Jeśli rodzice się rozstali, to widać tak musiało być i dziś tym tematem się nie zajmuję.
Przedstawiam jednak kilka historii rozwiedzionych rodziców, które zilustrują traumę dziecka i brak odpowiedzialności rodzica lub ich obojga. Problem zaczyna się wtedy, gdy rodzice manipulują dziećmi i chcą wygrać swoje dawne sprawy z byłą żoną/mężem. W dalszym ciągu chcą mieć rację i władzę nad byłą rodziną. Zapomnieli jednak, że już nie są parą. Niby się rozstali, uzyskali rozwód, wyprowadzili do innego miasta, a jednak dalej są związani z byłym/byłą więzami nienawiści, żalu i pretensji. Takie więzy łączą ich nadal bardziej niż miłość, która już się skończyła w tej parze. Nastawianie dzieci przeciwko rodzicowi, niepozwalanie na spotkania i swobodny kontakt z dzieckiem są dowodem na to, że oboje rodzice utknęli w przeszłości, nie przebaczyli sobie samym i sobie wzajemnie, nie od – puścili tego co było. Choć często jedno z nich tłumaczy, że ja chcę by partner się spotykał z dzieckiem, to jednak zawsze za brak kontaktu ponoszą wspólną odpowiedzialność. Wszak są dla siebie lustrzanym odbiciem i dobrze byłoby gdyby się w nim przejrzeli.
Nie jest tajemnicą, że dziecko kocha oboje rodziców i każda ze stron MUSI to zaakceptować. Traumę rozstania można zminimalizować mówiąc dziecku prawdę, bez ranienia jego uczuć.
Okazują w ten sposób szacunek dla uczuć dziecka i jego potrzeb. Wtedy rodzice w otwarty sposób komunikują się ze sobą w sprawie dziecka. Ustalają plan odwiedzin, wakacji na cały rok i każde z nich jak również dziecko/dzieci mają poczucie stabilności i zyskują spokój. Ważne jest, żeby partnerzy nie wnikali już w życie byłego/byłej, bo taka kontrola nie służy żadnej ze stron. Czas na wzajemne zainteresowanie sobą już minął bezpowrotnie i trzeba to zaakceptować.
Do rozstania też trzeba dorosnąć, by z codziennością i dawnymi pretensjami sobie poradzić. Potrzebna jest więc pomoc terapeuty, bo dni mijają, a nawet niewypowiedziane głośno myśli, krytyczne uwagi, obraźliwe, uwłaczające słowa na temat drugiego rodzica, dziecko odbiera i rejestruje w podświadomości. To potem rzutuje na całe jego życie i przyszłe związki. Nie sprzyja też budowaniu nowych relacji przez rodziców. Ingerencja myślą powoduje realne działanie, ponieważ niesie w sobie energię, której nie widać, a która tworzy wzorce i kody, z którymi w przyszłości dziecko musi się zmierzyć.
Często rodzice tworzą nowe związki, a w dalszym ciągu nie są wolni od żalu pretensji, rozczarowania względem poprzedniego partnera/ki. Trudno wtedy zbudować nową harmonijną relację, gdy w tle jest była/były. Czasami zachowują się tak, jakby nic się nie wydarzyło, często nie mówią dzieciom prawdy lub walczą z sobą i złorzeczą. Wobec siebie mają oczekiwania, zachowują się dokładnie tak jak w czasie trwania związku. Często robią to celowo, by utrudnić drugiemu stworzenie nowej szczęśliwej relacji. Pamiętajmy jednak, że to co dajesz wraca do ciebie zawsze, często z zwielokrotnioną mocą.
Widziałam już jak mężczyzna po rozstaniu zapełniał co tydzień lodówkę byłej żony, tak jak robił to, gdy byli razem. Udawał, że wyjeżdża w delegację, a miał już drugą rodzinę. To poczucie winy przez nich przemawiało, a nie wzajemna życzliwość dla siebie. Roz – stanie to roz – stanie i każdy z partnerów musi stanąć samodzielnie na własnych nogach. Czas na drogie prezenty dla byłej, też już minął, bo to tylko informacja, że ciągle są ze sobą w chorej relacji i uzależnieniu. To poczucie winy przez nich przemawia, a nie wzajemna życzliwość dla siebie.
Dzieci na to patrzą i widzą ten fałsz i zakłamanie bardziej niż ci się wydaje. Utrzymywanie jakiejkolwiek fikcji jest szkodliwe nie tylko dla was i waszych przyszłych związków, ale przede wszystkim dla dzieci. Pamiętajcie, dzieci uczą się nie tego co im mówimy o życiu, jakie powinno być i jak wyglądać, ale wchłaniają w siebie doświadczanie tego co przeżywają z wami.
I jeszcze jeden bardzo ważny temat. Zanim zaczniesz budować nowy związek jako rodzic, masz obowiązek sprawdzić czy nowy partner/partnerka są na tyle dojrzali, by mogli zaakceptować twoją przeszłość i twoje dzieci. Czy są w stanie zgodzić się na bycie drugą żoną/drugim mężem i oddać szacunek poprzedniej/poprzedniemu partnerowi. Dla nowego partnera to wyzwanie, które wymaga odwagi, pokory i akceptacji. Jednak tylko wtedy, gdy on/ona zgodzi się na to co jest, takie jakie jest, ten nowy związek ma szansę rozwinąć się i rozkwitać.
Napisałam ten artykuł pod wpływem osiemnastolatki, która zrozpaczona i zawiedziona zgłosiła się do mnie na sesję. Rodzice rozwiedli się, gdy miała 7 lat. Oboje założyli nowe rodziny i pojawiło się przyrodnie rodzeństwo. Dziewczyna mieszka z matką i jej nowa rodziną, utrzymuje okazjonalny kontakt z ojcem. Gdy kończyła 18 lat zorganizowano dla niej przyjęcie i zaproszono na ten dzień jej przyjaciół i całe rodziny. Zaproszony został również jej ojciec przez nią i przez matkę. Ojciec jednak nie stawił się i nie stanął w swoim ojcostwie. I nie ma znaczenia, że aktualna żona protestowała, że targały nim różne uczucia, winy, żalu, złości. Nie dorósł do roli ojca, a zachował się jak mały chłopiec, który boi się reprymendy od mamy.
Córka, która pięknie mogła wejść w swoją dorosłość mając przez chwilę wokół siebie oboje dorosłych kochających rodziców, nie doświadczyła ich pojednania, a wyniosła traumę.
Ot, taka przykra i pouczająca historia.