13.12.2009r
Witam, na tę strone trafilam przez przypadek…postanowilam napisać do Pani.
Mam prawie 25 lat, ukonczone studia wyższe.Ten rok uważam za kiepski w moim życiu.Byłam w 6 letnim zwiazku, jestem już sama 10 miesiecy. Wracam czesto do przeszlosci. W tej chwili wydaje mi sie,że mam depresję bo czesto płaczę, pogoda wpływa na mnie negatywnie, nie pracuje -co wg .mnie najbardziej się na mnie odobija.Pracowalam, byla redukcja stanowisk, niestety już nie pracuję. Szukam od października pracy, nie jest kolorowo.Cieżko mi jest bardzo,żmam wrażenie że nic mnie juz w życiu nie spotka, jestem zawieszona tak jakby w próżni, nawet moje hobby-fitness mnie już tak nie cieszy jak kiedyś.Z osoby wesołej, wiecznie uśmiechniętej, lubianej,odważnej, wygadanej stałam sie osobą przygaszoną.
Widzę wszystko w szarych koloroach. Może i jestem pesysmitką, sama już nie wiem. Korzystam z porad psychoterapeuty…ale niestety im dlużej od rozstania tym gorzej sie czuje. W dodatku ten brak pracy. Na poczatku rozstania poczułam ulgę, teraz czuję sie beznajdziejnie. Cieżko cokolwiek wykonuje, z oporem. Straciłam wiarę w siebie, mam niską samoocenę. Wiem, że mam rodziców, przyjaciółkę i znajomych, na których mogę liczyć, żeby mnie wysłuchali. Wiem, że w tym momemncie życia, użalam się też nad sobą. Już nieraz mialam takie doły…męczą mnie natrętne myśl i,marzę by stać sie człowiekiem wolnym od nich. Spotykałam sie z mężczynami, ale myślę sobie że odrzuciłam ich, bo nie potrafiłam sie angażować, coś mi nie pasowalo w nich.Z byłym nie mam kontaktu, bardzo byłam zaangażowana w ten związek, kochałam i może dalej niezamiedzony nami nie układało się, wszyscy do okola mi mówią,ze dobrze,ze od niego odeszłam,bo nie docenił mnie. Nie byl uczciwy,dawal mi mnóstwo powodów do zazdrości.odeszlam,bo był z kolegami w burdelu 🙁 wybaczylam mu już to i wszystkie inne sytuacje. Ja też miałam swoje za uszami.Człowiek dopiero po fakcie docenia,co stracil, co źle zrobił, dlaczego tak jest ? Podejslimy decyzje o zamieszkaniu po prawie 6 latach.1,5 miesiaca pomieszkalismy razem i odeszlam.Są chwile kiedy żaluje, kiedy nie.presja z zewnatrz, wszyscy znajomi wiją sobie swoje gniazdka, niektórzy mają dzieci…a ja mam złe myśli np. Co ze mną będzie, nie wiem czego wlaściwie chce, czy znajdę pracę która da mi satysfakcje.3 osoby mi powiedziały, że być może za dużo od siebie wymagam. Ja już naprawde nie wiem co sie ze mna dzieje, ale wiem że mam wielki problem sama z sobą. Jestem atrakcyjną młodą kobietą nie chwaląc się, mogłabym miec prawie każdego.Duzo ludzi mnie lubi, ale mi wydaje się, że wszyscy się odwrócili ode mnie, po prostu nie wierzę w siebie.Czuje się przygaszona. Ten rok przyniósł mi dużo niemilych sytuacji, ktore skumulowaly sie w 1 momencie.Wyciagam wnioski…mam taki problem, zastnawiam sie ciągle nad sobą, czy jestem normalna, czy ktoś mnie pokocha , a ja go tak równie mocno, jak swojego byłego. 6 lat razem, serce mówiło mi tak, rozum mówił nie.Nie wytrzymałam już i odeszlam.Byliśmy mlodzi, nie dojrzeliśmy do zwiazku, on tym bardziej .Nie byl zły chłopak, po prostu nie było nam pisane bycie razem.Byla to wielka pierwsza miłośc,silna chemia,namietnosc…
Moje koleżanki pracuja,realizują się, ja stanełam w miejscu,cieżko mi wstac z łóżka, zrobić coś. Pisząc ten list do pani,placzę. Przepraszam, że piszę chaotycznie.Nie wiem jak wyjść z tego błędnego koła.Mam wrażenie, że wszystko, co mnie otacza do okola,jest mi obce.Chodze zamyślona.to trwa juz 10 miesiecy,a ja dalej w tym siedze :(( raczej juz nie wrocimy do siebie z byłym,nie wiem czy w ogóle bym chciała.Poznalam nowego faceta,jest bardzo mną zainteresowany,ja raczej też, ale bardzo sie boję zaangażować, budować coś na nowo.I tutaj mam myśli takie,że ” o boże, znowu poznam nowa osobe, będzie super na poczatku, a poźniej i tak to 5 miesiaca nie mamy w ogóle kontaktu.To on sie 1 odzywal, dzownil,pisal…ale już dawno do mnie dotarlo, że to KONIEC.jest mi ciezko,jak to dlugo jeszcze potrwa?za tydzien ide na wizyte do psychoterpauetki.porozmawiam z nią.boje sie byc sama,nie lubie byc sama,nie szukałam i nie szukam nikogo na siłe,mimo że pragne kochać i być kochana.Chce pracowac.duzo ludzi mi mowi,ze jestem mądra,życiowa,atrakcyjna,zaradna,pracowita,ambitna itepe,itede, ale to po prostu odbija się ode mnie jak echo.Stracilam wiarę w siebie, mam niską samoaocene od rozstania.Kiedyś byłam pewna siebie, wszedzie mnie było pełno,zarażalam ludzi uśmiechem i nastawieniem do życia.Teraz to po prsotu masakra,to nie ja i nie wiem czy znowu beda tą sama kamila , co kiedys…
Witaj….. Nieznana
Oj, zdołował mnie ten tekst , zdołował i myślę , że obniżył poziom wibracji czytelników jeśli dobrną w ogóle do końca Twojej wypowiedzi. Zamieszczam go jednak jako wzór, który posłuży Tobie i innym do zmiany sposobu myślenia. Podkreśliłam niektóre tylko negatywne zdania z Twojego listu, żeby wiedzieć czego sie trzymać, bo widzę że jeden chaos w Twojej głowie. Naprawa stanu rzeczy polega na tym, że MUSISZ, jeśli oczywiście chcesz pozytywnej zmiany, zmienić najpierw swoje myśli. Jeśli będziesz dalej powtarzać te same zdania i opowiadać sobie w myślch lub innym ludziom te same historie, to nie trzeba być jasnowidzem, żeby wiedzieć co sobie kreujesz na przyszłość. Nic się nie zmieni. Zapamiętaj „nie ma zmiany bez zmiany.”
Ten list napisałaś z niskiego poziomu wibracji; braku akceptacji siebie , braku miłości do siebie, z poziomu porównywania się z innymi, itd. Potrzebujesz natychmiast, jednoznacznie zmienić swoje myślenie o sobie i swojej przeszłości. Żeby dokonać zmiany, jako punkt pierwszy potrzebujesz: zaakceptować siebie i wszystko co się działo w Twoim życiu, związku oraz zaakceptować swój aktualny stan. Za nic siebie, ani nikogo nie obwiniać.. Bez tego kroku nie pójdziesz do przodu tylko będziesz się pogrążać.
Jeśli nie wiesz, to informuję Cię , że WSZYSTKO pochodzi z Twojego wnętrza tzn.że myśli, które myślisz, wypowiadasz, piszesz, powtarzasz też. Myśli realizują się dla Ciebie i każdego z nas w 100% To my kreujemy swoje życie. Jesteśmy zobowiązani więc do wzięcia odpowiedzialności za to co myślimy. Myśli są Twoje i od Ciebie całkowicie zależą. One też kształtują Twój nastrój, który również tylko od Ciebie jest zależny. Inni nie mają na Ciebie wpływu jeśli im na to nie pozwolisz, wybór zależy od Cie
bie.
Teraz wykonaj ćwiczenie nr.1
Przez 21 dni noś na nadgarstku gumkę recepturkę. Bądź uważna i przytomna. Obserwuj swój umysł i to co myślisz. Przy każdej negatywnej myśli strzel tą gumką w rekę,( kiedy ocenisz, oskarżysz, obwinisz siebie lub kogokolwiek), tak żeby ciało poczuło ból i dyskomfort, żeby podświadomość „zorientowała się”, że tego nie popierasz i zaczęła pracować na Twoją korzyść, a nie przeciw Tobie. Każdą negatywną myśl zamień natychmiast na pozytywną i powtórz ją trzy razy, w myślach, a nawet głośno, zobacz ją też pozytywnie zapisaną na ekranie Twojej wyobraźni.
Zdziwisz się jak często myślisz negatywnie. Ręka będzie Cię bolała. Jak zacznie wzrastać Twoja uważność, to jednocześnie opuchlizna z reki będzie schodzić. Pozytywne myślenie stanie się Twoim nawykiem, a wtedy będziesz mogła bez wstydu napisać do mnie list podpisując się imieniem i nazwiskiem i podzielić z nami dobrymi wiadomościami.
Cwiczenie nr 2.
Skopiuj swój własny list i napisz go jeszcze raz do mnie i przyślij. Każde negatywne zdanie zamień na pozytywne. To ma mniej wiecej wyglądać tak: Wracam często do przeszlosci. Przeszłość pozostawiłam za sobą bo wiem, że moc mam tylko w teraźniejszości.Teraz z niej korzystam w pełni.W tej chwili wydaje mi sie,że mam depresje,bo czesto płacze, pogoda wpływa na mnie negatywnie, nie pracuje-co wg mnie najbardziej sie na mnie dobija Teraz jest czas dla mnie na refleksje przemyślenia. Oczyszczam swoją duszę, a smutek znika wraz z wylanymi łzami. Uczę się akceptować pogodę, siebie i wszystko wokół mnie.Pracowalam,byla redukcja stanowisk, niestety już nie pracuje.Szukam od października pracy, nie jest kolorowo. Przestałam szukać pracy bo zdałam sobie sprawę, że to słowo powoduje iż nie mogę jej znaleźć. Zmieniam swoje negatywne nastawienie do życia na pozytywne i otwieram się na propozycje pracy, która przyniesie mi radość i satysfakcję. Cieżko mi jest bardzo,mam wrażenie że nic mnie juz w życiu nie spotka, jestem zawieszona tak jakby w próżni, nawet moje hobby-fitness mnie już tak nie cieszy jak kiedys.Z osoby wesołej,wiecznie…. Przekonanie, że „życie musi być ciężkie” zamieniam na łatwe i wraz ze zmianą swoich myśli otwieram się na rozwój. Mocno stąpam po ziemi i działam aktywnie. I tak dalej i tak dalej… Zrób to, a doświadczysz korzyści ze zmiany sposobu myślenia.
Zadałaś jeszcze pytanie, na które sama sobie udzieliłaś odpowiedzi.
Dlaczego tak jest,że człowiek( lepiej mów ja, o sobie, a nie rozmywaj odpowiedzialności na wszystkich) dopiero po fakcie docenia,co stracilł i co źle zrobił?
Ponieważ: nie byłaś świadoma, nie wzięłaś odpowiedzialności za za siebie, ani swoje funkcjonowanie w zwiazku „Dużo dawałam, mało brałam, zachwiana komunikacja, problemy zamiatane pod dywan”
Moja Droga, masz co robić. Ciesz się, że nie musisz wychodzić do pracy bo masz czas na pracę nad sobą. Póki nie dokonasz zmian, nikogo nie szukaj, to czas na refleksje nad sobą i zmianę sposobu myślenia, na przemianę osobistą i podjęcie jednoznacznej decyzji czy idziesz w kierunku światła czy ciemności.
Zapraszam Cię na warsztaty i na sesje odpinania wzorców.Proszę opisz swoje odczucia po 21 dniwym treningu pozytywnego myślenia i stan w jakim wtedy będziesz.
Z miłością Małgosia
Ps. Nie ma przypadków.