Od jakiegoś czasu mam problem z moim mężem. Znamy się od 2,5 roku, od 1,5 roku jesteśmy małżeństwem. Na mój gust dosyć udanym, potrafiącym się we wszystkim dogadać łącznie w sprawach domowych. Wielkie zauroczenie, wielka miłość, wielkie plany, udana para. Wiem też, że wielu osób wśród znajomych tez tak uważa. I nagle pojawił się problem. Zauważyłam już kilka miesięcy wcześniej, że mój mąż gaśnie, że cos jest nie tak. Pytałam, ale mówił, że jest ok. Miesiąc temu oznajmił mi, że musi być sam. Ze chce sam pomieszkać. Pytam dlaczego teraz mi to mówi, skoro się tyle razy pytałam co jest z nim? On stwierdził, że dlatego, ze po prostu sam nie wie co ma zrobić, bo to wszystko co nas połączyło, to co przeżyliśmy i to co mamy, jest dla niego bardzo ważne i nie chciał pochopnie podjąć decyzji. Ale mimo wszystko ja podjął, boli strasznie, ale ja zachowuje spokój. Niech robi jak uważa, bo ja w tej sytuacji niewiele mogę zrobić. Nie dam rady Go zatrzymać. Kocham go bardzo i puszczam Go wolno…może wróci….
Pytałam o powód, czy może ktoś miedzy nami jest, stwierdził, że nie. Że to co się dzieje nie ma nic wspólnego z żadną kobietą. Dla niego nasze życie jest zbyt poukładane, nudne i nie wie czy chce, czy umie tak żyć. Przecież mieliśmy i życie towarzyskie i ja starałam się je urozmaicać…nie wiem o co chodzi.
Mówi, że wie, że to może być jego największy błąd w życiu, że jak się ocknie to może być za późno na NAS. A co innego ma mi powiedzieć…Tak się mówi, nie?
Mówi, że to nie ewidentny koniec, ale ja to tak widzę…Nie chce żyć nadzieją, że on wróci, chce żyć normalnie…To bardzo boli, bo do tej pory traktuje mnie z szacunkiem, tak jak kiedyś..
Mówi, że tym, że tą samotnością jego, daje nam szanse…że lepiej tak, niż od razu to kończyć…
Jestem na rozdrożu, potrzebuje wsparcia, rady co mam robić, jak się zachowywać.
Nie wiem co się z nim stało…
Czy rzeczywiście jest dla nas szansa na odnalezienie siebie? Czy to tylko mydlenie oczu przed rozstaniem, by za jednym zamachem nie zadać za dużo bólu?
Pragnę aby Pani pomogła mi zrozumieć zachowanie mojego męża. Oboje byliśmy na takim etapie, że szukaliśmy kogoś "na życie"
Wchodząc w związek oboje budowaliśmy go tak, by mieć bezgraniczne zaufanie do siebie, by się rozumieć, wspierać i byliśmy tego świadomi…do tej pory tak było. Wiec co mogło się stać. Czy powinnam po prostu uwierzyć jego słowom, ze musi być na razie sam?
Dziękuję i pozdrawiam. Zagubiona
Witaj Zagubiona.
Piszesz, że masz problem z mężem, a mnie wydaje się, że masz problem z zaakceptowaniem jego decyzji o rozstaniu. Ja rozumiem, że Ci ciężko, że możesz być zdziwiona jego decyzją, ale prawdopodobnie wcześniej nie odbierałaś od niego sygnałów, które dawał Ci wprost mówiąc, że się nudzi i że Wasze życie jest zbyt poukładane.
Może popadliście w rutynę, a może stałaś się dla niego mamuśką, może zapomniałaś o radosnym seksie i przestaliście dla siebie być atrakcyjni? Historię, którą opisałaś jest Twoim punktem widzenia, a on ujął by to prawdopodobnie zupełnie inaczej.
Jedno jest pewne, nikt nie odchodzi ze szczęśliwego związku, nawet do innej. Dzieje się tak tylko wtedy, kiedy miedzy partnerami coś się kończy, odchodzi i zamiera wzajemna fascynacja i miłość. Odpowiedzialność za to ponoszą zawsze obie strony.
To że puszczasz go wolno, to najlepsze co możesz zrobić w tej chwili. Jeśli dalej go kochasz nie zamykaj drzwi do swojego serca natychmiast, w złości i rozczarowaniu. W końcu nie wiesz,
a może tak naprawdę nie chcesz wiedzieć dlaczego się tak znudził. Może faktycznie potrzebny jest mu czas i Twoja życzliwość i zrozumienie. Daj mu trochę czasu chociażby po to, żeby nie unosić się ambicją, a każdą decyzję podjąć z miłością.
Teraz jest czas dla Ciebie. Zajmij się sobą, wychodź z domu, odkryj w sobie jakąś pasję, zainteresowanie, rozwijaj się. Wtedy sama lepiej się poczujesz, docenisz siebie i staniesz bardziej atrakcyjna, a wtedy wszystko jest możliwe.
Otwórz się na szczęście miłość i spełnienie. Nawet jeśli miałabyś być jakiś czas sama, kiedy się pokochasz i będziesz rozwijać, przyjdzie i do Ciebie, a Ty już będziesz gotowa je przyjąć, i docenić.
POMYŚLNOŚCI Małgosia
Ps. Dobrze byłoby gdybyś wybrała się na warsztaty i odpinanie wzorców.