Co stoi nam na przeszkodzie, co nas blokuje, jak się tego pozbyć, by wreszcie móc żyć pełną piersią, by cieszyć się życiem, bogactwem i obfitością każdego rodzaju – tego uczyli się uczestnicy warsztatów „Cud obfitości” w grudniowy weekend. Tuż przed świętami przyda się w sam razy, by zdążyć obdarzyć najbliższych drogimi podarkami od serca.

 

Czym jest obfitość – zaskakujące wnioski

Przez dwa dni uczestnicy warsztatu „Cud obfitości” spotkali się w jednej sali szkoleniowej, by zgłębić tajniki bogactwa. Gdy rozpoczął się warsztat nikt nie miał wątpliwości. Uczestnicy przyszli tu po to, by mieć więcej pieniędzy w życiu. Prowadząca zadała  bardzo proste pytanie uczestnikom „Czym jest obfitość?” – Życie w obfitości kojarzy mi się z wolnością – odpowiedziała Ela. – A mnie z dobrobytem i szczęściem – dodała Iza. Padały różne odpowiedzi, że jest poczuciem szczęścia, wolności, harmonii, ale o dziwo, ani jedna osoba nie odpowiedziała, że obfitość wiąże z „pieniędzmi”. Pierwsze ćwiczenie i pierwszy szok. Okazało się, że obfitość to coś więcej niż dobra materialne, to raczej stan umysłu, stan samopoczucia.

 

Wszystko zaczyna się od myśli

– Tak naprawdę to, czy czujemy się bogaci i czy uważamy, że żyjemy w obfitości, zależy od tego co myślimy na ten temat – opowiada Małgosia Przygońska. Tłumaczy, że dla jednych bogactwo to dom, samochód, dobra materialne, dla innych podróże, własny rozwój czy możliwośc tworzenia.   Najważniejsze jest to, żebyśmy  na to co dla nas ważne sobie  pozwolili. To, co nas hamuje, to nasze przekonania i ograniczajace wzorce na własny temat.   Jeśli powiemy sobie „Nie stać mnie na to” albo „Nie zasługuję na to” nasza podświadomość zrobi  wszystko, by tak się właśnie stało. Ona nie ocenia, nie analizuje, ona wykonuje program wyrażony przez nas myślą, słowem, przekonaniem program byśmy dostali od życia – wielkie nic. Wszystko zmienia się wraz z myślą tłumaczy prowadząca. Jeśli uwolnimy stare  przekonania, pojawią się nowe uczucia i inne zachowania, i gdy następnym razem damy sobie pozwolenie na bogactwo, zacznie ono do nas płynąć. Słowem,  z którym warto obcować na codzień ,które warto stosować  to „akceptacja”. Zakceptować to, że zasługuję na wszystko co najlepsze. By wykryć  wewnętrzne „hamulce”, uczestnicy mieli za zadanie napisać zdanie, w którym  odnajdą jak najgorszą o sobie myśl.  Każdy z nas ma takie. – Ja uważam, że jestem bezwartościowy i leniwy – czyta ze swojej kartki Wojtek. – A ja uważam, że do niczego się nie nadaję – wtóruje mu Agnieszka. Prowadząca od razu prosi, by poszukać przeciwnego zdania. Wojtek pisze „Jestem wartościowy i inteligentny”. Dlaczego inteligentny jest przeciwieństwem leniwy? wszyscy się dziwią. – Tylko ludzie inteligentni mogą być „leniwi” Spójrzcie na dyrektorów z najwyższego szczebla, oni tak się urządzili, że nie muszą fizycznie „nic robić”,  choć muszą utrzymywać wysokie wibracje i myśleć szeroko, z wizją  i pozytywnie, to za taką postawę dostają najwięcej pieniędzy – tłumaczy ze śmiechem Małgosia. Te zdania, w których o sobie myślimy jak najgorzej to właśnie te „hamulce”, które  zatrzymają nas w życiu i nie pozwalają żyć w pełni. Jeśli ktoś myśli o sobie „Jestem głupia” trudno oczekiwać, by daleko zaszedł. Chyba, że chorobliwa ambicja, każe mu przez całe życie udowadniać, że tak nie jest i takie osoby  zdobywają kolejne tytuły, dyplomy, żeby tylko udowodnić, że tak nie jest. Ale nie o to przecież w życiu chodzi by cokolwiek udowadniać komuś czy sobie, ale o to by być szczęśliwym, tak po prostu.

 

Kto Cię zaprogramował, ten cię trzyma

Kolejnym zadaniem jest przyjrzenie się ważnym decyzjom w życiu, jakie podejmowaliśmy i jaka towarzyszyła nam przy tym intencja. Okazuje się, że Jola podjęła takie studia jak kazał  tata. Marek z kolei ożenił się ze swoją żoną na złość matce. Małgosia tłumaczy, że złe intencje, decyzje podjęte z poziomu złości, czy chęci zadowolenia kogoś innego niż siebie prowadzą do nikąd. – Jeśli chcesz żyć w obfitości  podejmuj wszystkie decyzje  z poziomu miłości. Jeśli chcesz zmienić pracę na lepszą, wybierz taką, którą pokochasz, a wtedy będziesz pracować z przyjemnością i dochód będzie rósł – tłumaczy Małgosia. Najczęściej ludzie robią coś, by pokazać sąsiadom, rodzinie, innym ludziom, że są lepsi lub by zrobić na złość rodzicom, jak np. Kasia, która mówiła w duchu do nich „chcecie, żebym była nieszczęśliwa to proszę bardzo”. Tego odkrycia dokonała  na warsztatach. Można wprawdzie zbudować bogactwo, ale szczęścia może w tym zabraknąć. A przecież obfitość, to  szczęśliwe życie we wszystkich aspektach, a nie życie pełne rywalizacji i konkurencji.

Odpinaliśmy wzorce typu: brak wiary w siebie, lęk przed zmianą, czy wzorzec uzależnień – te  trzy były najczęstsze  w tej grupie. – Jeśli ktoś nie wierzy, że może mu się udać, albo jeśli boi się zmian,  to na pewno takiej osobie będzie o wiele trudniej osiągnąć dobro – mówi Małgosia.

 

Mapa marzeń i wszystko już masz!

Ostatnim etapem zdobywania obfitości w życiu było tworzenie osobistej mapy marzeń. Odezwała się dziecięca radość i pojawiły
się wypieki na policzkach. – Uwielbiam takie zabawy! – ekscytowała się Marzenka. Wydawało się, że zadanie było bajecznie proste. Przejrzeć gazety i wyciąć z nich te rzeczy, które nam się podobają. Następnie przykleić je na grubym kartonie, bo później będziemy wieszać je u siebie w domach. W trakcie zajęć było jeszcze wiele dodatkowych informacji, jak np. wspieranie się zasadami fenghsui. – Powieście je tak, by wzrok mógł padać na nie, gdy się przebudzicie. Patrzcie na waszą mapę marzeń i cieszcie się tym, obserwujcie jak wasze marzenia się spełniają! – pożyczyła wszystkim uczestnikom Małgosia.

Ech, teraz to nic, tylko żyć w obfitości!

Artykuł publikowany w Wirtualnej Polsce.