Pani Małgosiu!                                                                                                               4.01.2010r

Pani Małgosiu zacznę od tego, że mam zdiagnozowaną schizofrenię (więc sytuacja nie jest ciekawa). Po przejrzeniu części materiałów na Pani stronie postanowiłem do Pani napisać mając nadzięję na uzyskanie jakiejś pomocy.

Najchętniej wziąłbym udział w sesjach u Pani, ale jest to niemożliwe bo moje dochody to 260 pln renty. Dodam, że korzystałem już z porad tarocistów, numerologów i jasnowidzów, ale to nie przyniosło spodziewanych rezultatów i w zasadzie nic się nie sprawdziło. Chętnie dowiedziałbym się co wskazuje cyfrologia. Dodam, że dla mnie wartością nadrzędną jest miłość i ciągle szukam właściwej partnerki.
Jest we mnie coś takiego co powoduje niezadowolenie z sytuacji (właściwie to trudno być zadowolonym)i pcha mnie do działania a z drugiej strony jest stopujący i zniechęcający lęk przed zmianami i przed tym czy sobie poradzę.
Mam nadzieję że Pani się ze mną skontaktuje i pomoże nakreślić choć kilka kolejnych kroków. Na chwilę obecną pozostała mi tylko modlitwa, ale może to i dobrze.
Niby wiele wiem bo czytając pani komentarze do listów odkryłem, że już to znam  z różnych lektur, ale dochodzę do wniosku, że mam tę wiedzę w rozsypce i mocno nieuporządkowaną.
Z jednej strony mam olbrzymi apetyt na zmiany, ale z drugiej czai się gdzieś lęk przed zmianami i tym czy sobie poradzę. Mam 43 lata jestem po rozwodzie i w zasadzie na łasce (mam rentę z której potrącane są alimenty) mojej matki ,która ma już 70 lat i z którą nie mogę się dogadać.Jestem często zamknięty w sobie w relacjach z nią i chyba nie potrafię jej nawet polubić nie mówiąc o kochaniu. Poprostu słowa kocham Cię nie przeszły by mi przez gardło bo nie ma we mnie tego uczucia, a prawdomówność, etyka i moralność wiele dla mnie od jakiegoś czasu znaczą. Chyba się zwyczajnie pogubiłem choć moimi intencjami jest życie w miłości,przyjaźni i pokoju.Wielu rzeczy nie potrafię sobie jeszcze wytłumaczyć, a i komunikacja z wnętrzem (duchem, sercem) też pozostawia wiele do życzenia. Przez ostatni okres miałem bardzo przykrą „niedyspozycję” bo często mi się „przytrafiało,” że jak na coś spojrzałem to w umyśle pojawiało mi się słowo przeklęte lub w przypadku osób przeklęty, albo przeklęta, a ja wiem, że za takie myśli trzeba będzie ponieść konsekwencje.Nie  potrafiłem tego powstrzymać.Być może moja podświadomość działała przeciw mnie.Nie potrafię tego sobie do końca wytłumaczyć.Może najlepsza była by ta gumka na nadgarstku, ale tego wcześniej nie znałem.ciekawi mnie bardzo co Pani na to wszystko.
Pozdrawiam Mirosław z Białegostoku

 

Mirosławie!

Odpowiadam na Twoje listy w punktach.

– Po pierwsze, zapomnij o chorobie , a choroba zapomni o Tobie. Kiedy identyfikujesz się z diagnozą „wchodzisz” jej wibracje, a wtedy ograniczasz się i swoje możliwości uzdrowienia i funkcjonowania bez ograniczeń.

– Po drugie, to co potrzebujesz uzdrowić to relacje z matką. Wnioskuje, że skoro Ty ją alimentujesz, a nie pomagasz z własnej nieprzymuszonej woli to musiało się dziać nie tak między Wami. Nie wnikam kto zaczął i dlaczego tak wyglądają Wasze relacje, ale koniecznie MUSISZ odpuścić (puścić w niepamięć) i wybaczyć sobie, że wykreowałeś taką sytuację. Kiedy wybaczysz sobie WSZYSTKO w tym względzie, to matka też zmieni do Ciebie stosunek nawet jeśli jej o tym nie powiesz. W tej chwili z jakiś głębszych powodów energia nie płynie ze strony rodu matki bo Ty się na nią zblokowałeś nie akceptując mamy całkowicie. Masz więc co robić. WYBACZAJ, WYBACZAJ i WYBACZJ – sobie i tylko sobie. To wystarczy, żeby zmiany zaczęły się dziać.

Niechęć do Matki jest również przyczyną tego, że trudno Ci utrzymać bliskie i szczęśliwe relacje z kobietami. Wszak pierwszym wzorcem kobiety, z którym się zetknąłeś była matka. Wszelkie urazy do niej przenosisz prawdopodobnie na inne kobiety.

Po trzecie, to całkiem naturalne, że po latach wychowywania nas w ograniczeniach boimy się zmian. No i co z tego, że się boisz? Rób co jest do zrobienia i obserwuj efekty pozytywne. One przyjdą zawsze jeśli dokonasz zmiany swojego myślenia. Za zmianą myślenia pojawią się inne uczucia, pozytywne i tak dalej i tak dalej.

– Po czwarte, ale może najważniejsze, załóż koniecznie na rękę gumkę recepturkę i uderzaj się nią tak długo, aż ból oduczy Cię negatywnego nastawienia do siebie i wszystkiego co Cię otacza. Jeśli nie możesz się w danym momencie powstrzymać od przekleństw, módl się głęboko żarliwie z czuciem, powierzaj swoje kłopoty i myśli Duchowi Świętemu i proś o odczynienie. Mów swoimi słowami, czule, serdecznie i prawdziwie, przywołuj swoje Anioły i proś o wskazówki i przewodnictwo, a wtedy przyjdzie otrzeźwienie i dokonasz przemiany. Zamiast klątw i wyzwisk naucz się być wdzięcznym. To najważniejsza uwaga dla Ciebie ode mnie.

– Po piąte, trzymaj się czystych intencji , które deklarujesz.

Dziękuję Ci za szczerość i otwartość wypowiedzi. Dzięki temu moja odpowiedź może otworzyć serca ludzi, którzy ją przeczytają. POMYŚLNOŚCI Ci życzę.

Z miłością Małgosia

Jeśli jesteś zdecydowany na zmianę, zapraszam Cię nieodpłatnie na wybrany przez Ciebie warsztat.