Witam serdecznie,
Nie wiem, czy nie powtarzam się w treści listu, bo pewnie dostaje Pani tysiące takiej korespondencji. Ale nie umiem sobie poradzić. Chodziłam już do psychologa, psychiatry i brałam środki antydepresyjne…., ale zacznę od początku.
Dziś mam 27 lat i pięć lat temu zakochałam się z wzajemnością w mężczyźnie,
z którym w maju 2010 miałam brać ślub. Pomimo tego, że był to związek z miłości, był związkiem trudnym. Mój były narzeczony był mężczyzną, który dużo się w życiu dorobił, do tego przystojnym i pewnym siebie. Potrafił mnie wyzywać , poniżać, nie znosił sprzeciwu, a ja kochałam go ponad wszystko. Pół roku przed ślubem wyrzucił mnie z domu, wróciłam do rodziców. Byłam rośliną. Jakoś się podniosłam i wyprowadziłam się do Poznania, gdzie próbuję zacząć wszystko od nowa.
Ale jest coraz gorzej. Nienawidzę swojego życia. Mam nieciekawą pracę, wynajmuję pokój i mam dość randek z beznadziejnymi facetami. Niestety chyba muszę przyznać, że jestem atrakcyjną, wykształconą kobietą, ale nie widzę nadziei na lepsze jutro. Nie potrafię zapomnieć o życiu sprzed rozpadu związku, nie potrafię zapomnieć o NIM. Minął już ponad rok, a ja wciąż próbuję się o nim dowiadywać wszystkiego (właśnie urodziło mu się dziecko!!!!!) Nie mogę pogodzić się z tym, że nie jestem starą panną bez perspektyw na zmiany.
Wszyscy mężczyźni jakich spotykam – a nie mam zbyt wielu możliwości by poznać kogoś ciekawego są jacyś tacy…. nie wiem. nie dla mnie 🙁
Przeraża mnie życie w pojedynkę, chciałabym żyć w normalnej rodzinie, ale jak mogę ją stworzyć skoro ja nawet nie mam siły się z facetem pocałować. Nie ma dnia kiedy nie myślę o moim byłym partnerze i wiem, że pomimo tego, że ma dziecko – to mogłabym wrócić do niego.
Na pewno duże znaczenie ma fakt, że będąc z nim żyło mi się dobrze. Oboje mieliśmy świetną pracę, duży dom…. teraz nie mam nic… nie wierzę, że w moim wieku mam szansę jeszcze kogoś pokochać…. nie wierzę, że uda mi się „ogarnąć” Chyba popadam w jakąś psychozę… co robić????
Karina
Droga Karino!
Twoja miłość ponad wszystko, właśnie, dzięki temu stwierdzeniu okazała się fiaskiem. Nie można niczego robić w ten sposób, kochać też. Wtedy mamy do czynienia z uzależnieniem, poniżeniem, a nie miłością. Miłość jest dobra i nie przejawia się wyzywaniem, despotyzmem, ani brakiem sprzeciwu. Masz wolną wolę i możesz robić, co chcesz i myśleć, co chcesz, nawet jak jesteś w związku. Pozwoliłaś sobie na poniżenie siebie, powiem wprost, prosiłaś się o to swoją postawą, wiec przestałaś być dla niego atrakcyjna jako dziewczyna czy kobieta. Byłaś ofiarą na własne życzenie, a kat czasmi ze swą rolą, którą przyjął też źle się czuje, więc wyrzucił Cię z domu. Co To za słowo ”wyrzucił” ? Nie jesteś kupą śmieci, którą się wyrzuca z domu. Sama musiałaś myśleć o sobie w ten sposób i tak się stało. Wiem, że to co pisze Ci się nie spodoba, ale jeśli pozwolisz sobie przyjąć prawdę, to możesz się uzdrowić. Już teraz i na przyszłość, by móc stworzyć związek oparty na szacunku, miłości i zaufaniu,
ale uwaga, z ofiarą to się nie uda.
Więc jeśli pytasz co robić, odpowiem wprost. ZGODZIĆ się i zaakceptować to, co się stało. Wycofać całkowicie energię z byłego związku, zresztą chorego, więc nie masz czego żałować, przestać myśleć o nim, śledzić, dowiadywać się, źle mu życzyć. PUŚĆ go wolno, niech żyje z kim chce, a Ty zajmij się sobą. MUSISZ zgodzić się z tym, że do miłości potrzeba dwojga ludzi wolnych i zainteresowanych sobą w tym samym stopniu. Jeśli tak nie jest, to brak równowagi, a jak brak równowagi to ktoś od kogoś staje się zależny i wtedy dopiero pojawia się problem.
Wiele pracy przed Tobą, by spełnić swoje marzenia o szczęśliwej rodzinie, ale zapewniam Cię, że warto. Potrzebujesz się poznać, by oczyścić się z negatywnych przekonań, rodowych wzorców i destrukcyjnych postaw. Jeśli chcesz podjąć wyzwanie i zadbać o siebie, o szacunek dla siebie i dobre samopoczucie, to proponuję Ci drogę rozwoju. Zapraszam Cię na warsztaty – wszystkie i sesje indywidualne. Warto w siebie zainwestować i zmienić życie na szczęśliwe. Może zakupisz moją książkę. W niej znajdziesz konkretne podpowiedzi dla siebie. Zapraszam Cię. Skontaktuj się ze mną i ustalimy od czego zacząć. Poczytaj też moje publikacje, odpowiedzi na listy,a będzie Ci łatwiej.
Z miłością Małgosia