Opinia Uli po warsztatach Warsztatatach Vedic Art.
Moje wrażenia po warsztatach?
W czasie warsztatów VedicArt rzeczywistość jest kreowana przez każdego według wolnej woli…
Czas nabiera nowego wymiaru. Nieuświadomione staje się ..oczywiste. Wchodzimy na wyższy poziom świadomości.
I do tego możliwość przerobienia wielu ograniczeń, zerwania łańcuchów…
I takie przemyślenia, a może raczej odczucia po powrocie do domu:
Dziękuję Tobie Małgosiu i Tobie Jacku
? ❤️
Ula Spiechowicz
Opinia Agnieszki po WARSZTATACH CUD OTWARTOŚCI, CUD OBFiTOSCI, CUD ZWIĄZKÓW..
Kochana Małgosiu
Relacja po warsztatach.
Droga Małgosiu,
uffff – to na początek chciałabym powiedzieć. Warsztaty z Tobą były brakującą kropką nad I. Po tym całym pół roku (od kiedy rozstałam się z Michałem) moje życie niesamowicie się zmieniło – jak już jestem inną osobą. Proces wybaczenia jest już za mną, zrobiłam go pół roku temu zaraz po moim rozstaniu z nim, spodziewam się, że machina powoli rusza.
Wróciłam ze szkolenia „Świadome uwalnianie od wpływów z przeszłości” spokojniejsza, z ulgą, dużą refleksją na temat lustra, o jakim wspominałaś. Masz rację – Michał był moim lustrem….
Przeczytałam Twoją książkę „Cuda są naturalne – niebo jest w nas.” Ja też spędzałam wakacje z rodzicami w sadzie – znam ten ból, a zarazem fantastyczną przygodę i lekcję od życia. Dziękuję, że tyle w niej prawdziwości mogłam odnaleźć.
Właśnie przed chwilą wysłałam mojej koleżance maila, w którym opisałam żal do niej i moje rozczarowanie, kiedy pozostawiła mnie samą po rozstaniu z Michałem. Nie tyle co wyrzuciłam z siebie gniew, ale zawarłam w nim zrozumienie, akceptację i chęć naprawy, ale już na innych zasadach – prawdziwie i szczerze, albo wcale. Ulżyło mi, bo w końcu po raz kolejny mogłam wyznać prawdę. Jakie to jest ważne, aby nie okłamywać samej siebie…!
Obecnie po Twojej książce zakończyłam chwilowo proces działań nad sobą (tak intensywnych, jak były do tej pory). Skupiłam się na moich działaniach jako Dziewczyna w trampkach. To jest właśnie dla mnie chwila, aby z nową energią i możliwościami ruszyć dalej. Tak też robię – chcę dokończyć swoje plany i cele i z początkiem lutego wnieść się jeszcze na wyższy poziom świadomości:)
Moja relacja z rodzicami rozwija się bardzo pozytywnie – jest zrozumienie, rozmowa, akceptacja, chęć działania. Potrafią już inaczej spojrzeć na to, co mówię do nich i brać też z tego coś dla siebie. Obecnie są na etapie robienia porządków po przeszłości – takie zadałam im zadanie. To dla nich ogromne wyzwanie, ponieważ odkładają to od lat… Wiele wyniosłam z tej wiedzy, jaką i ja wykorzystałam i małymi krokami także przekazuję ją im – wierzę, że i oni uwolnią się z przeszłości i dadzą sobie szansę na nowe.
Z Michałem nic się nie zmieniło. Kiedy zabrał rzeczy od mojej mamy, puściłam wolno energię, bo tam oddałam mu wszystkie rzeczy – nawet te, co dostałam od niego. Zrozumiałam, że on jeszcze się nie obudził, nie dojrzał do rozmowy. Kocham go i nie mogę temu zaprzeczyć, ale akceptuję jego zachowanie. Nie przestałam w niego wierzyć jako człowieka. Doceniam tą lekcję życia i nasze rozstanie, które zapoczątkowało coś nowego – nową mnie. Dzisiaj, kiedy wiem, że jest moim lustrem bardziej jestem w stanie go zrozumieć i nie oceniać. Nie matkować jak kiedyś mi powiedziałaś przez telefon – bo ja rzeczywiście zrobiłam wtedy z niego ofiarę. Stać go na wiele, ale musi sam to zrozumieć i uwierzyć w siebie. Niekiedy odzywa się do niego żal, który jest we mnie, ale wtedy uświadamiam sobie, że on nie ma takiej wiedzy, jak dzisiaj ja. – Tak jak Łukasz powiedział: „Nie mam poczucia winy za to, jaki byłem kiedyś”. Dzisiaj też wiem, jaką drogę trzeba pokonać, aby odnaleźć w niej siebie – pokonuje ją, zrozumiałam jej sens.
Nie oczekuje już niczego, puszczam wolno i żyję tu i teraz – nareszcie! Właśnie świeci mi słońce za oknem, zaczyna się nowy lepszy początek.
Czuję się wolna, niezależna, szczęśliwa i dumna z siebie, że małymi krokami dokonuję największego sukcesu w swoim życiu – tym sukcesem jestem ja!
To jeszcze nie tak dawno było mi takie obce… Nawet sobie nie wyobrażasz, a teraz pisząc te słowa lecą mi łzy smutku, że dopiero teraz zaczęłam być z siebie zadowolona i doceniłam swoją wartość! Przez tyle lat ciągle od siebie wymagałam, brałam na siebie poczucie winy za coś, co często było mi takie nieznane.
Dziękuję Ci za to, że uświadomiłaś mi, że nie muszę iść na coaching i poświęcać 1,5 roku życia na to, aby dostać papier. Rozmawiałam o tym z Ania, moją mentorką biznesową, która mnie do Ciebie skierowała i przyznała rację. Ona może mi przekazać te narzędzia w ciągu miesiąca intensywnej pracy. Po takiej drodze, jaką pokonałam, jestem już na tyle świadoma i gotowa, aby móc pomagać innym z jeszcze większym zrozumieniem i efektem. Dopiero w drodze powrotnej uświadomiłam też sobie, że ja ciągle umniejszałam sobie wiedzy i umiejętności.
Dlatego czas uwierzyć w siebie, rozwinąć skrzydła i razem ze słońcem zacząć fruwać 🙂
Ściskam Cię mocno i dziękuję
Małgosia
Zaświeciło słońce dla Ciebie. Cudownie. Teraz fruń Małgosiu, fruń i szeroko rozpościeraj skrzydła. Pozwól, by wiatr życia swobodnie Cię unosił. Niech się dzieje Małgosia
Ps. Nie przeczytałam jeszcze Twojej książki, Dziewczyna w trampkach., bo jeszcze tego samego dnia pożyczyłam ją wnuczce na ferie. A od niej na dzień babci otrzymałam książkę pt. „Jak trampki weszły na salony” Grażyny Olbrych i Dagmary Radzikowskiej. Co za synchronizacja zdarzeń.
Relacja Agnieszki po warsztatach ” Świadome Uwalnianie Wzorców” październik 2017r.
Kochana Małgosiu 🙂
Warsztaty „ Świadome Uwalnianie Wzorców” to przełom w moim życiu. Często różne rzeczy, sprawy przerabiałam na różne sposoby oczywiście opierając się, broniąc się przed tym co widzę, a nawet nie zgadzając z tym co działo się w ustawieniach. Mój opór był wielki.
Po warsztatach w poniedziałek, będąc pełna euforii i „ niby wdzięczności i pokory” spowodowałam wypadek. Rozbiłam auto z mojej winy, bo to ja ja uderzyłam w auto przede mną. Pomyślałam sobie, że OK, że to pycha dała znać o sobie i znowu „niby w pokorze” żyję dalej, z przekonaniem jaka to ja jestem mądra i radzę sobie w trudnych sytuacjach.
Kilka dni później pojawia się ból pleców, zdrętwienie ciała, tak wielki ból, że sama udaję się w panice do szpitala. Tam zrobili mi tomograf kręgosłupa, zbadało mnie trzech specjalistów (ortopeda, chirurg, neurolog) i, ,,,,wszystko ok, jestem zdrowa. Dostaję jednak kroplówki, silne zastrzyki przeciwbólowe – i nic nie pomaga…ból trwa.
I wtedy dotarłam do SIEBIE … moje ciało powiedziało DOŚĆ IDIOTKO !!!
Trudna lekcja 🙁 … Biorę L4 , proszę o 4 dni, jednak mój syn, który pojechał po zwolnienie, (nie byłam w stanie się ruszyć,) przywozi od lekarza7 dni. Myślę sobie, tyle czasu potrzebuję, żeby się uwolnić,,,
I rozpoczynam działanie. Przychodzą różne myśli, żegnam partnera z miłością i akceptacją dla jego decyzji.( byłam z nim wiele lat w toksycznym związku). Nigdy nie byłam tak pewna tej decyzji jak tym razem. Pierwszy raz pokierowała mną troska o siebie, o mnie samą. (Wcześniej zrywałam z nim wielokrotnie i bezskutecznie).
Ciężar spada na dół pleców, a ja zadaje sobie pytania, o co jeszcze chodzi? Myślałam, że to jest to, że to ten ciężar związany z tamtą relacją, ale zaczynam czytać Małgosiu Twoją książkę „Cuda są naturalne – niebo jest w nas” i tu przyszła odpowiedź …. ciężar jaki dźwigałam, to żal do rodziców za moje dzieciństwo, jak również poczucie wyższości nad rodzeństwem. Czytając Twoją książkę uświadomiłam sobie, że myślałam o nich jak o kimś gorszym, uważałam, że to ja jestem najmądrzejsza.
Teraz rozumiem,,, Uwalniam więc pychę, poddaję się i witam ich z miłością w moim życiu,,, przyszła ulga ,,,akceptacja ich, takimi jakimi są. Zobaczyłam, że ,,są cudowni, wspaniali i dziękuję, że mam tak wspaniałą rodzinę… ból odszedł.
Nigdy nie pomyślałabym, że było we mnie tyle oceny innych.. taki brak akceptacji i taka pycha. Teraz jestem otwarta na cuda życia, tak naturalne w naszym życiu, czuję wielką ulgę, radość 🙂
Małgosiu Kochana …DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA 🙂
Agnieszka
Kochana Agnieszko , Tak się cieszę!!!
Uff, wreszcie, chciałoby się powiedzieć. Znam Cię wiele lat i obserwowałam Twoje zmagania z sobą . Widziałam, że i nie pozwalasz sobie na całkowitą przemianę znajdując jakieś wymówki i preteksty ( och, to ego ukochane). Jak zrobiłaś krok do przodu, to dwa do tyłu. Każdy warsztat przynosił Ci ból w ciele, doświadczając Cię i pokazując jak bardzo się bronisz przed zmianą, a jednak byłaś i szłaś do przodu. To przyniosło sukces w postaci uzdrowienia ( to poziom ciała – ale przemiana jest głęboka). Ze stopniowym odpuszczaniem na poziomie mentalnym i duchowym jest związana Twoja przemiana.
Kochana, jestem już spokojna o Ciebie – stało się – puściłaś się, puściłaś oceny i osądy i ból ustąpił. Zobacz jak bardzo możesz być mu wdzięczna, jak Cię motywował, mobilizował i zmuszał wręcz do odpuszczenia.
Bądź teraz uważna, obecna w każdej myśli, słowie i działaniu. Teraz przyszedł czas na proces wdzięczności. Jestem z Tobą.
Małgosia
Relacja Kasi po „Treningu Otwartości Na Mistrzostwo w Sobie” 10.08.2017 r
Witaj kochana Małgosiu!
Bardzo dziękuję za zaproszenie i cieszę się, że w Twoim życiu tyle wspaniałości się dzieje. Jeśli chodzi o mnie to również wiele zmian nastąpiło. Wspominałam Ci, że prowadzę z moją wspólniczką Qchnię z duszą ❤️.
Spełniam się i rozwijam skrzydła ?. 23.września 2017r będę miała wernisaż swoich obrazów i nie będzie mnie na Twojej promocji książki.
Dziękuję również za zaproszenie na kontynuację treningu, w których nie będę już uczestniczyć.
Bardzo dziękuję Ci jeszcze raz za prowadzenie i Miłość, którą mnie obdarzyłaś. Jestem wdzięczna…. to był piękny czas mojego życia.
Żadne słowo nie wyrazi tego co teraz odczuwam…
Byłaś moim guru, które odnalazłam w sobie. Matką, która nauczyła mnie jak siebie kochać, szanować, dbać o siebie i innych. Nauczyłaś, że inni są moim odbiciem, lustrem, i że akceptując ich w całej swej istocie, akceptuję również siebie taką właśnie jaka jestem, byłam i będę. Twoja wiedza pomogła mi odnaleźć na nowo spokój, wiarę w siebie i panowanie nad własnymi emocjami, myślami, uczuciami. Używać ich tak jak ja chcę i kiedy chcę. Wybierać je z miłością.
Wzrosłam przy Tobie…. Czuję się teraz taka bezpieczna,…..pełna……
Efekty tych cudownych warsztatów odczuwam każdego dnia. Tworzę coraz to bardziej świadomy świat wokół siebie, a ten świat oddaje mi to z nawiązką. Kocham Go. Kocham Cię. . . . . . Może to brzmieć jak pożegnanie, jest to jednak początek nowego.
Do miłego zobaczenia ☺️
Kochana Kasiu!
Potrzebowałam trzech dni by móc Ci odpisać.
Pomieszały się we mnie wszystkie uczucia, radości i szczęścia odczuwanego z każdym czytanym słowem. Pojawiła się pewność, że stałaś się gotowa by rozwinąć skrzydła, że podjęłaś najlepsze decyzje, ale też poczułam smutek i żal, który transformuję cały czas w miłość, bo przecież to ona niesie wolność, puszcza z zaufaniem i cieszy się obserwując to co widzi. Łzy płyną po policzkach gdy to piszę, jakbym straciła najbliższą osobę. ( to też znak dla mnie, że odkrywam ciągle tematy do uwolnienia w sobie). Kasiu, jesteś nadzwyczajną istotą, piękną, promienną, ciepłą i rozważną. Czułam Twoje wsparcie i zaufanie do procesów, które Wam proponowałam, patrzyłam z podziwem na Twój rozwój, spokój, radość i pokorę, uczyłam się od Ciebie każdego dnia. Praca z Tobą była dla mnie zaszczytem. Dziękuję.
Tulę Cię do serca . Małgosia
Relacja Joanny po „Treningu Otwartości Na Mistrzostwo w Sobie” 15.06.2017 r
Moje warsztaty z Małgosią i jej cudowną grupą miały nietypowy charakter, bo uczestniczyłam w nich przez Skypa ze względu na odległość.( Mieszkam w Anglii).
Z niecierpliwością oczekiwałam zajęć, po których moja świadomość odkrywała coraz to nowe prawdy, a kurtyna niewiedzy o swoich niewykorzystanych możliwościach, po każdych warsztatach opadała coraz to niżej.
Wiadra łez oraz niezliczona ilość wzruszeń kruszyła moje wewnętrzne blokady, po których czułam, że dostaję skrzydeł i mogę wszystko.
Małgosia podzieliła się z nami swoją wiedzą, doświadczeniem oraz wyrozumiałością i akceptacją dla każdej z osób bez wyjątku. To jej wielkie serce i pasja do tego co robi sprawiała, że każdy słuchacz był ważny, a każdy problem został rozwiązany.
„Trening Otwartości na Mistrzostwo w Sobie” to piękny początek mojej drogi do ujawnienia i rozwijania swoich możliwości oraz poszerzania świadomości.
Małgosia jest wspaniałym człowiekiem oraz motywatorem, który nie opuszcza swoich podopiecznych nawet w tych bardzo trudnych chwilach i podsyła wskazówki, które motywują do działania.
Życzę każdemu, aby na swojej drodze rozwoju osobistego mógł trafić na Małgosię. Jak przysłowie mówi: „kiedy uczeń jest gotowy, to pojawi się nauczyciel”. Nie tylko ja skorzystałam, ale po drodze również wszystkie osoby otaczające mnie wraz z moją rodziną (na zdjęciu jest również moja córka Mimi, która połknęła bakcyla, a przy okazji ” zaraziła” swoją siostrę, która już wkrótce
do nas dołączy !).
Z gorącymi pozdrowieniami Joanna
Ps. Małgosiu Jesteś Wielka!
Kochana Joanno!
Serdecznie dziękuję, za Twoje słowa i wiarę w skuteczność procesów, przez które przechodziłaś. Byłaś najpilniejszą uczennicą, punktualną i zawsze oczekującą na rozpoczęcie zajęć. Okresowe osłabienia, spadki kondycji fizycznej, alergie i to co pojawiało się w trakcie uwalniania wzorców, co mniej świadomych by odstraszyło. Ciebie umacniało w postawie, że potrzebujesz dotrzeć do źródła przyczyny i na tym poziomie uwolnić wzorzec. Patrzyłam z podziwem ile determinacji, chęci i woli jest w Tobie, by uwolnić siebie i swoje dzieci od ograniczeń. Jako matka pokazałaś wszystkim, że Twoja osobista praca działa i to, że córki dołączyły do Ciebie i wznoszą swoją świadomość jest efektem Twojej pracy nad sobą samą. Gratuluję. Dziel się swą wiedzą i umiejętnościami z każdą gotową na wysłuchanie osobą. Czekam na Ciebie byś dołączyła do nas i rozpoczęła praktykę samodzielną tam gdzie mieszkasz.
Jesteś gotowa.
Serdecznie Was przytulam dziewczyny, Ciebie Joanno, Michalino i Zuzo.
Relacja Doroty 5.06 2017r
Witaj Małgoś
Dziękuję Ci za wszystko, za całokształt, za książkę „Dotyk serca – droga do poznania siebie”, od której wszystko się zaczęło, za ustawienia, za warsztaty, za Trening Mistrzostwa w Sobie zwłaszcza.
Dzisiaj rano obudziłam się ( to brzmi jak banał, ale nim nie jest) i zobaczyłam świat w innych kolorach o innym zapachu i smaku. Wczoraj było Zesłanie Ducha Świętego, świętowaliśmy rozdanie dyplomów, a ja rano idąc wolnym krokiem przez park do pracy, poczułam, że jestem wolna, że nic nie muszę, ale wszystko mogę. Poczułam, że nie mam już ograniczeń, że cokolwiek wymyślę mogę wykreować, jeśli tylko zdecyduję się na odwagę, mogę mieć wszystko czego zapragnę. Mało tego Ja już to mam, to wszystko jest, tylko, że nauczyłam się być uważna, dostrzegać świat i ludzi wokół mnie i doceniać to. Wdzięczność za wszystko, miłość wypełniająca moje serce, akceptacja ludzkich wad i zalet, zwłaszcza swoich i zgodzenie się na wszystkie pomyłki, które popełniłam, wybaczenie sobie i innym. To wszystko składa się na Mnie i sprawia, że jestem piękną, dojrzałą, znającą i rozumiejącą siebie kobietą. To zadziało się przez półtora roku, z kogoś kto wyglądał jak kobieta maltretowana psychicznie i fizycznie, „jak z poczwarki”, jak powiedziałaś Małgosiu, zmieniłam się w pięknego, wolnego motyla.
Dziękuję Małgosiu – Dorota
Kochana Dorotko!
To cudowne, że dostrzegasz swoją przemianę i to, że inaczej widzisz siebie, a co za tym idzie zewnętrzny świat. Z prawdziwą radością i zachwytem patrzyłam jak intensywnie pracowałaś nad uwalnianiem wzorców i ograniczeń, jak pozwalałaś sobie by potencjał ukryty głęboko w Tobie mógł się przejawić, a Twoja twarz jaśniała radością, po każdym uwolnieniu. Jak czarne stroje ustąpiły jasnym i kolorowym, jak spontanicznie reagujesz i jak okazujesz radość i pięknie przejawiasz swoją duszę w malowanych przez siebie obrazach. Z całego serca Ci gratuluję i cieszę się z Tobą. Jestem szczęśliwa, że wyraziłaś gotowość współpracy ze mną w Crisku. Twoje wyjątkowe umiejętności i talenty, głębokie wglądy w pracy z sobą samą i efekty które widzimy, są gwarancją dla wszystkich, którzy zechcą się zwrócić o pomoc do Ciebie.
Jestem wdzięczna i zaszczycona, że dołączyłaś do zespołu trenerów www.crisk.pl . Kochana, jeszcze wiele budujących i otwierających spotkań przed nami. Niech się dzieje. Póki co, leć w szczęśliwe i spełnione życie. Leć, proszę leć, upiększaj i ubogacaj Świat piękny i zwiewny motylu. Dziękuję i spoglądam w niebo z wdzięcznością. Małgosia .
Relacja Małgorzaty po Warsztatach w Rajszewie 2016 r
Witajcie Kochani Małgosiu i Jacku!
Oto nadszedł czas na podsumowanie ;), jest kawka, jest czas więc mogę zaczynać….tak zaczynać, tylko od czego? Najlepiej od początku mówią, tylko gdzie jest ten początek…..
Może zacznę tak: mija rok od mojego drugiego pobytu na tygodniowym kursie w Rajszewie i Leszka (mojego partnera życiowego) pierwszego pobytu, czas poleciał jak błyskawica i w pędzie codzienności wydawało się, że wszystko sobie płynie, nic szczególnego się nie dzieje, są chwile piękne, zdarzają się trudne i jest „normalnie”.
Kiedy Małgosiu zapukałaś do mnie w piątek na facebooku było to jak rażenie piorunem, zdałam sobie sprawę z ogromnych zmian, które zaszły w naszym życiu, a nad którymi tak łatwo przechodzi się do porządku dziennego, a przecież do niedawna spędzały sen z powiek. Najbardziej namacalne to pogodzenie się z Leszka rodzicami i siostrą, które nastąpiło w Boże Narodzenie…z rodzicami już wcześniej Wielkanoc 2016 roku, natomiast z siostrą w Boże Narodzenie. Był to dość trudny proces, jednak dokonało się, zarówno rodzice jak i siostra wyszli z inicjatywą. Kiedy z rodzicami zaczęliśmy nawiązywać relacje Leszek potrafił z nimi porozmawiać o swoich emocjach, o tym co czuje po męsku, a dowiedziałam się o tym od Leszka rodziców, to były rozmowy w cztery oczy i Leszek wyraźnie nazwał swoje uczucia, wyraził wolę pogodzenia się z siostrą i w Boże Narodzenie tego roku siostra zapukała do drzwi naszego nowo budowanego domu i przeprosiła Leszka, utulili się i poszło. Oczywiście święta już były rodzinne i radosne.
Kolejna namacalna zmiana w naszym życiu, to moje powolne wychodzenie ze strefy komfortu i pojawienie się nowej propozycji pracy. To wyjście ze strefy polegało na tym, że w obecnej firmie odważyłam się zmniejszyć na własne życzenie etat, na rzecz tej drugiej propozycji. W tej drugiej firmie, a jest to MON wykonuję pracę w swoim zawodzie, natomiast specyfika jest dla mnie totalnie nowa, nowi ludzie, nowe „zasady”, nowy szef. Poza tym rozmowy z obecnym szefem o zmniejszeniu etatu, może komuś wydawać się, że to nic takiego, dla mnie jest to milowy krok. Sięgając pamięcią wstecz wyglądałoby to tak, że od razu byłby strach, lęk po pierwsze przed zmianą, po drugie przed szefem, który długie lata stał na „piedestale” i urastał do rangi sędziego, który wymierza kary, po trzecie przed nowymi tematami merytorycznymi…a tu proszę jest lekkość w podjęciu decyzji, wiem czego chcę. Mam takie poczucie, że jest to dla mnie sprawdzian.
Przeszłam wiele lekcji, procesów w ostatnich latach, które Wy moi drodzy zainicjowaliście poprzez Świadome Uwalnianie Wzorców autorską metodą Małgosi i Ustawienia Systemowe wg. Berta Hellingera oraz Vedic Art z Jackiem I i II stopień.
Po pierwsze tak naprawdę po raz pierwszy podjęłam decyzję świadomie, chciałam tego dokonać bez oceniania, bez lęku, bez strachu, wstydu i czego tam jeszcze pod kreską 😉 Kolejna wspaniała rzecz, która trwa z moim partnerem życiowym Leszkiem potrafimy rozmawiać o tym w czym jesteśmy, daję przestrzeń swojemu mężczyźnie do bycia sobą, a on jest niesamowicie chętny do poszukiwania w sobie tego prawdziwego Leszka, piękne jest, że on wie o czym ja mówię, a ja wiem co on ma mi do przekazania. Kochani Leszek przestał palić papierosy 5 marca tego roku więc za chwilę trzy miesiące…..jakby to Małgosia powiedziała…..dużo młodszy sąsiad musiał dostać zawału i przeżyć, żeby Leszek rzucił palenie 😉 i rzucił, podobnie jak w moim przypadku musiałam zrobić badania na cholesterol, który mam „mega wysoki” i musiał umrzeć Wodecki żebym z miłością „pożegnała” moje
dzieciństwo 🙂 No więc co z tym cholesterolem i Wodeckim.
Otóż kiedy okazało się, że mój cholesterol osiągnął poziomu 364 jednostek, a rósł sukcesywnie ileś lat, wśród lekarzy i znajomych padł blady strach, oczywiście została sprzedana mi energia pod tytułem: ty pracujesz na zawał, rób coś z tym i tak dalej….poza tym znajomi byli w szoku, ponieważ wiedzą jaki tryb życia prowadzę, czyli posiłkami odżywiam swoje ciało, do tego ruszam się, a tutaj wbrew wszelkim prawidłom i powszechnie panującym opiniom skąd bierze się wysoki cholesterol on w moim przypadku jest „wysoki” cokolwiek to znaczy, bo dla mnie tylko tyle, że skoro taki jest to on ma taki być na ten moment, ponieważ chroni mnie przed czymś i trzyma w równowadze mój organizm, no ale zaczęłam troszkę poszukiwać co by można z tym fantem zrobić i trafiłam na totalną biologię (w zasadzie Agnieszka Szczęsna mi podpowiedziała za co jestem jej wdzięczna) i na człowieka, który tym się zajmuje, zrobił ze mną wywiad oczywiście nie na temat cholesterolu tylko na temat mojego życia, życia w rodzinie, rodzie, dorastania itp….i tutaj kolejna rzecz, która bez Was po prostu nie zadziałałaby. Otóż kiedy zaczęłam pisać o tym wszystkim, o co ten człowiek mnie prosił w swojej uświadomiłam sobie jak wiele jest spraw, które tak naprawdę bagatelizujemy, nie myślimy o nich, a one mają kluczowe znaczenie. Rozmawiałam z tym człowiekiem na skypie chyba 15 maja czyli dwa tygodnie temu, okazało się, że generalnie cholesterol oznacza według totalnej biologii oczywiście, że dużo dźwigam na swoich barkach….i co ja takiego dźwigałam……po pierwsze odnieśliśmy się do imion i wyszło na to, że moje drugie imię Paulina nadane mi przez mojego tatę niesie ze sobą energię mojej babci czyli mamy mojego taty, której nigdy na oczy nie widziałam, ponieważ zmarła chyba jak byłam noworodkiem. Tata poprzez nadanie mi tego imienia osadził mnie w roli swojej mamy takiej jaką chciałby mieć, a nie takiej jaką ona faktycznie była. Kiedy wspomniałam sobie swoją młodość, oczywiście wszystko się poskładało, naprawdę mój tata respektował tylko moje zdanie, to co ja powiedziałam było święte i materializowało się, a była jeszcze mama i siostra….i drugi temat pojawiło się imię Daniel… haha pewnie zachodzicie w głowę kto to jest Daniel 😉 To też byłam ja….otóż mama/rodzice chcieli mieć zawsze chłopca, mama nadała jemu imię właśnie Daniel, kiedy się urodziłam jako dziewczynka, zaczęłam nieść „brzemię” Daniela, a konkretnie brak zgody głównie mojej mamy na dziewczynkę. Mało tego to ten Daniel miał być drugim dzieckiem, które mama poroniła, w związku z czym mnie tak naprawdę przez te wszystkie lata jako Małgorzaty nie było, ponieważ byłam drugim dzieckiem Danielem, a nie trzecim dzieckiem moich rodziców Małgorzatą….to jest oczywiście w ogromnym skrócie, ale taki był tego sens.
I nareszcie przechodzę do Wodeckiego….tydzień po rozmowie z człowiekiem od totalnej biologii umiera Wodecki, mało tego ona umiera w takich samych okolicznościach jak mój tata. Jestem w domu zupełnie sama, rzadko włączam telewizor na program Uwaga, praktycznie go nie oglądam, a w tym dniu włączyłam, a tu proszę wspomnienie Wodeckiego, oglądając łzy leciały jak grochy, po programie słuchawki na uszy i piosenki Wodeckiego….ogromny szloch…nie nie nie za Wodeckim, zmaterializowało mi się moje dzieciństwo, poczułam jak jestem małym dzieckiem, może 4-5 letnim, stoję przed moimi rodzicami w naszym mieszkaniu w bloku i patrzę na nich z ogromną miłością dziecka, jako mała Gosia, uczucie miłości mega czyste, bez osądzania, bez oczekiwań, tak jakbym znalazła się w raju i czuję ich miłość do mnie, bezgraniczną miłość, czuję ich zagubienie w tym wszystkim, czuję ich uwikłania i wybaczam totalnie wszystko, oni już nie muszą być dla mnie jacyś, oni są moimi rodzicami, którzy dali mi życie i pomimo swojego zagubienia robili wszystko co najlepsze w ich mniemaniu dla mnie. Poczułam ogromną wdzięczność, lekkość i poczułam radość z tego, że jestem ich dzieckiem, ich małą wtedy Gosią, a teraz dorosłą Małgorzatą. I wtedy poleciała cała Anna Jantar….jej przeboje…płakałam jak bóbr i było mi z tym bardzo dobrze. Całą sobą poczułam siebie jako Małgorzatę i zobaczyłam, że Daniel i Paulina stoją obok, to już nie ja….ja jestem Małgorzatą, piękną dojrzałą kobietą 🙂 (Wy Kochani doskonale wiecie nad czym z Wami pracowałam ;)) Widzę, że proces trwa, ponieważ łzy lecą mi jak grochy kiedy do Was o tym piszę. Pamiętam jak rok temu przyjechałam na Kurs Kreacji & Twórczy Vedic Art. do Rajszewa. Byłaś Małgosiu zaskoczona w jakiej jestem energii…..myślę, że proces był w toku i w takiej energii wówczas miałam być wtedy, choć mi się wydawało, że energia jest ok.
Co jeszcze mogę napisać…kurcze jest tego tak wiele, może o tym, że Syna puszczam w dorosłe życie 2 lipca kończy 18 lat, miał ostatnio możliwość samodzielnego mieszkania w mieszkaniu babci, która wyjechała, a on od razu podchwycił, że idzie do babci mieszkać…i poszedł 🙂 puściłam Go z ufnością i cieszę się, że odważnie wkracza w ten wiek, że wie czego chce, szanuję jego wybory, on się uczy ich dokonywać, a mama czyli ja się rozwija, budzi, powraca do siebie, cudowny czas.
Były też momenty bycia w cięższej energii, jak w życiu pojawiały się jakieś drobne „konflikty” nawet nie wiem jak to nazwać, ponieważ nie spędzały snu z powiek, jakbym miała teraz powiedzieć co to było to brak wiedzy na ten temat…po prostu inaczej sobie z tym radzę i staram się szukać we wszystkim dobrych stron, czyli moja szklanka jest do połowy pełna 🙂
Małgosiu i Jacku wyślę Wam moją ankietę, którą wypełniałam na potrzeby uzdrowienia mojego cholesterolu 😉 wyślę również charakterystykę Pauliny i Daniela, którą zrobiłam (to było zadanie domowe)…wiem, że dzięki temu będę z Wami przez ten tydzień.. Co mogę jeszcze dodać dziękując Wam za wskazanie mi drogi, chyba tyle, że pięknie otworzyliście mnie na poznanie siebie, dzięki Wam każdego dnia robię coś co mnie rozwija, pogłębia moją wiedzę o sobie, stałam się ważna sama dla siebie, autentycznie „pracuję” nad sobą, ponieważ zdałam sobie sprawę, że samo się nic nie wydarzy i jest to przyjemny „wysiłek”, którego matką i ojcem tak naprawdę jesteście Wy…..Ty i Jacek 🙂 moi przewodnicy.
Co jest jeszcze ważne, że na początku tej drogi totalnie się na Was otworzyłam, zaufałam i otworzyłam się na zmiany, bez żadnego: „tak ale…”, „ale przecież…”, „dlaczego?”, „jak?”, „skąd?”….totalne poddanie się, uznanie swoich słabości, przyznanie się do nich, a jednocześnie nie obwinianie, to wszystko dzięki Wam. Życzę Wam owocnego, pięknego tygodnia w Rajszewie i tym optymistycznym akcentem pozdrawiam, przytulam i do rychłego zobaczenia. Małgorzata.
Ps. Proszę abyście przytulili ode mnie Elżbietę, a także wszystkich uczestników Warsztatów, wszak jesteśmy jednością 🙂 Buziaki.
Kochana Małgorzato! Serdecznie Ci dziękuję za ten roczny bilans podsumowujący, który pokazuje jak dużo zrobiliście dla siebie i jaka nastąpiła w Was i w Waszych rodzinach przemiana. To świadczy o tym jak proces był głęboki, że sięgnął tak głęboko i miał i ma wpływ na najbliższych, nawet jak ich z nami nie było. Bardzo się oboje z Jackiem cieszymy, że byliście z nami i że Świadome Uwalnianie Wzorców i cały proces działa, a Twórczy Vedic Art. dopełnił, otworzył i wzniósł do realizacji. Dziękujemy, że zechciałaś się tak szczerze podzielić swoimi refleksjami, uświadamiając sobie jednocześnie własne dokonania.
Serdeczności dla Ciebie i Leszka ode mnie i Jacka.
Po warsztatach Cud Wolności 5-6 listopada 2016r
Hej Małgosiu,
dziękuję za ostatnie warsztaty. Chciałaś opinii to proszę bardzo;) : 2 dni miałam problem z prawym okiem, niby rzęsa…, ból zębów po prawej stronie (nie miał prawa wystąpić), ból głowy (to się zdarza) i wymioty..(niby kawa..mi zaszkodziła)…Nie wiem jak Ty to robisz, ale im te warsztaty bardziej gładko przebiegają, tym skutki u mnie są poważniejsze…
Świetna grupa się zebrała, mam poczucie, że załatwiłam mnóstwo spraw i to w dodatku nie tylko swoich, a poszłam sobie tylko dietę poprawić.
Serdecznie dziękuję, że dałaś mi taką możliwość. Ściskam Cię mocno, Jacka pozdrawiam podwójnie i do zobaczenia:)
B
Witaj Basiu, aż się uśmiecham z radości. Te objawy w ciele pokazują tylko, że proces uwalniania jest potężny. No, Tatuś się kłania i cieszy, że go widzisz i akceptujesz, a co zbędne, nie Twoje oddajesz. To też dobry prognostyk otwarcia się na relacje męsko damskie. Wszystko idzie we właściwym kierunku. Pozdrowienia przekazane. Uściski dla Ciebie.
Małgosia
Po warsztatach Cud Wolności 5-6 listopada 2016r
Małgosiu dziękuję za medytację z duszą….
To były bardzo niezwykłe warsztaty, jeszcze bardziej niż pozostałe. Po każdych warsztatach czuję jakby było mnie trochę więcej i więcej. Teraz czuję jakbym w końcu znalazła drogę do domu.
Miałam w nocy sen w trakcie którego usłyszałam mocne uderzanie do drzwi. Obudziłam się i czekałam na stukanie w drzwi wejściowe do mieszkania. Nic tam nie było, tylko słowa „obudź się”-puk, puk…już czas.
Dorota
Też się cieszę bo widzę jak razem z uczestnikami robimy kolejne milowe kroki, a ta medytacja z duszą taka spontaniczna, naturalna właśnie prowadzona przez duszę. Do miłego spotkania Małgosia
„O miłości, szczęściu i obfitości w związku partnerskim” relacja po warsztatach. 13 07 2016r
W środę wzięłam udział w kilkugodzinnym warsztacie „O miłości, szczęściu i obfitości w związku partnerskim” w Good Life Academy. Był to jeden z warsztatów w ramach Babskiego Lata organizowany przez Akademię Kobiet Sukcesu. Dla mnie osobiście ów warsztat wniósł wiele nowego, innego, ale także uporządkował kilka spraw w moim życiu prywatnym. Ktoś mógłby zapytać, jak to, w tak krótkim czasie, bo w trzy godziny może się aż tyle zadziać. Odpowiadam, tak. Przede wszystkim warto przyjść na taki warsztat z postawą otwartą. Ja taką mam, niczego nie oczekuję, wszystkiego się spodziewam. Jestem gotowa na nowe i na to, co przyniesie mi spotkanie z ludźmi. Warsztat prowadzony przez Małgorzatę Przygońską, składał się z dwóch części: pierwsza teoretyczna z elementami dyskusji, pytań ze strony uczestniczek spotkania, druga zaś to ćwiczenia i w tym ustawienia wg Berta Hellingera. Jestem osobą, która korzysta z nadarzających się okazji. Zatem, kiedy tylko usłyszałam, że będzie czas na ustawienia hellingerowskie, od razu wiedziałam, że wezmę udział w tym procesie. Pomyślałam, niesamowite, od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie myśli, by wziąć udział w ustawieniach, a tutaj przychodzę na zajęcia i okazuje się, że w pakiecie mogę dostać taki warsztat.
Z części wykładu, zapisałam sobie w notatkach, że intencja miłości wychodzi z serca. Wyjaśniam. Intencją może być myśl, która pochodzi zarówno ze świadomego umysłu, ale również z naszej podświadomości. Otóż intencja miłości z mojej strony, czyli kobiety do mężczyzny powinna być absolutna, czysta, wręcz krystaliczna, bez jakichkolwiek myśli i podtekstów. Może wydać się to proste, a wręcz banalne, ale miłość to kochanie kogoś takim, jakim jest, to nie oczekiwania, to nie domniemania to darzenie kogoś uczuciem, ot tak po prostu. Często bowiem w naszym podejściu do miłości pojawia się oczekiwanie. Oczekiwanie powoduje rozczarowanie. Wchodząc w relację oczekujemy podświadomie, albo świadomie, aby ów mężczyzna, partner, kochanek „był jakiś” w stosunku do nas. Oczekujemy, że będzie nas wspierał mentalnie, duchowo, finansowo, że będziemy czuć się przy nim bezpiecznie, że będzie nas traktował, jak księżniczkę, że … takich oczekiwań może być naprawdę wiele i mogą być one różne. Niespełnione oczekiwania powodują, że czujemy się nieszczęśliwe, że czujemy się zawiedzione przez naszego partnera, męża, kochanka. Jednakże to my same stworzyłyśmy takie odczucie. Przypomniały mi się słowa Jasona Everta, „Udane małżeństwa nie są efektem znalezienia idealnej osoby, lecz kochania niedoskonałego człowieka, którego wybrało się na współmałżonka”. To wyjaśnia, dlaczego ludzie, którzy z pozoru do siebie nie pasują, są najbardziej szczęśliwi. Intencją związku jest czysta miłość. Poprzez akceptację i zrozumienie dajemy miłość. Im bardziej nasz partner jest niedoskonały tym my więcej się uczymy i wzrastamy. Czyż to nie jest piękne. Wszak to jest kwintesencją życia. Wzrastać. Nasi partnerzy są dla nas nauczycielami życia, a my dla nich.
W drugiej części zgłosiłam się na ochotnika do wzięcia udziału w ustawieniach wg Berta Hellingera. Nigdy wcześniej nie miałam ustawień dla siebie. Kilka lat temu byłam jedynie obserwatorem w ustawieniach w coachingu i było to związane z pracą zawodową. Od kilku tygodni nie mogłam sobie poradzić z pożegnaniem mojego ostatniego partnera. Nie byliśmy ze sobą od lat i wydawało mi się, że już go nie ma w moim życiu. Odezwał się do mnie kilka tygodni temu. Nie wiedziałam, czemu to służy i co jest jeszcze we mnie, czego nie przerobiłam, czego nie doświadczyłam i nie wybaczyłam. To, co się zadziało w trakcie ustawień przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Owszem dużo czułam intuicyjnie, duchowo, ale dopiero to, co się zadziało na warsztatach, uwidoczniło sytuację, w której tkwiłam. Jestem ogromnie wdzięczna za to, że mogłam wziąć udział w procesie ustawień i osobiście doświadczyć emocji, które wówczas się pojawiły. Dziękuję pani Małgorzacie Przygońskiej za poprowadzenie tych warsztatów, za umiejętne koordynowanie procesem ustawień, za atencję, uważność, za dobór słów, za to, że czułam się dobrze i bezpiecznie. Wzięłam wiele, przede wszystkim oczyściłam się emocjonalnie, duchowo i mentalnie. Nie ukrywam, miałam w Good Life Academy ku temu bardzo dobre warunki fizyczne, ale także wsparcie osób uczestniczących w zajęciach i osoby, która ten proces prowadziła. Raz jeszcze bardzo dziękuję Ci Małgosiu za tak fantastycznie poprowadzony proces ustawień wg Berta Hellingera.
Iwona Pawłowska
Dziękuję Iwono za Twoją relację. Wspaniale, cieszę się, bo widziałam Twoją radość bezpośrednio po procesie. Twoja spontaniczna, radosna reakcja pokazała też uczestniczkom jak działa proces prowadzony przez duszę. Wszelkiej pomyślności Ci życzę. Małgosia
Relacje po warsztatach CUD KREACJI & TWÓRCZY VEDIC ART 27.06 -3 07. 2016 r
Dzień dobry Małgosiu!
Jestem już w Niemczech i tak napełniona energią, że na razie jestem tylko fizycznie w pracy:) , a dusza organizuje już kółko w szkole moich dzieci , widzi organizację Vedic Art i wszędzie kolory. Uściski i podziękowania Beata G.
Wspaniale , teraz tylko utrzymuj te wibracje. Wszystko zrealizujesz łatwiej niż myślisz. Pozdrawiamy serdecznie Małgosia i Jacek
Małgosiu i Jacku
Niedziela 20.30. Właśnie usiadłem na chwilę po pięknej podróży swojego życia w której poznałem wielu wspaniałych ludzi. Szkoda, że niektórzy byli krócej. Nigdy bym nie pomyślał, że takie kochane osoby można poznać w pędzie, stresie dni, miesięcy, lat. Przychylam się do słów Bartka, w których podziękował Wam za wasze wskazówki i doświadczenie. Zmiana na pewno jest. Dziękuję Dorocie. Dziękuję Wam Mąłgosiu i Jacku. Dziękuję wszystkim. Podróż ciągle trwa w którymś miejscu się Wszyscy znowu spotkamy.
Krzysztof Kuśnierz
Zapewne Krzysztofie spotkamy się. Już zarezerwowaliśmy ten sam termin na przyszły rok. Wspaniale widzieć wszystkich po roku dojrzalszych, mądrzejszych i zrealizowanych. Ale zawsze, co by nie było można zrobić kolejny krok w rozwoju i to jest takie fascynujące. Serdeczności.
Witajcie Kochani Małgosiu i Jacku…
Zaczęłam nowe życie. Czuję swoje gardło, czakrę serca i splotu słonecznego, odzyskuję głos. Patrzę w lustro i widzę nie 1000-letnią kobietę, ale siebie Dorotę. Odzyskuję smak, zapach i dostrzeganie barw. Czuję każdy krok, który stawiam. Patrzę na obrazy, które namalowałam przez ostatni rok i już większość się nie nadaje, Nie mają kolorów i energii. Czas malować już z wyższego poziomu. Pojechałam dziś do centrum handlowego, żeby zmierzyć się z rzeczywistością. Udało mi się utrzymać wibracje i kupić kilka ładnych, kobiecych rzeczy. Mam urlop do końca tygodnia, pojadę do domu na wsi, w którym w lecie mieszka moja mama. To będzie dopiero próba zachowania siebie. Po oczyszczeniu pani Ani wiem teraz kim jestem. To jest niesamowicie piękny stan i chcę go utrzymać.
Wczoraj rozmawialiśmy z Krzysztofem i zgodnie stwierdziliśmy, że to był nasz najważniejszy wyjazd w życiu i mój i jego. Dziękujemy za wszystko.
Pozdrowienia i ucałowania.
Dorota i Krzysztof
Doroto! Jakoś dziwnie spokojna jestem o to, że dasz sobie radę i że to będzie wspaniały czas spotkania z mamą. Zobaczysz jak miło to Cię zaskoczy. Tak trzymaj, trzymajcie się i jesteśmy na łączach. Serdeczności i uściski od Jacka
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW 23-24 kwietnia 2016r
Cuda jednak się zdarzają.
Kochana Małgosiu…
Po ostatnich warsztatach prawda wyszła na wierzch,,,
Jak wiesz nie umiałam wyjść z tego związku, ciągle się tłumaczyłam,usprawiedliwiałam i nie chciałam zobaczyć prawdy.
Jednak nie da się ” oszukać prawdy „kilka dni po moim powrocie, przyszła do mnie koleżanka i powiedziała prawdę ,potwierdziła to sms- ami, zdjęciami…Sławek nie tylko ma żonę, on miał wiele kobiet, a mnie nigdy nie traktował poważnie.Oszukiwałam się 4 lata !!! i nic nie chciałam zobaczyć,(teraz wiem czemu tak pogorszył mi się wzrok).
Zadawałam sobie pytanie, dlaczego mnie nie szanował? teraz wiem! bo sama się nie szanowałam, będąc w tym związku.
Prawda pozwoliła mi zrozumieć czym jest szacunek do siebie,,,
Bardzo dziękuję wszystkim Kobietom obecnym na ustawieniach…(Magda, Twoje ustawienia były jak moje życie…)
Mam jednak dużo zrozumienia dla tego człowieka, jest to chłopiec, który nie dorósł, bardzo poraniona dusza nie kochana przez nikogo.
Człowiek, który ma tylko pieniądze, dziękuję za lekcję …
Dziękuję Małgosiu, że jesteś 🙂
Agnieszka
No cóż, trzeba przyznać Agnieszko, że mocno się trzymałaś tej iluzji. Ważne, że dziś dotarło do Ciebie, że szacunek dla siebie powoduje, że inni nas szanują. Teraz już z górki. Bądź konsekwentna. Małgosia
ŚWIADOME KREOWANIE ŻYCIOWEGO PARTNERA I ZWIĄZKU 5-6 marca 2016r
Małgosiu
Z całego serca dziękuję Ci za to co robisz dla ludzi, co zrobiłaś dla mnie, dziękuję, że jesteś.
Dziś zdążył się kolejny”cud”. Mój Syn Ernest przyszedł do mnie z czekoladkami na Dzień Kobiet:)
Podziękowałam, przytuliłam go,,,nigdy dotąd tego nie robił.
Na urodziny przysyłał mi sms a „wszystkiego najlepszego” nic więcej ,,,nawet nie wiadomo czy to było do mnie.
Czekam na następne ustawienia, bo czuję , że sięgam głębiej,,,jakie to wszystko do tej pory było powierzchowne, widocznie na tyle miałam odwagi i na tyle byłam gotowa.
I znowu mam więcej miejsca, mam przestrzeń, jeszcze więcej. :)))
Dziękuję 🙂 Agnieszka
Agnieszko, wspaniale, cieszę się, że chcesz iść dalej. Serdeczne spotkanie po latach z synem to naprawdę odrodzenie w Waszych relacjach. Jeszcze wiele cudów przed Tobą , Twoimi synami i nowa rodziną, którą stworzysz. Niech się dzieje.
Z miłością Małgosia
DETOX DLA CIAŁA I UMYSŁU & TWÓRCZY VEDIC ART – wrzesień/ Rajszew 2015
Witaj Małgosiu 🙂
jakie wnioski … na pewno same pozytywne. Zacznę może od koloroskopu – tak, zgadzam się z opisem, który oddaje w całości to kim i jaka jestem, a nawet jeśli coś nie do końca mi pasuje na głowę to wewnętrznie czuję, że właśnie tak jest. Śmiałam się sama do siebie czytając np o kolorach, których mam mało – mam „je wszystkie” w zupełnie nieświadomy sposób zakupiony. Przyciągają. Do tej pory jednak bardziej słuchałam głowy niż wnętrza, że nie pasują do mnie, ale jak w ogóle mogą mi się podobać, no nie przecież nie. Teraz już nie będę się zastanawiać, po prostu się nimi otoczę. Kolejna bariera przełamana. Kolejny krok do przodu postawiony 🙂
Czuję się z tym niesamowicie. I ogólnie czuję się tak pozytywnie. Wstąpiłam na tą lepszą drogę i chciałabym nią dalej kroczyć.
Z rodzicami w ogóle jaka historia. Odwiedzili mnie w niedzielę (w piątek miałyśmy sesję), mama zadzwoniła czy będę w domu i przyjechali. To duże zaskoczenie, wcześniej się takie rzeczy nie zdarzały. Posiedzieliśmy, zjedliśmy obiad, tak po prostu jak ludzie. Bez jakiegoś wew. niezrozumiałego dotychczas napięcia, lęku, wzajemnych niewypowiedzianych pretensji, żali. Do tego wszystkiego przywieźli mi zaległy prezent – drabinę, białą masywną drabinę. Skojarzenie, które pojawiło mi się na pstryknięcie palcami – dostałam pozowlenie na własną drogę, jakby drogę rozwoju. Poczułam jakby mnie puścili i pozwolili iść do góry…
O tym, że sami byli promienni, uśmiechnięci, gdzie do tej pory tylko się żarli, i jadą razem na urlop w góry, nie wspomnę, no szok. Było mi tak dobrze patrząc na to wszystko.
Aż chce mi się dalej nad sobą pracować. Także widzisz Małgosiu cała moja praca na warsztatach ma chyba jakis odzew w „tu” i „teraz” i wierzę, że to dopiero początek.
Bardzo Wam dziękuję za to, że stanęliście na mojej drodze. Jestem kolejnym przykładem na to, że to co robicie i pomoc jaką niesiecie, wiedza jaką się dzielicie ma sens. Działa.
Ok, jak po sesji – dobrze. Przyznam, że więcej zmian zaobserwowałam po pracy na warsztatach. Tak czuję. Pracowałyśmy nad tym, że nie byłam dla siebie ważna, byli inni. W pracy staram się więc uważnie obserwować siebie i dbać o siebie – o właśnie dzisiaj wyciągnłam Twoją kartę z przesłaniem DOCEŃ SIEBIE. Doceniam. I będę doceniać.
Może dzięki sesji tak swobodnie czułam się z rodzicami przy tym obiedzie. Nie potrafię tego określić. Wiem, że po Rajszewie i sesji jest lepiej 🙂
Wszystko czym chciałam się podzielić napisałam 🙂 Dziękuję i życzę Wam powrotu powielonej energii, którą dzielicie z innymi.
Magdalena
Kochana Magdaleno!
Dziękujemy za dobre wiadomości. Niech się dzieje dalej. Gratuluję spotkania z rodzicami. Cudownie. No i ta drabina do Nieba.( to moje pierwsze skojarzenie). Tak trzymaj dalej. Odzywaj się jak będziesz chciała zrobić kolejny krok. Uściski ode mnie i Jacka.
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW & TWÓRCZY VEDIC ART
czerwiec/lipiec Rajszew 2015
Witaj Jacku,
dziękuję bardzo za zaproszenie na wrześniowe warsztaty. Zapowiada się fantastycznie.Żałuję, ale niestety nie mogę w tym terminie. Mam w tym czasie „gorący okres” w pracy. A tak na marginesie chciałam Wam powiedzieć, że po I części Vedic art zmieniłam stanowisko pracy (już w marcu 2015r.) Czyli po prostu zadziało się błyskawicznie. Jestem z tego tytułu zadowolona, bo poprzednia praca już mnie uwierała, a teraz mogę się znowu uczyć i rozwijać. Dlatego wierzę Ci Jacku kiedy piszesz, że po tych warsztatach prowadzonych wspólnie z Małgosią można osiągnąć wspaniałe rezultaty. Jestem pewna, że jeszcze będzie mi dane skorzystać z tych cudnych narzędzi Waszej pracy.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Małgosię. Basia.
Serdecznie dziękuję. Zaproszenie jest ciągle aktualne dla Ciebie Jacek
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW & TWÓRCZY VEDIC ART
czerwiec/lipiec Rajszew 2015
Witaj Małgosiu, u mnie bez zmian. Tak na prawdę tyle się zmieniło, że mam więcej miejsca dla siebie, nic nie muszę i życie się toczy swoim tempem, mam więcej zaufania, akceptacji do tego, co się wydarza, Byłam świadkiem jak moja babcia była bita przez swoją synową na moich oczach, pamiętam jak mówiłaś, że każdy ma zapotrzebowanie na zdarzenie. Co prawda nie mogłam na to pozwolić, przeniosłam babcie do mojej mamy, tam ma spokój, kochamy ją i z miłością się nią opiekujemy, przez co mam więcej serca do swojej matki, inaczej ją widzę. Widzę, tą hierarchię w rodzinie. Bardzo ważne…. z kochankiem jestem nadal, ale jest inaczej i coraz mniej mi się to podoba. Wiem, że powinnam to odciąć, ale myślę, że na wszystko przyjdzie czas..Dziękuję Ci za wszystko i proszę o jeszcze:))) pozdrawiam ciepło.
Kochana Agnieszko! Pomyśl o dalszych sesjach i warsztatach we wrześniu. Piszesz, że nic się nie zmieniło, a ja czytam i widzę wiele zmian.Tak na prawdę tyle się zmieniło, że mam więcej miejsca dla siebie, nic nie muszę i życie się toczy swoim tempem, mam więcej zaufania i akceptacji do tego, co się wydarza…..Itd. Wróć do swojego tekstu i spokojnie przeczytaj jeszcze raz. Agnieszko, to wielka przemiana. Nie przypadkowo też zobaczyłaś, co dzieje się z Babcią, by zapewnić jej godne życie, podjęłaś właściwą decyzję. Odczucia względem kochanka też ulegają stopniowej zmianie, wszystko idzie w dobrą stronę. Potrzebujesz się umocnić w tym miejscu gdzie jesteś i wyjść wreszcie z roli ofiary. Szczęśliwe, spełnione życie, wolne od kłamstwa i oszustw możesz wieść już dziś. Kiedy podejmiesz taką decyzję i zaufasz życie popłynie innym torem Zasługujesz na to by kochać z otwartością, szczerze i być kochaną całym sercem.Zapraszam Cię do zrobienia kolejnego kroku ku prawdzie w miłości. Serdeczności, odzywaj się. Małgosia
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW & TWÓRCZY VEDIC ART
czerwiec/lipiec Rajszew 2015
Witaj Małgosiu,
Pragnę podziękować Jackowi, a przede wszystkim Tobie za wskazanie pięknej, aczkolwiek nie łatwej drogi do własnego wnętrza, która umożliwia samopoznanie oraz piękne, wartościowe życie w zgodzie z samą sobą oraz wszechświatem. Dziękuję Ci za ukierunkowanie na prawdę i miłość, zarówno do samej siebie jak i innych istot, które czują tak jak my. Życzę Wam samych sukcesów w tak wspaniałym nauczaniu i pomaganiu wszystkim potrzebującym, którzy zwracają się o pomoc.
Pozdrawiam ciepło Jola Kochana Jolu!
Serdecznie Cię pozdrawiamy i życzymy, aby ta droga prawdy i miłości zaprowadziła Cię w miejsce szczęśliwe, tak piękne i kolorowe jak obrazy przez Ciebie malowane. Serdeczności Małgosia i Jacek
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW & TWÓRCZY VEDIC ART
czerwiec/lipiec Rajszew 2015
Witajcie Kochani,
na początek chcę napisać, że w Rajszewie czuję się jak w raju 🙂 W powrotnej drodze zadzwoniła do mnie koleżanka i przeżyła szok……..zastanawiała się, czy to ja z nią rozmawiam 😉 Nie mogła rozpoznać mojego głosu. To co robicie jest wspaniałe i jestem z Wami myślami, sercem we wrześniu, jestem pełna optymizmu i wiary w to, że rzutem na taśmę dojadę do Was, na razie miejsca nie rezerwuję jednak chcę żebyście mieli mnie gdzieś z tyłu głowy, nie ważne gdzie będzie moje lokum może to być równie dobrze sala ćwiczeniowa 😉 Piszę żeby puścić energię i żeby się zadziało. Po warsztatach jestem spokojna, stałam się uważna na to co robią i mówią ludzie, zaczęłam bardziej żyć w tu i teraz. Namacalny efekt mojej przemiany to odchudzenie mojego ciała o 4 kg, przejście dwutygodniowej diety warzywno-owocowej Ewy Dąbrowskiej, tygodniowy pobyt w górach, wędrówki były każdego dnia, jedzonko vega :). W ostatnich dniach usiadłam poszukując ofert pracy, podwojenie swoich finansów to w tej chwili mój cel nadrzędny i ku mojemu zdziwieniu objawiła się jakaś intratna posadka i jak nigdy uruchomiły się wszystkie moje kanały energetyczne. Nie mam kompletnie oporów w rozmowie z osobą, która może mieć wiedzę i wpływ na objęcie tego stanowiska. Co ciekawe ogłoszenie wystawiła centrala NFZ w Warszawie ale z niego wynika, że zatrudniają w placówkach wojewódzkich, w zależności od regionu, w którym zamieszkuje kandydat. Zaczęłam mocno wizualizować siebie w tej sytuacji, myśleć długofalowo i bezwzględnie wierzyć, że to stanowisko jest dla mnie. Dlatego Was również proszę o wsparcie, zaczarujcie tę sytuację 😉 Istotnym jest również fakt, że napisałam Wam, że chcę podwoić finanse, do niedawna był to dla mnie temat kłopotliwy, nie chciałam o tym rozmawiać…..dokonała się zmiana. Na zakończenie napiszę jeszcze tyle, że nigdy w życiu nie miałam tak cudownego urlopu, śmiem twierdzić, że to był najpiękniejszy tydzień mojego życia.
Po powrocie z warsztatów mój Leszek był bardzo zdezorientowany, kłócił się ze mną cały tydzień i w końcu doszliśmy do konsensusu, wiecie co go denerwowało? ha….że ja tak sobie spokojnie do wszystkiego podchodzę i na nic nie reaguję, tu się dzieją takie ważne rzeczy, według niego oczywiście, a ja jakaś nieobecna 🙂 To pokazało mi jak wielką pracę zrobiłam. Nie mam bladego pojęcia czym byłby świat bez Was, mój z pewnością byłby okrojony…….dobrze, że jesteścei i uzdrawiacie ten świat. Pozdrawiam cieplutko i ściskam z całych sił. Małgorzata Paulina. Zielona Góra.
Kochana Małgorzato Paulino! Cieszymy się ogromnie z tej relacji i tych niusów na gorąco pisanych. Wszystko idzie dobrze, to fantastycznie. Ufaj , ufaj dalej , a cuda będą się działy. Jesteś najlepszym kandydatem na to stanowisko więc wybiorą Ciebie. Życzymy Ci z całego serca i trzymamy energię kreacji. Niech się dzieje. Uściski. Miejsce czeka na Ciebie. Małgosia i Jacek
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW & TWÓRCZY VEDIC ART
czerwiec/lipiec Rajszew 2015
Witajcie!
Wybaczcie, że tak długo to trwało, ale wszystko czego doznałem na lipcowych warsztatach Twórczy Vedic Art & Świadome Związki musiało się we mnie rozproszyć . Trudno znaleźć słowa, aby opisać przemianę jaka we mnie nastąpiła i nadal nieprzerwanie się dzieje. Można powiedzieć, że rozkoszuje się stanem, w którym się znajduję i obserwuje oraz pomagam temu uczuciu aby zagościło w każdym aspekcie mojego życia. Widoczne oznaki poprawy o jakich jestem w stanie opowiedzieć, to przede wszystkim poprawa w relacjach z najbliższymi osobami. Tuż po powrocie zacząłem pozytywnie myśleć o ludziach z którymi wcześniej toczyłem walkę. Zacząłem oczywiście od Matki mojego synka. Uczucia związane z lękiem zastąpiłem miłością i wybaczeniem. I stało się! Jak za dotknięciem cudownej ręki. Mój stan wewnętrznego pokoju przeprojektował się na nią. Kiedyś byłem na nią zły, pełen gniewu i obaw o swoje dziecko. Krytykowałem jej metody wychowawcze. Toczyłem walki w sądach. Byłem wyczerpany. Nie odnosiłem żadnego widocznego sukcesu na tym polu, stosując techniki siły. Jedyne co się zmieniało, to rola napastnika i ofiary, którą się po prostu wymienialiśmy jak w błędnym kole. Pisałem do niej rozpaczliwe maile aby pozwoliła mi zabrać synka do siebie. W momencie pisania prośby miałem już w głowie negatywne odpowiedzi, które miały źródło w lęku. Mógłbym jeszcze długo opisywać swoją negatywną postawę, ale nie widzę w tym sensu. Najważniejsze jest to, że w momencie kiedy wybaczyłem jej i sobie, wszystko uległo zmianie. Tydzień po powrocie z warsztatów napisałem do niej z prośbą aby synek mógł do mnie przyjechać na dwa tygodnie. Jednocześnie myślałem o niej ze współczuciem i miłością, oraz wyobrażałem sobie ją jak się uśmiecha. Po kilku godzinach dostałem odpowiedź, że mogę zabrać synka na dwa a nawet na trzy tygodnie, jeśli tylko będzie chciał tyle zostać. Obecnie siedzę i piszę do was maila. Synusia oddałem mamie dwa dni temu. 🙂
Bardziej przyziemne skutki tego nastawienia jakie się dzieją, to na przykład to, że sam nie wiem kiedy, ale zupełnie przestałem przeklinać. Zniknęła we mnie także potrzeba uciekania w iluzoryczny spokój. Poczułem, że sposób w jaki korzystałem z używek(mówię tu o każdym rodzaju używek jaki był mi dostępny na przestrzeni ostatnich trzynastu lat) był odbiciem walki jaką toczyłem sam ze sobą. Przestałem również być uzależniony od przypadkowego seksu i adrenaliny. Mógłbym o wiele obszerniej rozpisać się na każde z powyższych ale, to stworzyło by niepotrzebne zagmatwanie.
Byłbym hipokrytą gdybym powiedział, że stało się to nagle, z dnia na dzień. Moj umysł jeszcze przez jakiś czas czuł się niepewnie, jakby mówił „No co ty, człowieku, co się z tobą dzieje?!” Jednak dzień po dniu, robił się co raz spokojniejszy, a ja trzymałem go w ramionach i głaskałem, jednocześnie patrząc jak otwiera się przede mną nowa wizja życia. NIECH SIĘ DZIEJE
P.S. Dziękuję Małgosiu, że za twoją sprawą trafiła do moich rąk książka Siła czy Moc Davida R.Hawkinsa. Przewodnictwo Twoje i Jacka Wojciecha w połączeniu z tą książką dało mi drogowskaz do dalszej wędrówki.
Pozdrawiam was z miłością i do Zobaczenia
Z. J. S.
Jestem wzruszona Twoją relacją. Płaczę i cieszę się jednocześnie. Nic piękniejszego nie można było sobie wyobrazić. Gratuluję Ci tej głębokiej przemiany, zgody na to co jest i miłości, którą emanuje Twoje serce. Tylko tak wielka determinacja do zmiany mogła przynieść tak wspaniałe rezultaty. Tak trzymaj. Z wielką radością będziemy Cię gościć na kolejnych warsztatach wrześniowych Cud Oczyszczania na poziomie Ciała Umysłu i Ducha & Twórczy Vedic Art Serdecznie Cię pozdrawiam, a od Jacka przekazuje mocny uścisk męskiej dłoni.
PO WARSZTATACH WYJAZDOWYCH
Witaj Małgosiu.
Dziękuję za przesłanie koloroskopu, informacji w nim do przyswojenia i wprowadzenia w życie sporo, ale damy radę.
Po warsztatach – fantastycznie. Nie wiem co zadziałało bardziej -vedic art czy praca z Tobą Małgosiu, ale mam bardzo dużo energii, jakiej nie czułam od dawna.
Rano chce mi się szybko wstać, żeby zacząć nowy dzień, jestem dużo spokojniejsza i weselsza, jednym słowem – wspaniale.
Proszę też o diagram partnerski dla mojej córki i jej męża.
RELACJA PO USTAWIENIACH WG.BERTA HELLINGERA
Małgosiu i Jacku
Dobry wieczór
Chciałabym jeszcze raz gorąco podziękować za możliwość uczestniczenia w ustawieniach B. Hellingera. Za każdym razem kiedy o tym myślę jestem pewna, że wydarzył się cud. Czuje w swoim sercu wielkie pokłady miłości do mojej mamy. Już wcześniej czytałam trochę o samych ustawieniach, ale teraz kiedy miałam możliwość uczestniczenia w nich moja ciekawość wzrosła jeszcze bardziej. Czytam i widzę w tym sens oraz potwierdzenie na przykładzie własnego życia.
Piszę również w sprawie czerwcowych warsztatów Vedic Art. Od jakiegoś czasu tworzę swoje małe arcydzieła, ale chciałabym móc poznać tą magiczną technikę Vedic Art. dlatego też moje serce podjęło decyzję o uczestniczeniu w Waszych warsztatach, więc już teraz zgłaszam swoją kandydaturę 😉
Małgosiu, chciałabym również zamówić dla siebie i dla mamy Twoją książkę ”Dotyk serca”. Czy mogę ją zamówić bezpośrednio u Was?
P.S. Wiesz Małgosiu, tej nocy po ustawieniach śniłaś mi się. Odnoszę takie wrażenia jakbym już Cię kiedyś znała 😉
Pozdrawiam cieplutko,
Agata
ŚWIADOME UWALNIANIE WZORCÓW 19-20 października 2013 roku
Witaj Małgosiu,
Mijają dwa tygodnia, a ja jakaś dziwna……….to były moje drugie warsztaty z Tobą, po których stwierdzam, że jestem całkowicie gotowa na tygodniowe, letnie warsztatowania i bardzo chcę, żeby na sierpień udało się zebrać grupę. Moje odczucia po „wzorcach” hmmmm……..dużo więcej spokoju w sercu, a przez to i w umyśle. Nie wiem co takiego się dzieje ale od dwóch tygodni bez przerwy przyglądam się zachowaniom otaczających mnie ludzi, zdarzeń. Dostrzegam w każdym człowieku cząstkę siebie, jednak tę cząstkę sprzed warsztatów, tzn. z czasu kiedy rozpoczęłam „walkę” o swoją tożsamość i uświadamiam sobie, jak bardzo już nie chcę wracać do tamtych wzorców. Jest to piękne a jednocześnie przerażające. Podoba mi się również to, jak życie na każdym kroku pokazuje gdzie jest nasze miejsce, chodzi mianowicie o to, że sobie coś planujemy – i nie chodzi o dalekosiężne plany – czasami planujemy jak będzie wyglądał nasz dzień, a wszechświat często wywraca ten zaplanowany dzień do góry nogami. Przykład, ależ proszę bardzo. Dzisiaj, sobota, w mojej główce rodzi się plan: śniadanko, sprzątanko, ćwiczenia, prysznic, zakupy, towarzyszenie Leszkowi na budowie etc…….a tu co? Małgorzata Paulina siedzi w łóżeczku i radykalnie sobie wybacza…..tak Małgorzato dobrze czytasz, w dniu dzisiejszym rozpoczęłam radykalne wybaczanie 7 dni 77 razy……….i jestem przekonana, że to udział w warsztatach jest głównym motorem podjęcia przeze mnie wyzwania……a co najważniejsze dobrze mi z tym. Po warsztatach mam nieoceniony głód samorozwoju duchowego i póki co na razie tylko takiego. Dzisiaj również poczułam, że nie muszę oglądać telewizyjnych seriali……oglądałam trzy……a dzisiaj błogostan i myśl prosto z serca, nie z głowy……….po co????? Kolejna dobra rzecz, która wydarza się po warsztatach. Małgorzato, będę bacznym obserwatorem tego co wydarza się wokół mnie i w miarę jak spłynie na mnie natchnienie postaram się relacjonować. Póki co ściskam z miłością i życzę wszelkiej pomyślności oczywiście gorąco pozdrawiam Ciebie i Jacka.
Buziaki. Małgorzata Paulina
Pozdrów Leszka
Serdeczności ode mnie i Jacka
CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW 8, 9 grudnia 2012 r – Warszawa
Witaj Małgosiu,
dziękuję. I za odpięte wzorce, i za warsztat.
Dużo zmieniło się we mnie w ciągu ostatniego miesiąca. Jestem spokojniejsza, nawet powiedziałabym – wyciszona. Sądzę, że to jeszcze nie koniec zmian, proces trwa, a ja obserwuję swoje reakcje na otoczenie i czasem dziwię się, czy to naprawdę ja. Dobrze mi jest z tym spokojem, przestałam walczyć ze światem, zaczęłam odróżniać swoje problemy od problemów innych ludzi i rozwiązuję swoje. Jestem na dobrej drodze. Dziękuję Grażyna
Dziękuję za dobrą wiadomość. Wyciszenie, to dobry stan by słyszeć co do Ciebie jest mówione. Do zobaczenia na szlaku. MałgosiaMałgosiu Kochana !
Dziękuję za wszystko czego doświadczyłam na warsztatach. Twoja otwartość, uważność, akceptacja, obecność sercem i duszą pozwoliły mi poczuć samą siebie. Wracałam z poczuciem wewnętrznego spokoju. W sercu radość, nadzieja i głębokie przekonanie, że jest wyjście z mojego obecnego stanu stagnacji i zniechęcenia.
Niesamowite wrażenia pozostawiło we mnie ustawienie. To zastanawiające, że nie w takim celu jechałam, uważając, że z mojej strony w tej sprawie rodzinnej wszystko zakończone, zamknięte i z mojej strony nic więcej nie mogę zrobić. Tymczasem sytuacja na głębszym poziomie miała się zupełnie inaczej. Moją relację z synem przepracowałam już dwukrotnie na terapii, wierzę, że dopiero teraz naprawdę go uwolniłam. Jeszcze mu to napiszę w liście dołączonym do książki.
Natomiast w relacji z byłym mężem po raz pierwszy odczułam głębokie zrozumienie i wszechogarniające mnie współczucie. Tak odczuwa się prawdziwe, pełne wybaczenie. Czułam tylko zrozumienie i współczucie, a jednocześnie miałam świadomość, że nikt nie ma nic nikomu do wybaczenia. Słowa są nieudolne, żeby wyrazić to w pełni co czułam. Doświadczyłam tego w taki sposób pierwszy raz. Głęboko wierzę, że takie zamknięcie mojej relacji z mężem pozytywnie wpłynie na relacje dzieci z ojcem.
Odkryłam mój najważniejszy problem dotyczący związków – lęk przed szczęściem. Ja uważałam, że lęk przed bliskością jest główną przyczyną, a to raczej konsekwencja i moje „korzyści”. Czy dobrze rozumiem ? Przypominam sobie takie symboliczne wydarzenie przed kilku miesiącami. Idąc przez park znalazłam pod drzewem ogromną kiść jemioły, w jaki sposób „spadła” nie wiem. Wzięłam z radością i pomyślałam, że to wielkie szczęście dla mnie i wreszcie spełni się moja tęsknota za miłością spełnioną i szczęśliwą, przecież jemioła jest symbolem miłości. Miałam na myśli mężczyznę, który tak niespodziewanie pojawił się w moim życiu. Nagle pojawiła się kobieta, ale nie taki zwykły spieszący się przechodzień, miała w sobie coś zagadkowego, żeby nie powiedzieć tajemniczego. Zachwyciła się pięknem, zapytała czy dam jej malutką gałązkę, ponieważ zawsze chciała taką mieć . Z wielką radością odłamałam dużą gałązkę, więcej niż prosiła kobieta. Radość w oczach, podziękowała mi i powiedziała przenikającym głosem „podzieliła się pani swoim szczęściem”. Poczułam ukłucie w sercu, nie żałowałam swego gestu jednak czułam, że oddałam więcej niż gałązkę jemioły. Kobieta zapytała mnie o imię, powiedziała, że będzie się za mnie modlić. Wyraźnie była zaskoczona jednocześnie bardzo szczęśliwa.
Małgosiu, miałam pragnienie tak jak zrobiła to Kasia pod koniec spotkania, poprosić Cię o takie ustawienie z mężczyzną, moją niespełnioną miłością. Nie miałam odwagi. Czy nie umiem zatroszczyć się o siebie, czy nie jestem gotowa na zakończenie tej duchowej więzi ? Dzisiaj wystarczył mail od niego i frrrr energia popłynęła strumieniem – ode mnie, żeby nie było wątpliwości. Pamiętam jak w czasie warsztatów powiedziałam, że oddaję wszystko tej miłości, na co zwróciłaś moją uwagę. Pragnęłam spełnienia tej miłości, a jednocześnie bałam się i ten strach był ogromny, jak przed skokiem w przepaść. Mam w sobie przekonanie o istnieniu bratnich dusz, takiego związku na zawsze i dlatego nie umiem się z tego wyplątać. Co Ty sądzisz o bratnich duszach czy bliźniaczych płomieniach?
W czasie warsztatów z takim przekonaniem mówiłaś, że wszystko zależy od nas, naszej pracy nad sobą i własnego rozwoju. I ja w to wierzę. Jednocześnie ustawienia pokazują siłę działania przeszłości, rodzinnych wzorców przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Chciałam chyba trochę na skróty zamknąć przeszłość grubą kreską i nie wracać do przeszłych zdarzeń. Dużo więc pracy przede mną. Twoje szczęśliwe życie, którym potwierdzasz to co głosisz przekonuje, że warto. Warsztaty z Tobą dają mi nadzieję. Przekonuję się po raz kolejny, że to doświadczenie uczy nas mądrości. Czytanie dostarcza wiedzy jednak jest niewystarczjące. Zamykałam się w świecie książek, myśli, analizowania. I wiele jeszcze innych odkryć uświadomionych na teraz o sobie, jako efekt warsztatów .
Małgosiu jeszcze raz dziękuję za cudowny czas. Wierzę, że będą następne spotkania. Serdecznie pozdrawiam Jacka. Życzę Wam wszystkiego co najlepsze. Bożena
MIŁOSNY SUKCES – Warszawa 18.11.2012r.
Witaj Małgosiu,
Jestem zachwycona koloroskopem. Warsztaty miały na mnie uzdrawiający wpływ. Wszystko razem zmieniło moje postrzeganie, otworzyły się kolejne drzwi do miłości. Nigdy nie wiem co kryje się za tymi drzwiami i nazywałam je „drzwi do lasu”. Tak jak powiedziałaś Gosiu, analizując mój test i okienko związane z seksualnością, widząc tam słowo: „las”, iż „las jest ciemny i nieprzyjemny”. Tak to też odczuwałam, i bałam się otworzyć te drzwi. Bałam się zaakceptować to co stało się w moim życiu. Jednak drugi dzień warsztatów pozwolił mi zdobyć pewność i znalazłam w sobie odwagę, żeby przełamać lęk. Powiedziałaś Gosiu, że nie mam czego się już bać, że posprzątałam to, co miałam do uprzątnięcia z przeszłości. To były najpiękniejsze słowa, jakie usłyszałam, i uwierzyłam i podjęłam decyzję, że zaryzykuję i otworzę te straszne drzwi. Wpuszczę miłość. Zaproszę ją do mojego życia, ponownie zaufam, że istnieje, że zasługuję na wspaniałego mężczyznę („anioła”;). Wyposażona w silę, którą otrzymałam na Twoich warsztatach otworzyłam „drzwi do lasu”. Od jakiegoś czasu kieruję się zasadą, że odwaga to nie działanie bez lęku, tylko mimo lęku. Uświadomiłam sobie kolejne przeszkody, które są we mnie na drodze do miłości. Kolejne wady, które są we mnie, kolejne blokady z dzieciństwa, kolejne wagony w pociągu, wiozące pasażerów w postaci toksycznego wstydu, braku akceptacji siebie, chorego poczuciu winy. Podjęłam decyzję. Ich bilet ważności się już skończył i w tym miejscu mojego życia mają opuścić pociąg. Zatem podziękowałam im za wspólną podróż, która może i była ciężka, ale pełna mądrości. Nic w życiu nie zdarza się bez przypadku. Jestem pełna wdzięczności, za wszystkie sytuacje, które spotykają mnie w życiu, łatwe i trudne. Każde pomagają mi ubarwić każdy etap w moim życiu i odnaleźć prawdziwy sens życia. To ja decyduję „kogo” zabieram w podróż, czy miłość, radość i spokój, czy może lęk, nienawiść i zazdrość. Nie ma złych pasażerów, skoro mieli bilet do mojego pociągu, to mieli się tam znaleźć. Ważne, żeby sobie uświadomić „po co” z nami byli w tej podróży i jeśli już nadszedł czas na zmianę planów, to im o tym powiedzieć. Takie są koleje mojego życia, i dziękuję Bogu i sobie za to, że mam wpływ na to jakich pasażerów wiozę. Zapraszam miłość do mojego życia, zwolniło się miejsce w przedziale ;P
Koloroskop jest wspaniałym narzędziem, do efektywnego zarządzania własnym potencjałem energetycznym. Wywołał moje ogromnie zdziwienie 🙂 Mam też tutaj ciekawą historię. Jeśli uda nam się spotkać, to chętnie opowiem o wpływie wyparcia w moim życiu i braku akceptacji własnych słabości. Zatem koloroskop dostarczył mi wielu cennych informacji, a również spowodował radość. Obśmiałam się bardzo 🙂
I jeszcze jedna ciekawostka. Po warsztatach moim marzeniem stało się, żeby uzyskać zdolność widzenia aury:) Planuję wybrać się na vedic art, ciekawa jestem tej metody 😉
Ściskam Ciebie Gosiu bardzo, to co robisz jest piękne:)
Pozdrowienia dla Ani, która „ubrała w słowa wszystkie kolory”. Chciałam uściskać jeśli to się da Bożenkę, bo nie pożegnałam się przy wyjściu 🙂 Jest bardzo bliska memu sercu.
Witaj Alicjo!Dziękuję za Twoje refleksję i piękną metaforę o podróży przez życie, które było jakie było, a które może być takie jakie zechcesz. Życie zawsze daje nam wybór. Wspaniale, cieszę się z Twojej odwagi i pójścia na całość, zrobiłaś milowy krok. Wszyscy odnieśliśmy sukces, bo w każdym z nas nastąpiła przemiana.
Przytulam Cię z miłością. Małgosia
CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW – Bielsko Biała 30 września 2012
Witaj Małgosiu,
z zapartym tchem przeczytałam koloroskop – cała prawda o mnie, bezwzględnie 🙂
Po warsztatach czuję się niesamowicie, oznacza to, że czuję siebie całą sobą, poczułam w sercu, że ja to ja. Mam ogromną świadomość siebie, zdałam sobie sprawę, że byłam już gotowa na pracę z Tobą. Mam wrażenie, że unoszę się nad ziemią, jednak co najważniejsze, poprzez ćwiczenie z wybaczania (wybaczałam swojej mamie) oraz niedzielne ustawienia, poczułam w sercu niesamowitą ulgę (i nie są to tylko słowa), wybaczyłam kompletnie sobie, swoim rodzicom, siostrze, pożegnanie z bratem było bezcenne, ponieważ autentycznie poczułam swoją kobiecość.
W Bielsku Białej miałam trochę czasu do mojego pociągu, wybrałam się więc w miasto, na swojej drodze spotkałam galerię handlową, do której weszłam i zaczęłam chodzić po sklepach obuwniczych i mierzyć buty na obcasie, z myślą, że jeśli znajdę takie, które będą godne mojej uwagi, to te które mam na nogach wyrzucę do śmietnika, a wrócę w nowych. Butów nie kupiłam, jednak na dzień dzisiejszy nawet nie spoglądam w stronę trampek.
Kolejny fenomen po warsztatach: poczułam całą sobą, sercem, umysłem, duszą, ciałem i nie wiem czym jeszcze, że mam rodziców, że ich kocham, że nie boję się oceny mojej mamy, potrafię z nią rozmawiać, wręcz nie mogę się nagadać, potrafię rodziców przytulić i cieszę się tym, że są. Oprócz doznań duchowych, działy się dziwne rzeczy na polu somatycznym. W jeden dzień było mi niesamowicie zimno, choć na dworze temperatura była bliska 20-tu stopniu, w kolejnym dniu, kiedy padał deszcz i było 13 stopni, ja miałam ochotę rozebrać się do rosołu. Ponadto swoje przeziębienie chyba podświadomie potraktowałam jako oczyszczanie i przeszłam je bez żadnych leków. Co jeszcze po warsztatach? Otóż zyskałam niesamowitą lekkość w porozumiewaniu się z ludźmi, jakoś nagle cały wszechświat zaczął mi sprzyjać, ludzie uśmiechają się do mnie, rozmawiają ze mną, nawet obcy ludzie na ulicy, w poczekalni w orzecznictwie ZUS (mój tata miał orzekany stopień niepełnosprawności), w pracy, sąsiedzi….. Mało tego lgnę do ludzi, nie unikam, mam radochę, że z nimi rozmawiam. Nie buntuję się już kiedy ktoś ma odmienne zdanie niż ja, ponieważ czuję także całą sobą, że każdy jest inny, każdy ma jakąś swoją historię, historię swojego rodu, często nieodkryte tajemnice i pewnych zachowań może być zwyczajnie nieświadomy, robi tak jak w danym momencie potrafi najlepiej.
Małgosiu, przyjechałam z warsztatów totalnie odmieniona, a co najważniejsze, odnalazłam w sobie ponownie uczucie, które mam w sobie dla mojego Leszka, już od dawna tego nie czułam i to jest piękne. Oprócz tego mam ochotę krzyczeć: kocham życie, kocham ludzi. Małgosiu ale najśmieszniejsza była reakcja mojego Leszka, tak strasznie bał się tego, kto powróci z Bielska Białej, że w poniedziałek odwiedził mnie w pracy (czego nigdy nie robi), nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, poinformował mnie jedynie, że dzisiaj żegna w pracy kolegów, którzy odchodzą i przyjdzie wstawiony…….i przyszedł, a raczej sąsiad go dowiózł totalnie „starzany”;), a ja byłam cała szczęśliwa, ponieważ wiedziałam, że to jego strach i że reakcja jest prawidłowa.
Małgosiu, mogę tak pisać i pisać…..jest mi dobrze z samą sobą i dziękuję Tobie i Jackowi, że wskazaliście mi drogę…….dziękuję z całego serca. Wiem, że jeszcze wiele pracy przede mną, ale ten początek dał mi niezłego kopa do działania.
Pozdrawiam cieplutko, z miłością
Małgorzata Paulina
Dziękuję Małgorzato Paulino!
Widzę, że radość Cię rozpiera ze zmian, które obserwujesz w sobie. To najwyższa forma uznania i nagrody dla Twojej pracy i przemiany. Cieszę się, że korzystasz natychmiast z wiedzy, którą dostarczył Ci koloroskop używając obu imion. Kolorowych i radosnych dni Ci życzę, do miłego zobaczenia. Pozdrowienia od Jacka Małgorzata
Witaj Małgosiu, 30 września 2012
Dziękuję za przesłany koloroskop, przeanalizuję go i będę stosować i obserwować i dam znać o „przebiegu zdarzeń”. Co do warsztatów, jestem Ci wdzięczna i bardzo dziękuję, czuję się zupełnie inaczej , znaczy lepiej, czuję spokój, radość, lekkość, nie mam potrzeby „grzebania” w tym co było.
To co mówiłaś o miłości i wybaczeniu, choć to już tyle razy słyszałam, dopiero teraz tak to poczułam…no i odpuściłam : sobie i innym, jeszcze ta akceptacja , jak dobrze, że nadałaś sens temu słowu w moim życiu….poza tym tak wiele się działo na poziomie mojej nieświadomości , czyniłaś „cuda” i bardzo Ci dziękuję, dziękuję…
pozdrawiam serdecznie Beata
ps. będę obserwować siebie i swoje życia i jeszcze napiszę.
Dziękuję Beato!
To wspaniale ,że nabrałaś dystansu, uspokoiłaś się i rozpoczęłaś proces akceptacji tego co było i jest. Teraz bądź otwarta na kolejne cuda
Serdeczności Małgorzata
ŚWIADOMA KREACJA, KLUCZEM DO SUKCESU ŻYCIU 14-15 kwietnia 2012r. Bielsko-Biała
SZCZĘŚLIWE ZWIĄZKI – relacja z warsztatu zorganizowanego przez Akademię Kobiet Sukcesu. 20.02.2012r.
Na warsztat szłam z otwartym umysłem, gotowa, by przyjąć wiedzę, której mi brakuje, ale też z lekką niepewnością i pytaniem 'czego można się spodziewać po 3 godzinach spotkania’?
I bardzo mile się rozczarowałam. Oprócz rozmowy, zdobywania wiedzy, otwierał się mój umysł na nowe, czasami zupełnie inne spojrzenie na życie, wzrastała świadomość sytuacji, na które wcześniej nie zwracałam uwagi.
Małgosia pracowała z nami nie tylko poprzez słowo, ale także poprzez serce. Może nie wszystko nasz ludzki, jeszcze ograniczony różnymi przekonaniami, rozum odbierał, ale serce się stopniowo otwierało. Ja poczułam to w ten sposób, że jeszcze kilka dni po warsztacie układałam się wewnętrznie – przychodziło do mnie zrozumienie wielu spraw, których wcześniej nie rozumiałam, otwierałam się na nowe sytuacje w życiu, miałam ciekawe sny, pojawiały się dziwne zbiegi okoliczności, itp.
Ogromne znaczenie podczas warsztatu miało podejście do życia prowadzącej – pełne optymizmu, radości i otwartości. Jej poczucie radości życia, sposób bycia udzielał się też innym, otwierał niewidzialne furtki, kręte ścieżki naszego schematu postępowania, myślenia, działania. Małgosia uświadamiała nam, że podstawą rozwoju jest wzięcie odpowiedzialności, za każdą sytuację, która dzieje się w naszym życiu. Oznacza to, że wszystko w życiu jest możliwe – każda zmiana i każde spełnienie naszych marzeń, jeśli tylko zaakceptujemy to, co przychodzi do nas i świadomie na nie odpowiemy – czyli nie schematycznie, według przekonań wpojonych nam przez innych, ale świadomie, prosto i jasno, z czystymi intencjami, przełamując bariery lęku.
Niesamowite odkrycie i takie oczywiste, proste.
Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem tego warsztatu. Uczestnictwo w nim, pomogło mi w zrozumienia zasad relacji międzyludzkich, we wzroście świadomości i akceptacji siebie. A od tego już prosta droga do spełnienia – bo, jak Małgosia mówiła i co się potwierdziło w jej życiu – wzrost świadomości, akceptacja siebie i swych potrzeb powoduje przyciągniecie do nas tych okoliczności i ludzi, o jakich marzymy i na jakich już jesteśmy gotowi.
Bo życie jest najlepszym sprawdzianem naszego rozwoju 🙂
Pozdrawiam
Kasia Harłacz
Kasiu, serdecznie dziękuję, a najbardziej mnie cieszy to, że z nich w tak konkretny sposób skorzystałaś. Małgosia
CUD KREACJI KLUCZEM DO URZECZYWISTNIANIA MARZEŃ 15 01 2012r.
Czas jest tu nieubłagany,..lecimy gdzieś w tym kosmosie.. kreci się ta ZIEMIA, dni mijają.
Te zajęcia, które miałem od CIEBIE i TWÓJ czas i TWOJA wiedza..to, co robisz dla mnie okazało się jak ZBAWIENIE. Ten CUD KREACJI.. i te wycinanki, niby prosta ZABAWA.,a na moim kartonie w głównej części postać ANIOŁA KOBIETY.
Jak wiesz moja podwójność.. i właściwe.. były tam 2 ANIOŁY.. I co po roku od tego czasu ŚLUB.. MIRUSIA….KOBIETA ANIOŁ..
Mam nowe życie, nową przyszłość, MIŁOŚĆ która, w tak pełny sposób objawia się słowem, myślą, pożądaniem i wieloma innymi dobrymi chwilami..i czynami..
Twoje zajęcia to CUDOWNE CUDNE CHWILE, które mnożą, pobudzają, tworzą i dają coś czego opisać się SŁOWAMI NIE DA.
DZIĘKUJĘ Z najwyższym poważaniem , szacunkiem i głębokim oddaniem
Jacek BIENIEK .
Ps. Jeżeli chcesz to te słowa możesz zamieszczać gdzie chcesz i jak długo chcesz.. najlepiej do końca.. Świata i jeden dzień. Pozdrowienia dla TWOJEGO JACKA ..od którego też mam coś dla Siebie.
Małgosiu, 20.12.2011r.
muszę Ci to napisać!!! No więc zdarzyło się!!!
Po latach na przemian występujących lepszych i gorszych chwil, nastał w sercu moim spokój. Nagle, w jedną sekundę, całkiem niespodziewanie. Jakbym się przeniósł do innego świata. Czytałem „Przebudzenie” i się przebudziłem 🙂 Po prostu po przeczytaniu którejś kolejnej strony. Jakby 1000 ton ze mnie zeszło. I zrobiło się jasno w głowie i ciepło w sercu.
Przypomniały mi się od razu nasze spotkania, Twoje rady, książki które polecałaś mi do przeczytania, które zresztą czytałem jak mi się wydawało ze zrozumieniem. Czytane teraz znaczą dla mnie coś zupełnie innego!!! Ale widać to nie był moment, jeszcze pewnie nie byłem gotowy. Może musiałem przejść jeszcze kawałek drogi. Ale wszystko to cały czas było we mnie!!! Nie ma zresztą to znaczenia. Teraz jest niesamowicie i to mi wystarcza.
Minął dopiero miesiąc od tej odmiany ale jakoś tak całym sercem czuję, że to zmiana na zawsze 🙂 i oby!!! Wiem zresztą, że jeszcze dużo pracy mam przed sobą, ale teraz WIDZĘ i wszystko wydaje się proste, a „praca nad sobą” okazuje się frajdą, a nie pracą. Dziękuję za Twój czas. Wiem, że spotkania miały dla mnie ogromne znaczenie i tym bardziej uśmiecham się do Ciebie.
przesyłam roześmiane uściski,
życzę samych niesamowitych chwil
w czasie świątecznym i pełnego
obfitości wszelkich roku nowego
Marcin
CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW 7.12.2011r
Witaj Małgosiu!
Uczestnictwo w Twoich warsztatach było nie lada przeżyciem. Dziękuję za serce i wiedzę, którą otrzymałam od Ciebie. Tak, to był ten czas, aby się u Ciebie zjawić. Spojrzenie na siebie w działaniu na niskich wibracjach nie jest przyjemne, ale jeżeli widzę, że tak jest i chcę popracować, aby wejść na wyższy poziom to jest już ogromny sukces. Wiedziałam, że pobyt u Ciebie natchnie mnie do dalszej pracy, ciężkiej pracy nad sobą. Jeszcze do końca nie wiem jak to będzie wyglądać, ale czuję że nie mogę już stać w miejscu. Zaprosiłam do siebie Anioły i czułam ich obecność… były przy mnie kiedy zakończył się mój „związek” stało się to tak nagle i nie do końca przeze mnie w pierwszym momencie zrozumiane: dlaczego to co się wydarzyło?
Ale poczułam ulgę. Mając już wiedzę jak powinien wyglądać związek to się nie mogło inaczej skończyć. Nie spodziewałam się jednak, że to nastąpi teraz nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. A jednak moje wibracje już są wyżej…To co czuję i co się dzieje w moim życiu jest niesamowite.
Jeszcze raz dziękuje. Pozdrawiam bardzo cieplutko i od stycznia chciałaby zacząć z Tobą pracę indywidualną… widzę i czuję, że mam duuużo do zrobienia, już nie chcę żyć w zamknięciu i wchodzić w związki, które z góry są skazane na niepowodzenie. Chcę świadomego związku.
Jeszcze raz buziaki
Donata
Dziękuję Donato!
No to rzeczywiście rzeczy się dzieją i to jak szybko. Cieszę się , że bycie bardziej świadomą pozwala Ci na podjecie decyzji o dalszym rozwoju. Zapraszam. Małgosia
CUD PRACY Z DUSZĄ – ustawienia wg Berta Hellingera 05 grudnia 2011r.
Witam Małgosiu, chciałam bardzo podziękować za mile spędzony weekend ;). Refleksje przychodzą dopiero po odpoczynku i przespanej nocy. Moje ustawienie było wspaniałe. Życzę każdemu, żeby miał możliwość doświadczyć tego co Ja, czyli doświadczyć FIZYCZNIE uczucia miłości. W tym przypadku miłości jaką darzą mnie członkowie mojej rodziny i miłości jaką Ja darzę moich rodziców i moje rodzeństwo.
Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i do zobaczenia.
Karolina
Ps. Archanioły wpadły na kawkę i również pozdrawiają 😉
Karolino wspaniale, raduj się i dziel miłością z innymi. Małgosia
listopad 2011r.
Witaj Małgosiu 🙂
cieszę się, że piszę do Ciebie. We wrześniu 2010 odpinałyśmy przez skypa 3 wzorce: lęk przed życiem, przed doświadczaniem nowego i poczucia bycia samej – osamotnionej w radzeniu sobie we wszystkim. No i czekałam na wielkie „wow”, bo było mi fajnie wiele się wcześniej wydarzyło, a tu nic. Zaczęłam się złościć, że niczego nie zauważam, płakać po nocach. Zupełnie tego nie rozumiałam, nie wiedziałam co mam zrobić i czemu mi nie lepiej. Nie byłam w stanie zobaczyć niczego, bo kurz emocji zasłaniał mi rzeczywistość. No i się rozchorowałam – opadłam z sił w październiku, a potem w listopadzie. Chciałam się jakoś uspokoić, ale nie mogłam + małe zawirowania w pracy i tkwienie w czymś co już dawno związkiem nie było, ale ciągle trzymało coś.
Napisałam do naturoterapeuty Pawła Karwata, którego później zobaczyłam u Ciebie na stronie, że przeżycia z dzieciństwa(szpital) przymknęły mi część czakry odpowiadającej za siłę woli. Wcześniej się nad tym zastanawiałam, byłam związana z alkoholikiem i nie mogłam się z nim rozstać, a to było uzależnienie emocjonalne. Teraz to wiem i od razu przypomniał mi się obrazek jak tęskniłam za mamą – miałam 12 lat. Mama musiała wyjechać by pomóc siostrze (owdowiała i urodziła dziecko,)a ja co noc płakałam i przytulałam się do jej koszuli. Małgosiu chcę to odpiąć.
Zauważyłam, że przeszłam się wiele razy ciemną ulicą, kiedy zawsze miałam duszę na ramieniu, a jako dziecko bałam się ciemnych pokoi. Teraz bez lęku tak jakbym tak zawsze robiła – to była właśnie ta subtelna zmiana, której nie widać na pierwszy rzut oka. Teraz dodaję sobie więcej ciepła i otuchy. Podczas odpinania „ja 10lat później” dałam sobie słowa klucze: rób co chcesz, możesz wszystko, kochaj, sex.
Na wcześniejszych warsztatach u Ciebie wyszło, że mam tą sferę zablokowaną. Zaczęłam się sobie przyglądać, poczytałam. Zapisałam się na portal randkowy i zaczęłam się z nimi umawiać. Wcześniej mężczyźni jakby nie byli mi potrzebni. Tak jak więź z moim tatą to był mąż mojej mamy. Po ustawieniach Hellingera otworzyła się sfera z tatą (i już wtedy wyszło, że blokuje ją mama, pewnie uzależnienie od niej). Później poznałam Andrzeja, z którym wyzbyłam się pewnych oporów, fajny człowiek. Pamiętam jak go poznałam – wewnętrzne światło i jakby był za szybą. To…. chyba ja. Jesteśmy dobrymi znajomymi życzliwymi dla siebie ludźmi. To wszystko było przed odpinaniem, po odpinaniu uświadomiłam sobie, że jest we mnie dużo więcej potrzeb seksualnych niż sobie w ogóle uświadamiałam. Chciałam żeby pojawił się sensowny mężczyzna, ale nikt się nie pojawił przez okrągły rok, co dodatkowo nasilało moją frustrację.
Na wakacjach (to mój sezon ogórkowy w pracy)zaczęłam się spotykać z Darkiem kolegą z pracy. Potraktowałam tą znajomość luźno: bez presji, ale chciałam przeżyć coś fajnego. Czuły, silny mężczyzna. Zaimponował mi właśnie jako mężczyzna. Ale przestał się nagle do mnie odzywać, nie odbierał telefonów s -msów. Wytłumaczył to chandrą i to że chciał być sam. Za 2tyg. to się powtórzyło. By się nie męczyć i nie rozpaczać, zabrałam swoje rzeczy (był zajęty, więc mi je wyniósł.)Tak jak wcześniejszy mężczyzna, z którym nie mogłam się rozstać, nie miał dla mnie czasu, i przeginał z alkoholem. Nie wyjaśniliśmy nic, po prostu milczy. Ale jestem mu wdzięczna, że obudził mnie z uśpienia – dzięki temu napisałam do Ciebie i obudził we mnie kobietę, która chce być ze wspaniałym mężczyzną w zdrowej relacji.
Napisałam to wszystko i proszę Cię Małgosiu co jeszcze trzeba odpiąć i oczyścić. Dziękuję bardzo Joanna 🙂
Witaj Joanno!
Cieszę się ,że widzisz zmiany, które choć subtelne wydawać by się mogły są zasadnicze bo pozwalają Ci na nowe doświadczenia i poznawanie siebie bez lęku, który jak pamiętam nieustannie Ci towarzyszył. Teraz szukasz jeszcze trochę po omacku nowych znajomości. Ważne, że się otwierasz i poznajesz Siebie. W ten sposób przygotowujesz się do związku, w którym spotkasz właściwego partnera , a on zobaczy w Tobie właściwą partnerkę bez poszukiwań.
Oczekiwanie i zniecierpliwienie jak wiadomo rodzi zawsze rozczarowanie, więc trzeba je puścić i pozwolić, żeby się zadziało. Takie skupianie się na: chcę, potrzebuję, muszę, teraz i natychmiast tylko opóźnia działanie. To jak tupanie zniecierpliwionego dziecka , że jeszcze nie otrzymało zabaweczki.
Ty zyskałaś już tę wiedzę przez własne doświadczenie, więc ten tzw, „ błąd” był wspaniałym nauczycielem dla Ciebie.
Poza tym widzę kolejne wzorce do odpięcia: złość, niecierpliwość , oczekiwanie, odrzucenie, brak czasu i uwagi dla Ciebie( mężczyźni, mama), tęsknota. Podstawowym jednak wzorcem jest uzależnienie emocjonalne , które ma wpływ na całe nasze funkcjonowanie w różnych relacjach.
Zmiany są procesem i potrzebujesz dać też sobie czas.
Tak więc zapraszam Cię dalej do pracy warsztatowej i odpinania wzorców. Proszę skontaktuj się i ustalimy termin.
Do kolejne spotkania na drodze rozwoju. Małgosia
ODPINANIE WZORCÓW – DZIAŁA I TO JAK …. Warszawa 15.07.2011r.
Warszawa 15.07.2011r.
Miałam coś napisać na temat odpinania wzorców, które przeszłam u Małgosi w połowie kwietnia, a przedtem uczestniczyłam w warsztacie cud świadomych związków.
Piszę- jest inaczej, odpinałyśmy wszystkie wzorce po kolei – prawie 2 godziny …,
Jakie mam na to dowody – hmm, poprawa relacji z mamą. Otóż – jak zawsze na dzień matki chciałam zaprosić mamę do sklepu z ciuchami, żeby sobie coś wybrała w ramach „budżetu”. Tym razem mam nie miała czasu , ale powiedziała coś takiego – doceniam twoje intencje( nigdy nie używała takich sformułowań..) ale mam masę pracy na uczelni. W ogóle jest mi teraz dużo fajniej w relacjach z rodzicami, przestały mnie drażnić ich zachowania ( mamy w szczególności) i przeszło mi CAŁKOWICIE myślenie pt. „ to twoja wina , że mi się parę rzeczy nie udało” , na rzecz- wiem, jak bardzo mnie kochasz ..i już..” . Reszta to już moja odpowiedzialność.
Co jeszcze- ładniej wyglądam- wszyscy, ale to wszyscy zwrócili na to uwagę. No i chudnę .., a zawsze był to mój problem..,
I tu jeszcze jedna kwestia związana z mężczyznami- ciekawa nauka…,
Piszę, bo uważam , że warto to opisać, jako doskonały przykład przyciągania , nauki i dalszego oczyszczania..
Otóż , w grudniu zeszłego roku poznałam na portalu randkowym ( nazwijmy go: Piotra). Był z drugiego końca Polski. Wymienialiśmy korespondencję i w miarę szybko doszliśmy do wniosku, że możemy być kumplami , ale nic z tego nie będzie więcej, i tak jest dobrze. ( Moje wzorce- bycia kumplem, jako ucieczka od kobiecości – m.innymi to odpinałyśmy właśnie, a i też, ciągle cos we mnie tkwiło niezamknięte z poprzedniego związku …- mężczyzny odległego – ) . I tak to było, on deklarował na portalu, ze zależy mu na stałym związku , małżeństwie wręcz ( czyli deklaracja piękna i uczciwa, i jako osobę autentyczną go odebrałam, co uważam do dziś ) , ale działo się co innego. Co miesiąc inna kobieta. Ja – jako „kumpel”- oczywiście o tym wiedziałam, bo po nieudanych próbach randkowych rozmawialiśmy na skype i wspólnie sobie „narzekaliśmy” i tęskniliśmy do idealnego związku …. .., omawialiśmy z kim chodził do łóżka , a z kim nie udało mu się, Oczywiście wiedział wszystko o moim poprzednim związku , …. Deklaracja jedno, fakty – drugie, jak widać…
Aż, doszliśmy do wniosku , ze warto się spotkać. Jako, że lubię z „przytupem” – to sama wymyśliłam, ze może razem pojedziemy sobie na długi weekend gdzieś w Europę. Tak też się stało , polecieliśmy razem do Hiszpanii. Wszelkie sprawy organizacyjne ogarnęłam ja – bo lubię, znam język , tak więc nie dałam się mężczyźnie wykazać. J- jako najlepszy kumpel …) . Oczywiście, ze poszliśmy do łóżka, od razu …, takie fakty. Więc tu już , rodzaj relacji , powinien się zmienić …Wyjazd był uroczy, ale już wtedy zaczęły objawiać się pewne zjawiska. Poprosiłam go , aby poszedł do baru po kanapki, poszedł, dostał nie takie co trzeba, więc z wielką wściekłością w oczach powiedział, ze specjalnie chciałam go upokorzyć wysyłając po te kanapki. No, pomyślałam wtedy, że może i trochę racja, wszak ja znam język, on nie. Jeszcze nie zwróciłam szczególnej uwagi na to. Parę razy też dołożył mi na temat mojego wyglądu -jestem trochę pulchna – to zawsze był mój kompleks, już nie dzisiaj …J) ) – trafił doskonale. Zadziwiające- mam też nieco krzywe i za duże zęby, ale tym nigdy się nie przejmowałam, więc nigdy nikt mi tym nie dołożył ( widzicie ..?)
I zaczęły się dziać rzeczy przedziwne. To mianowicie, że zaczęliśmy ze sobą wojnę na nasze lęki , obawy , strachy , itd. …Doskonale podświadomie „trafialiśmy” w siebie . On mi wyrzucał moje dawne związki, sam bez przerwy i na każdym kroku mówiąc o poprzedniej żonie, wszędzie znajdowały się analogie, nawet w kremie – bo ona pracuje w firmie, która akurat ten krem sprzedaje,…. Wszystko co mówiłam ,miałam wrażenie , użyte jest przeciwko mnie, wszystko co zrobię- to moje złe intencje…
Ja też zrobiłam ( podświadomie , czy też nie ) , parę rzeczy, które go zabolały. Zawsze mówił, że nie lubi być ignorowany. Ja ze 3 razy zachowałam się tak, że rzeczywiście było to zignorowanie go jako osoby. Fakt, przeprosiłam, ale potem , ja też miałam lęk przed odrzuceniem- , więc też czułam się odrzucana poprzez jego zachowania i ciągłe wypominanie mi tych sytuacji, wraz z budowaniem karkołomnych teorii na temat mojej osoby i motywów…
Lustro w lustro, lęk w lęk ,obawa w obawę, …. Pobudziliśmy wszystkie nasze obawy , ( moje- znam je: to bezradność- o tak, jak mi dowalał z moim wyglądem , chociaż potem przepraszał, bezradność- kiedy przypisywał mi intencje , których nie miałam, złość, lęk przed odrzuceniem .., u niego- to samo …!!!!!!) Małgosia- nie do wiary – jak to „ precyzyjnie i szybko zadziałało” …
Piszę teraz, ze jestem mu wdzięczna za tą sytuację. Bo mi pokazał , co jest jeszcze do wybaczenia i zintegrowania w sobie.., przede wszystkim.
I miał, jako mężczyzna w paru miejscach rację. Tym sposobem pokazał mi , ostro, na co mam uważać w moim związku z miłością mojego życia. Był drogą, nie celem …, za to mu jestem wdzięczna.
Zaskakujące, niby, że stało się to zaraz po procesie odpinania wzorców, i ktoś mógłby powiedzieć, że proces się nie udał, skoro wdepnęłam w tak trudną relację . Ale to nie było żadne „przypadkowe wdepnięcie”, to był doskonały plan … Ja uważam dzisiaj, ze proces się dokonywał, bardzo wyraziście, jaskrawo i głośno …., dla mojego dobra …
Asia
Asiu, bardzo się cieszę ,że świadomość i wdzięczność jest teraz Twoim przewodnikiem. Małgosia
Witam Małgosiu! Wrocław, 23.03.2011r.
Dla mnie ten dzień po powrocie był prawdziwie magiczny! Rozmowy, które „wisiały”w powietrzu od wielu lat, wydawały się trudne i niemożliwe teraz spowodowały ogromną ulgę.A najbardziej zaskakujący dla mnie jest ten spokój, który jest we mnie …Jestem Ci bardzo wdzięczna za te cudowne dni! Na wiele spraw spojrzałam zupełnie z innej perspektywy. Dziękuję!
Proszę przyślij mi swoją książkę. Beata
Bardzo Ci również dziękuję, książkę wysłałam, niech będzie uzupełnieniem i kontynuacją warsztatów. Do usłyszenia i zobaczenia ponownie Małgosia
CUD WOLNOŚCI Kraków. 02.01.2011r.
Małgorzato Kochana !
W Nowym Roku 2011 te życzenia będą po prostu podziękowaniem. Brak mi słów, żeby okazać Ci ogromną wdzięczność, za warsztaty, za stronę, za książkę i za to fantastyczne dzieło które tworzysz, i którym tak cudownie i pięknie się dzielisz. Za moc i siłę którą, w nas wzbudzasz. Za ciepło, oddanie i za ludzki wymiar, który rozumiesz. Za czas, który nam przeznaczyłaś, za zaangażowanie. Za miłość, którą promieniujesz. Za to że jesteś i za to, że mogłam Cię odnaleźć i spotkać.
Z serca dziękuję.
To były bardzo, bardzo ważne dni w moim życiu, tak jakbym na nowo mogła się narodzić, albo pierwszy raz zwrócić w swoją stronę. Wiem, że to początek drogi, fantastycznej i pięknej. Bardzo chcę spotkać się z Tobą i Vedic Art w tym roku.
Jeszcze raz dziękuję i bardzo Cię kocham Małgosiu.
Weronika
Weroniko Kochana!
WOW, aż miłość „zatyka”- szczera i gorąca. Serdecznie dziękuję za te słowa, ogromnie się cieszę, że Twoja praca zbliżyła Cię do Siebie. Przytulam Cię, Twoje marzenia i pragnienia, NIECH SIĘ DZIEJE. Do kolejnego owocnego spotkania. Z miłością Małgosia.
CUD OBFITOŚCI 02.12.2010 r.
Witaj Małgosiu,
Dużo się u mnie dzieje, czyżby już pierwsze zmiany…? Rozważam swój udział w Związkach w ten weekend. Wracając do warsztatów, opowiadam o Tobie moim koleżankom i jedna z nich jest zdecydowana z tym, że raczej na dłuższy wyjazdowy warsztat na wiosnę.
Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie i naprawdę dziękuję za poprzedni weekend. Gdy na stronie widziałam wpisy ludzi po warsztatach, podchodziłam do nich z pewnym dystansem. Jest teraz tyle szkoleń, na których uczą, że takie wpisy robi się niejako na zlecenie aby uatrakcyjniać swoje strony czy produkty (handel itp.), że człowiek nabiera „dystansu”. Jednak po naszych warsztatach sama gdybym umiała ładnie pisać napisałabym peany. Naprawdę i szczerze bardzo pozytywnie oceniam pracę Twoją Małgosiu z nami i mam ciepłe myśli i odczucia oraz gorąco polecam wszystkim – bo kto nie chciałby sobie zrobić dobrze 🙂
Anna K.
Dziękuję, Anno!
Pięknie napisałaś i dziękuję, za Twoją szczerość, spontaniczność i radość, którą podskórnie wyczuwam. Do miłego zobaczenia w sobotę. Niech się dzieje.
Małgosia
CUD MIŁOŚCI 27.10.2010r.
Witaj Małgosiu,
Przede wszystkim chciałabym bardzo podziękować za wszystkie przeżycia, które dzięki Twojej aktywnej pomocy , zdążyło mi się doświadczyć. Ten czas spędzony na warsztatach , był jednorazowy i pełen głębokich refleksji nad moim życiem. To co się zadziało na warsztatach i cały czas się w moim życiu do dzisiaj dzieje, jest dla mnie w dalszym ciągu ogromna niespodzianką. I darem Boga. Poznałam wspaniałych ludzi, przeżyłam wzruszenia, których dotąd nie znałam i zaczęłam postrzegać Świat zupełnie innymi oczami. Jeszcze raz serdeczne Ci za to dzięki. Pierwsze znaki, że coś się w moim życiu zaczyna dziać, miałam już podczas pobytu na warsztatach, o czym już mówiłam. Po powrocie moje spotkanie z mamą , było bardzo ciepłe i serdeczne i tak jest do dzisiaj. Ja czuje , że coś drgnęło i ona też zawraca się do mnie inaczej. Wczoraj byliśmy w szpitalu, w celu ustalenia dalszej drogi terapii i też zniosłyśmy to spokojnie i z pokorą. Zaraz po powrocie z warsztatów byłam po 34 latach pierwszy raz na 2 randkach, co tez jest Novum w moim życiu .Mam jeszcze duży dystans do nowych znajomości, gdyż jak uświadomiłam to sobie, nie uwolniłam się jeszcze całkowicie od mojego ex-męża, ale powoli i to mam nadzieje przezwyciężyć.. Przeczytałam Twoją książkę jednym tchem i jestem zachwycona. Jest to z całą pewnością pozycja, do której będę częściej wracała.. Mam stały kontakt z Anią i Lusią. Szczególnie przypadłyśmy sobie do serca. Mam również kontakt ze Sławą i na pewno się wkrótce spotkamy. Jak wiec widzisz same cuda się dzieją. Jeszcze raz SERDECZNIE DZIĘKUJĘ za wszystko co dane było mi doświadczyć i przeżyć na warsztatach. Dziękuję Bogu że mogłam Cię poznać i zaczerpnąć od Ciebie tyle miłości i pozytywnej energii. Na pewno pozostaniemy w kontakcie.
Całuje Cię ciepło i serdecznie
Hania
Dziękuję Haniu!
To prawdziwa radość dla mnie otrzymywać dobre wiadomości. Bardzo się cieszę z Twojej przemiany i widocznych rezultatów. Niech się dzieje. Z miłością Małgosia
Kochana Małgosiu, 25.10 2010r.
pojechałam na warsztaty CUD MIŁOŚCI , jak zapewne pamiętasz, by odpowiedzieć sobie na pytanie: co tak naprawdę chcę w życiu robić i dlaczego żadna praca nie daje mi radości?
Dopiero dzisiaj dotarło do mnie, że to co lubię robić, co nigdy mi się nie nudzi. To co robię zawsze z wielką przyjemnością to ogrodnictwo, o którym Wam opowiadałam. Miałaś rację mówiąc mi, że może to jest praca dla mnie, tylko wtedy jeszcze tego nie czułam.
Dopiero dzisiaj do mnie dotarło, że wszystkim o tym opowiadałam, że wszędzie gdzie jestem to najpierw, jakby instynktownie, bezwiednie zwracam uwagę na otoczenie, rośliny, drzewa. Tak też było w Łosiowisku, co rano wychodziłam na papierosa by popatrzeć na przyrodę. Któregoś ranka, po nocnych przymrozkach dojrzałam w liściach polne bratki, i zachwyciłam się nimi. Takie malutkie, delikatne kwitły mimo nocnego mrozu, kiedy wszystko już przekwitło, zostały tylko one. Pomyślałam wtedy, jaka ogromna siła w tych roślinkach.
Patrzyłam na nie jak zaczarowana i taka radość mnie ogarniała.
Ogrodnictwo to nieodłączne zajęcie w mojej rodzinie, zdałam sobie sprawę z tego jaką wiedzę posiadam w tej dziedzinie i nie wykorzystuję jej. Ogród miała moja babcia, ma też mama. Ja wychowałam się w ogrodzie, pamiętam cudowne letnie poranki, kiedy po cichu wymykałam się z domu do ogrodu by patrzeć na kwiaty. Mieszkanie z mężem kupiłam, bo był ogród. Kiedy zdecydowałam, że sprzedam mu moją część mieszkania, bo dłużej już razem nie mogliśmy ze sobą mieszkać, to po notariuszu, tak źle się czułam, że wezwano pogotowie i zabrali mnie z podejrzeniem zawału do szpitala. A ja czułam, że nie mam siły żyć, nie mogłam wstać, ani nawet podnieść ręki, leżałam bezwładnie, sina.
Nie umiałam się pogodzić z tym, że nie mam już ogrodu. Wtedy czułam, że w każdej chwili mogę umrzeć, jedynie myśl o dziecku trzymała mnie przy życiu.
W dorosłym życiu ten temat do mnie przychodził i odchodził. Ale dopiero teraz po warsztatach i trzech dniach wybaczania, dopiero to poczułam, że to jest we mnie, zawsze było. Wcześniej tego nie czułam, bo energia ze strony mojej mamy była zablokowana. To czego tak szukałam zawsze było blisko mnie.
Jestem Ci ogromnie wdzięczna Małgosiu.
Te warsztaty, to po narodzinach mojego syna, najważniejsze wydarzenie w moim życiu.
Miałam wielką potrzebę by się z Tobą tym wszystkim podzielić.
W Łosiowisku poznałam Anioły, czyli Ciebie, Kasię i Hanię, do której wybieram się niebawem.
Dziękuję Ci z całego mojego serca. Ania
Ja też Ci dziękuję i Wszystkie Was serdecznie pozdrawiam. Małgorzata
Witaj Małgosiu, 22.10.2010
CUD MIŁOŚCI był dla mnie wielkim przeżyciem, można to porównać do wyprawy odkrywającej nowe lądy. Pozwolił mi o wiele więcej zrozumieć oraz doprecyzować to, czego już wcześniej dowiedziałam się z różnej lektury.
Natomiast Vedic Art intensywnie mobilizował do głębokiego wczucia się w siebie, co dla mnie było wręcz wstrząsające, ponieważ przez całe moje życie to inni byli ważni i ich problemy, a nie ja.Dopiero Vedic art uzmysłowił mi jak bardzo jestem ważna sama dla siebie, moje uczucia, odczucia i emocje. Zauważyłam, że oprócz złości wyparłam z siebie smutek, przez co nie miałam świadomości, że on jest we mnie stałym bywalcem.
Dla mnie Cud Miłości to myśli, logika, to co na zewnątrz, wokół nas, relacje z innymi ludźmi. Vedic Art to czucie, nasze wnętrze, uczucia. Oba warsztaty wiele mnie nauczyły i myślę, że w pewien sposób się uzupełniają. Niesamowicie zmieniają perspektywę na fundamentalne sprawy w naszym życiu.
Po warsztatach już nic nie jest takie jak dawniej i bardzo się z tego cieszę.
Od trzech dni przeprowadzam proces wybaczania 77 razy przez 7 dni. Bardzo ciężko jest zacząć, natomiast później wszystko wypływa ze mnie na kartki papieru jak rzeka. Pochłania dużo energii. Po procesie przez godzinę jestem tak bardzo zmęczona, że leżę i cierpliwie czekam, aż moje ciało, umysł i dusza zregenerują się. W pierwszy dzień, podczas pisania i 2 godziny po zalewałam się łzami. Teraz już jestem o wiele bardziej spokojna.
Ogólnie, uważniej przyglądam się ludziom, zwracam uwagę na wypowiadane słowa, jestem bardziej świadoma moich myśli i uczuć. Przestałam wdawać się w rozmowy o niczym, zabiegać o aprobatę, lubię kiedy jest cicho. Nie zagłuszam siebie radiem. Niektórzy patrzą na mnie jak na ufo, a ja nie mam ochoty z niczego się tłumaczyć. Odkryłam w sobie nowe obszary, teraz wiem, że jest to dla mnie czas na poznanie tych obszarów.
Pozdrawiam ciepło Ania
WOW… Ale się zadziało! Tak trzymaj. Im mniej słów tym więcej poznania i odczuwania.
Serdeczności Małgorzata
Ps.Cud Miłości, to nie myśli i logiczny umysł, ale świadomość bijącego serca. Ty byłaś właśnie w procesie jego otwierania, co odczułaś dopiero po kilku dniach na warsztach Vedic Art. To co na zewnątrz, jest odzwierciedleniem tego co wewnątrz nas, w sercu i duszy i to przejawia się miedzy innymi w relacjach.
Witaj Małgorzato ! 21.10.2010
Upłynęło już kilka dni od wspaniałych warsztatów CUD MIŁOŚCI w Borach Tucholskich w malowniczym,pięknym ciepła i otwartości miejscu…a ja ciągle czuję wewnętrzny spokój i wyciszenie..Przez pierwsze dni byłam bardzo senna, ale dzisiaj czuję już przypływ energii i wewnętrzną równowagę z czego bardzo się cieszę 🙂
Pamiętam gdy wracałam z innych warsztatów, zawsze od razu chciałam dzielić się swoją wiedzą, swoimi przeżyciami i odczuciami z innymi, a tym razem jest inaczej.
Jest mi dobrze samej z Sobą i już nic nie ” muszę ” , jeżeli poczuję i będę chciała to to zrobię.
Czuję po prostu jeszcze bardziej Siebie, poczułam kolejne swoje odrodzenie,przeszłam kolejną silną transformację i jest mi z tym dobrze.
Wiem, że jest już inaczej, poczułam Wolność, poczułam jeszcze bardziej łączność z samą sobą ze swoją Duszą, która jeszcze bardziej do mnie przemawia. Od środka czuję większą głębię i wewnętrzną harmonię.
Poczułam swoją Istotę Boską, która jest w każdym z Nas, lecz nie zawsze to czujemy, ponieważ często świat zewnętrzny zagłusza to, co jest w Nas, dlatego tak ważna jest łączność z samym Sobą. W każdej z uczestniczek warsztatów odnalazłam cząstkę Siebie, spotkałam się z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, którą zobaczyłam w Was, pomimo, że przyszłości jeszcze nie znam, ale już ją poczułam i za to jestem Wam Wdzięczna i Dziękuję każdej z Was oddzielnie.Od każdej z Was nauczyłam się innej Mądrości Życiowej. Kolejna część mnie samej została uzdrowiona, nastąpiła kolejna zmiana, aby wzrastać i unosić się coraz wyżej.
Dziękuję za warsztaty, za przeżyte doświadczenia, za ciepło i Twoją naturalność Małgosiu, teraz wiem, że w życiu wszystko jest możliwe jeśli tylko otworzymy się na to, czego jeszcze nie znamy i pokonamy lęki, które często towarzyszą Nam w naszym życiu..,a wiara w Siebie czyni Cuda.Przeszłam kolejne doświadczenie spotkania się z samą Sobą.
Dziękuję za to co było, za to co jest i za to co przede mną a jeszcze nieznane i nie do końca odkryte, ale wiem, że już dzieje się to w moim życiu, energia płynie od Wszechświata i wiem, że jestem już gotowa na jej przyjęcie.
Po tych warsztatach uświadomiłam Sobie, że mam za co Bogu dziękować, za wszystkie dary, które otrzymuję każdego dnia, a nie zawsze to doceniałam.
Jeszcze raz Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Niech Miłość i Światło jest w Tobie
Zdzisława
Wspaniale Cię odbierać w tak wysokich wibracjach i z takimi odkryciami. Wszechświat zawsze stoi dla nas otworem jeśli zechcemy do niego wejść. Wdzięczność zaś otwiera dla nas bramy do obfitości.
Z Miłością Małgorzata
Kochana Małgosiu 7.05.2010r.
Proces wychodzenia ze skorupy zaczął się nieodzownie i nic już nie jest w stanie go zatrzymać. To dobrze. Już wcześniej pukałam w tę skorupkę to tu, to tam, ale dopiero Twoje warsztaty „CUD MIŁOŚCI” pomogły mi nabrać siły i wiary, że mogę to zrobić i to SAMA. Bo wcześniej to tak jakoś myślałam, że ktoś musi mi pomóc, ktoś mądrzejszy, bardziej oświecony, jakaś cudowna metoda, itd. Wiele jeszcze pracy przede mną, ale cieszę się i uśmiecham teraz i w przyszłość. I dziękuje. Tobie dziękuję. Sobie dziękuję. Dziękuję Opatrzności.
W załączniku Moja nowa historia – to taka moja nowa historia duchowa.
Myślę, że jest też podwaliną dla mojej nowej historii w kwestii mojego materialnego istnienia.
Nie wiem na razie czy pisać scenariusz swojego przyszłego życia z konkretami
– mam raczej potrzebę otworzenia się na to co będzie z wiarą, że będzie dobrze, cudownie, pięknie.
Ale wiesz co, teraz wpadł mi jeden pomysł – to jeszcze nie koniec z moją nowa historia 🙂
Pozdrawiam słonecznie, mimo, że zachmurzenie za oknem :-)))
Agata
Kochana Agato!
Raduje się moje serce, gdy to czytam. Twoja nowa historia jest przepiękna i taka dokładnie,
taka jak jej opis będzie Twoje życie.
Błogosławię Cię wypełnieniem jej miłością . Małgosia
Ps. Twoja otwartość uruchomiła również nowy pomysł dla nas obu.
CUD MIŁOŚCI 10-13.04.2010r.
Warsztaty pozwoliły mi spojrzeć na związki z szerszej duchowej perspektywy i zrozumieć, że żaden z nich nie był kwestią przypadku i służył mojemu rozwojowi. Czuję, że pozbyłem się wielu ograniczeń, blokad i wzorców, dzięki czemu jestem gotowy na dojrzały i oparty na miłości związek.
Mirek
Mirku!
Dziękuję Ci za wniesienie swej męskiej energii do grupy. Z radością uczestniczyłam w Twojej przemianie. Małgosia
Małgosiu !
Z całego Serca dziękuję Ci za wspaniałe warsztaty pt. CUD MIŁOŚCI, które odbyły się w przepięknym miejscu pn.,,Łosiowisko” w dn.10 -13.04.10.Jestem pod wrażeniem Twojej mądrości, otwartości i wrażliwości. Pomogłaś mi lepiej zrozumieć samą siebie. Myślę, że zrobiłam na tych warsztatach duży krok do przodu…Odczuwam głęboko CUD PRZEMIENIENIA…! Dziękuję Stwórcy, że przyciągnął mnie do takiej ,,pracy” nad sobą. Odczuwam także dużą wdzięczność dla grupy, która była dla mnie wsparciem i zrozumieniem.
Dziękuję Agacie, Ani, Grażynie, Iwonie, Marioli i Mirkowi, a także sobie za odwagę i wybaczenie!….To dopiero początek tej nowej Drogi, więc na pewno wrócę na Twoje warsztaty do Łosiowiska, które odtąd pozostają w moim sercu.
Dziękuję Opatrzności i Wszystkim Istotom Miłości i Światła.
Danka.
Danusiu!
Ja też dziękuję Tobie, Istotom Światła i Miłości z całego serca. Małgosia
CUD MIŁOŚCI 24.04.2010r.
Warsztat, w którym miałam przyjemność i szczęście wziąć udział. Cud Miłości dział się w trakcie tego warsztatu każdego dnia, aż odczułam i zrozumiałam, że Cud Miłości to rzeczywistość.
Agata
Agato!
To piękne co napisałaś, niech Cud Miłości trwa. Z miłością Małgosia
Witaj Małgosiu! 20.04 2010r.
Przede wszystkim DZIĘKUJĘ, że poznałam Ciebie! Wiedziałam, że te warsztaty CUD MIŁOŚCI będą dla mnie ważne! I tak było! Po powrocie czułam się tak jakbym wróciła z innej planety…Wczoraj nie byłam w stanie wyjść z łóżka, miałam napady zimna i ciepła na przemian…Wymiotowałam, „bez logicznego powodu”…Wyciągnęłam kartę Anioła Stróża… myślę, że to, co działo się ze mną było formą oczyszczania się… Tak czuję.
Małgosiu, niechaj Ci się dobrze wiedzie!
Uściski
Marzena
Marzenko!
Taka reakcja jest zapewne oczyszczaniem, a energie jeszcze pracują. Serdecznie Cię pozdrawiam.
Zobaczysz jak wspaniale będziesz się czuła, gdy to minie. Z miłością Małgosia
PRAWDA NAPRAWI WSZELKIE BŁĘDY W MYM UMYŚLE
Warszawa 19.04.2010r.
Kurs Cudów mówi :
„Prawda nie może nadejść, a potem odejść, nie może się przemieszczać, ani zmieniać, teraz ukrywać się w tym, a potem w tamtym, unikając schwytania i w końcu uciekając przed nim. Ona się nie ukrywa. Pozostaje w pełnym świetle i jest w sposób oczywisty dostępna. Jest absolutnie niemożliwe , by ktoś naprawdę jej szukał i nie znalazł”
Warsztaty w Borach Tucholskich CUD MIŁOŚCI – CUD TWORZENIA VEDIC ART
Warsztaty z innej perspektywy, tym bardziej głębokie i piękne. Czas dla mnie bardzo istotny, potwierdzający moją przemianę i miejsce, w którym teraz się znajduję, najpiękniejsze miejsce w moim świadomym życiu. Pewność, że jestem w zgodzie ze sobą, tak poukładana jak jeszcze nigdy nie byłam. Ważna dla siebie i zdystansowana od problemów, które nie są moje. Jak ważne jest źródło problemów i jak często stawiałam je tam gdzie ich nie było, uciekając tym samym od tego co istotne i ważne. Poszukując siebie, miałam obawy, że to co zobaczę wcale mnie nie ucieszy, teraz mogę z odpowiedzialnością przyznać, że spotkanie siebie to pozytywne doświadczenie. Warsztaty pozwoliły mi spojrzeć na siebie z innego punktu, przestać się ukrywać i dać możliwość innym zaakceptować mnie taką jaka jestem naprawdę, przyczyniły się do zrozumienia tego co już dla siebie zrobiłam i usystematyzować moją pozycję w życiu. Po raz drugi połączyłam Cud miłości z Vedic Art , nie umiem tak naprawdę zdefiniować , który z tych warsztatów był bardziej istotny, może właśnie połączenie dało tak pełny i głęboki wyraz mnie samej. Doceniam pracę w grupie za co dziękuję uczestnikom tych warsztatów i Tobie Małgosiu.
Z wdzięcznością Ania.
Aniu! Moje serce się raduje, a prawda świętuje. Z miłością Małgosia
CUD WOLNOŚCI Łódź 14.12.2009r.
Małgosiu !
Czuję się świetnie po warsztatach. Czuję, że „nawiązałam kontakt” ze sobą, z duchową częścią mnie. Czuję dużo spokoju i pozwalam sobie na bycie szczęśliwą. Wreszcie w praktyce korzystam z wiedzy przekazanej przez Ciebie i zawartej w mądrych książkach.
namaste
Ewa
Witaj Małgosiu! Warszawa 15.12.2009r
Chcę Tobie podziękować za udział w warsztatach – CUD WOLNOŚCI
Jestem cały czas pod wrażeniem tego, czego się dowiedziałam, nauczyłam i doświadczyłam. Udział w warsztatach skłonił mnie do przemyśleń na temat mojego związku. Krzysztof, mój mąż napisał do mnie smsa z zapytaniem, „jak się czuje po terapii”, odpowiedziałam, że znalazłam się w odpowiednim czasie we właściwym miejscu. Wspomagam Go w Jego terapii jak potrafię najlepiej, bo moje myślenie jest już zupełnie inne, jakie było przed terapią. Wcześniej miałam jeszcze odruchy złości i agresji w sobie, teraz już tego nie czuję. Jestem spokojna i zrównoważona, aż „boję” się spotkać z rodziną w święta, bo będę musiała słuchać bezsensownych dyskusji sporów, ale poradzę sobie. Ustawienia rodzinne, wyszły tak jak się spodziewałam, ale pozostawiam czasowi rozwój wydarzeń. Wierzę, że moje pozytywne myślenie znajdzie rozwiązanie.
Pozdrawiam z miłością .Roma
Warszawa 8.12.2009r.
Mój CUD WOLNOŚCI
Dziś czuję się wolna, odcięłam się od przeszłości, przestałam drążyć, dochodzić, zastanawiać się .Wybaczyłam zaakceptowałam, nie czuję żalu, nie oceniam i nie obwiniam innych i siebie samej. Nie krytykuję, bo już wiem, że krytyczne nastawienie ma związek ze złością, którą mamy w sobie, bądź na samych siebie. Nie oskarżam, nie mam poczucia winy i nie obwiniam innych. Pozbyłam się negatywizmu, wyciągam ze wszystkiego co się dzieje, doświadczenia dla siebie i wierzę, że coś dobrego z tego wyniknie. Wybieram dobre myśli ,nie topię się w nawyku pesymistycznego widzenia własnego życia .Przebaczyłam.. ,sobie przede wszystkim co jest dużym krokiem do mojej wolności. Nie oczekuję co oddala mnie od rozczarowań , akceptuję siebie i sytuację ,która jest .Działam ..,na ile czuję, wiem, że moje pozytywne myśli zmieniają moje życie ,pozwalają mi się zmienić i rozwijać. Z pokorą przyjmuję i akceptuję moją sytuację życiową , nic mnie dzisiaj nie przeraża i niczym się nie straszę. Jestem spokojna , pozbyłam się złości i agresji, słucham swojej intuicji i czuję ,że życie mnie wspiera choć jeszcze dziś niewiele się zmieniło .Ja sama na pewno się zmieniłam, zmieniły się moje myśli ,uspokoiły się, zniknął brak wiary i skupienie całej mojej uwagi na braku, uważnie słucham czego potrzebuję ,a nie czego nie mam. Mam do siebie większy szacunek, nie chcę upodabniać się do kogokolwiek, nie zazdroszczę ,nie porównuję ,nie osądzam. Uczę się słuchać i widzieć, żyć teraz, a z przeszłości wyciągać tylko to co dla mnie dobre, traktować każdy dzień jak wyjątkowy dzień w moim życiu. Strach i ograniczenia powstają w moim umyśle, dziś mam siłę i przestałam się trykać z życiem jak ze ścianą, bo i tak nic tym nie zyskałam .Podjęłam wiele nowych decyzji, zaufałam sobie i stworzyłam własne poczucie bezpieczeństwa. Teraz jestem na etapie porządkowania tego wszystkiego i wiem, że jak to się poukłada będę jeszcze dalej na drodze do mojej zmiany .Życie było zbyt proste, więc mocno starałam się je skomplikować, bo sobie nie wierzyłam i sobie nie zaufałam. Umiałam żyć w poczuciu winy, kary i wzbudzania niezdrowego współczucia, a może litości. Teraz uczę się pokochać samą siebie ,bo wiem, że to da mi szansę, żeby kochali mnie inni i nie mam już potrzeby zasługiwać na niczyją miłość .Uczę się, żyć i dobrze czuć się sama ze sobą, a mój wieloletni związek, który niedawno się zakończył postrzegać nie jako życiową porażkę, ale jak wielką naukę i życiową przygodę. Z moim partnerem utrzymuję bardzo dobre relacje i przekazujemy sobie pozytywną energię ,co dla mnie jest bezpiecznym i pozytywnym faktem. /Wszyscy cierpią i często swoim zachowaniem ranią innych, do przesady czasami broniąc swoich granic. Wtedy każda pomocna dłoń wyciągnięta w Twoim kierunku wydaje się atakować./ Dziś kocham życie i wiem, że tak zostanie .Czekam teraz na następny etap ….żeby wszystko co napisałam nie było formą przyswajania i rozumienia tylko naturalnej świadomości ,a może nieświadomości?.
Dziękuję Ci za wskazanie drogi Ania
Cudowna Aniu!
Twój cud wolności, jest piękny.
Na prawdę głęboko do tego podeszłaś i to już przynosi rezultaty w postaci spokoju, radości, akceptacji siebie i równowagi.
Teraz czas na namalowanie wolności, reszta przyjdzie sama.
Z miłością, bez oczekiwań
Małgosia
VEDIC ART 5.09.2009r
Witajcie!
Chciałam Wam raz jeszcze podziękować, Tobie Jacku i Małgosiu za warsztaty w Kopańcu -,które były dla mnie niezwykle inspirujące i uzdrawiające. Dziękuję z całego serca. Pamiętacie jak mówiłam, że przygotowałam 8 projektów dla klienta i żaden nie zdobył jego uznania. Po warsztatach przygotowałam jeden i klient był bardzo zadowolony. Po drobnych korektach będziemy kleić jego 10 aut – czyli Vedic Art w działaniu – po prostu bezcenne : )
Raz jeszcze bardzo dziękuję i pozdrawiam
Agnieszka
Agnieszko! Cieszymy się z Tobą, tak oto działa cud kreacji. Małgosia i Jacek
CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW 26.05.2009r.
Kochana Małgorzato,
Ten list powstawał krok po kroku, po warsztatach „Cud świadomych związków” tak jak ja powracałam do rzeczywistości. Choć po powrocie okazało się, że to zupełnie inna niż wcześniej rzeczywistość. Tak jakby wcześniejsze przekonania, oceny zostały tam gdzie ich miejsce – w przeszłości, a teraz, dziś, każdego dnia odkrywam kolejne części, cudowne części mojej nowej tożsamości.
Jestem wdzięczna sobie, że wyszłam swojemu życiu na spotkanie. Jestem wdzięczna mojej siostrze, która powiedziała właśnie mnie o tych warsztatach. Czuję wdzięczność do Boga za to, że spotkałam Ciebie Małgosiu. Jestem wdzięczna, że było mi dane spędzić te dwa dni w takim, a nie innym gronie wartościowych ludzi.
Zatraciłam poczucie czasu podczas tego weekendu i to było wspaniałe.
Po raz pierwszy w życiu w sobotę 23 maja zasnęłam przytulając samą siebie, przytulając moje światełko, moje wyższe ja.
Teraz rozsmakowuję się w tym cudzie.
Dziś, w dniu matki stał się kolejny cud. Po raz pierwszy w życiu powiedziałam (nie napisałam) mojej Mamie, że ją kocham.
A wczoraj wieczorem spaliłam moje rysunki z warsztatów. Blaszana foremka, w której spłonęły miała potem brązową plamę. Szorowałam i niewiele schodziło. Dopiero wrzątek pomógł. Z uśmiechem, przytulając samą siebie poszłam spać.
Dziś nagle przypomniało mi się, że jest jeszcze kilka skrawków przeszłości, które mam w pobliżu. Zdjęcia wywiozłam już jakiś czas temu do domu rodzinnego. Wydawało mi się, że jestem oczyszczona, ale na dnie szuflady z bielizną leżały sobie (nie noszone!) dwie satynowe koszule nocne. Chwyciłam nożyczki 🙂
Uświadomiłam sobie, że czasem sprzątamy naszą duszę zbyt ostrożnie. Dlatego wiem, że z radością przyjdę na warsztaty „Cud wolności”.
Jeszcze sporo pracy przede mną, ale już widzę urok i piękno tej świadomości, wolności, tego cudu… Jak wracałam z warsztatów, nie pamiętałam gdzie mam zaparkowany samochód, dłuższą chwilę zajęło mi przypomnienie sobie kodu do mieszkania 🙂
Wtedy gdy tak czuję, uśmiecham się do obcych ludzi, a jak zaczynam siebie sztorcować albo zastanawiać się co pomyślą inni, strzelam sobie gumeczką w nadgarstek! i to jest piękne!
Spory tuman kurzu u mnie to przeróżne oczekiwania. Stopniowo zamieniam je w nadzieję, w inspirację, w modlitwę…
Są momenty, kiedy idę ulicą i czuję jakbym płynęła. Czuję, że wszystko ma sens. Rodzina, w której jestem.
Wysysacze energii, choroba brata.
To wszystko ma swój cel. Jeszcze nie do końca to rozumiem, ale wiem, że to tylko kwestia czasu.
Akceptuję moje otoczenie, uczę się nie tylko dawać energię, ale i brać.
Nie potrzebowałam czekać z napisaniem tego listu, bo to już teraz, tu i teraz dzieją się moje cuda.
Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję.
Pozwalam Wszechświatowi działać, a jednocześnie wiem, jak wiele zależy tylko ode mnie, tylko od tego, że jestem.
Karolina
Karolino!
Dziękuję Ci za tę piękną relację i głębokie przemyślenia. Szczególnie się cieszę z Twojego wyznania dla mamy. Niech Twoje słowa płyną wraz z moimi KOCHAM CIĘ MAMO.
Do miłego zobaczenia. Małgosia
Małgosiu! 25.04.2009r.
Słowo się rzekło wiec piszę.
Chciałam się podzielić z Tobą moimi spostrzeżeniami, które pojawiły mi się od czasu naszego pierwszego spotkania, czyli od warsztatów CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW (Luty 2009r).
W tym roku na mojej mapie marzeń najwięcej miejsca zajmują obrazki dotyczące relacji (wszelkich). I związków i pewnie m.in. dlatego poznałam Ciebie. Oczywiście Wszechświat dostraja się do moich myśli i wciąż wydarzają się sytuacje, które uświadamiają mi powody, dla których jest jak jest.
Podczas warsztatów już coś we mnie zarezonowało, a teraz jestem na etapie, że mam jasność co z tym wszystkim chodzi. Tak mnie olśniło ostatnio. Dotychczas myślałam, że przyciągam do siebie niedostępnych emocjonalnie mężczyzn, bo mój ojciec taki był. Teraz wiem, że to się odbywa na zasadzie: podobne przyciąga podobne… Jest to dla mnie odkrycie, gdyż przez większość czasu uważałam się za osobę bardzo otwartą, zwłaszcza na miłość, ale po ostatnich weryfikacjach doszłam do wniosku, że jestem w błędzie. Moje przekonania wydawały mi się inne, bo nie rozumiałam tego co m.in. tłumaczyłaś na warsztatach o tym, że każdy człowiek jest dla nas lustrem. To było dla mnie niby jasne i to już wiedziałam, jednak okazało się, że nie do końca rozumiałam tę zasadę… Przykładowo nie mogłam pojąć jakim lustrem ma być dla mnie wiecznie wrzeszcząca i uzależniona od złości osoba, skoro ja reaguję w zupełnie inny sposób na te samą sytuację? No, ale skoro zasada jest taka, że to co Cię wkurza u innych najbardziej, jest właśnie tym co masz u siebie do naprawy to wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Teraz wreszcie pojęłam o co tu chodzi po prostu istnieją dwa bieguny tego samego problemu…. Próbowałaś mi to wyjaśnić, ale wtedy nie rozumiałam Twoich słów.
Teraz rozumiem. Ja nie wrzeszczę, bo mam inny sposób na wyrażanie emocji, jednak przyczyna jest taka sama, różni się tylko formą, ale to cały czas jest ten sam problem!
To samo jest z mężczyznami. Tak na prawdę uciekam przed uczuciami, dlatego przyciągam niedostępnych emocjonalnie mężczyzn i pukam do niewłaściwych drzwi oczekując, że człowiek z takimi samymi deficytami jak ja będzie w stanie dać mi coś czego sam oczekuje….
Oboje mamy puste ręce, a jeszcze nikomu nie udała się taka sztuka, by z pustego nalać.
Skoro to wiem to teraz muszę zmienić te wzorce myślowe, by zacząć przyciągać związki oparte na prawdziwych uczuciach.
Ściskam Cie mocno.
Alina
Gratuluję odkryć i jasności zagadnienia. Zrób więc kolejny krok jeśli chcesz, do niczego się nie zmuszaj.
Nasunęła mi się taka uwaga, kiedy przeczytałam, że coś „musisz” zrobić. O tym co było proponuję, żebyś pisała w czasie przeszłym. POMYŚLNOŚCI – idzie Ci doskonale.
Z miłością Małgosia
Kochana Małgosiu! 23.04.2009r.
Od momentu kiedy całkowicie pokochałam siebie i innych moje życie nabrało BARW :))Pragnę się podzielić z Tobą niesamowitą historią :),dwa tygodnie temu była u mnie klientka na zabiegu pielęgnacyjnym, nota bene pani notariusz, u której planowałam spisać akt notarialny. Po jej wizycie w trakcie sprzątania mojego gabinetu zauważyłam pod krzesłem broszkę hmmmmm…pomyślałam należy do Pani Violetty zapewne – ..wiec ją schowałam i postanowiłam oddać jej w dniu spisania aktu notarialnego czyli dziś. Wchodzę do kancelarii, a pani Violetta: p. Aniu czy nie zgubiłam u pani swojej broszki?? A ja na to z uśmiechem na twarzy – TAK 🙂 mam ją – oto ona. Małgosiu, a P. Violetta na to: W takim razie pani Aniu ZWALNIAM PANIĄ Z WSZYSTKICH OPŁAT NOTARIALNYCH!!!! To bardzo cenna rzecz dla mnie, łącze z nią wiele miłych wspomnień pani Aniu. Dziękuje pani :))serdecznie!!!! Cieszyła sie jak dziecko i ja też ..że oddałam zgubę. Małgosiu i w tan sposób 1090zł. Zostało mi podarowane, jestem w szoku!!!! Jestem mile zaskoczona!!!! Nie spodziewałam się.. Zamknęłam oczy i usłyszałam w myślach CUD – Moje Ciało Duszę i Umysł ogarnął dobrostan!!!!! Boże DZIĘKUJE CI, mam dreszcze i ciarki, łzy napłynęły mi do oczu ze wzruszenia, niewyrażalne doznanie..pomyślałam od razu o Tobie, o tym co nam tłumaczyłaś na warsztatach..że dobro sie rozrasta, że powraca szczerze. Jeśli człowiek wierzy ..idzie prostą drogą, drogą prawdy. Jestem taka szczęśliwa 🙂 bardzo, bardzo i mile zaskoczona. Dziękuję Bogu, Moim Aniołom i Tobie ze JESTEŚ
Z miłością Ania 🙂
ps. Pisząc do Ciebie właśnie ten list i przeżywając dzisiejszy dzień jeszcze raz .. ktoś puka do drzwi ..otwieram i patrzę ..to mój były mąż, który obiecał, że w tą sobotę założy nam rolety w oknach – po kosztach, bez marży 🙂 – sam zaproponował:))…Hmmmm…..:)))))!!!!!
Kochana Aniu!
Z radością otrzymuję od Ciebie te wspaniałe wiadomości i przesyłam dalej. Z miłością Małgosia
Witaj Małgosiu, 14.04.2009r.
Link do Twojej strony dostałam od znajomego.
Jesienią zeszłego roku, według mnie, znalazłam się na tak zwanym dnie, wiedziałam, że muszę zmienić swoje życie, tylko nie wiedziałam jak. Czytałam, miałam mnóstwo przemyśleń, dzięki linkowi do Twojej strony próbowałam przebaczyć wszystkim (napisałam „próbowałam” bo dzisiaj wiem, że robiłam to niewłaściwie), zapomniałam o sobie. Zapomniałam, że muszę zacząć przebaczanie od siebie. Decyzję o uczestniczeniu w warsztatach „CUD ŚWIADOMYCH ZWIAZKÓW” podjęłam w nocy z piątku na sobotę. Poczułam, że muszę wziąć w nich udział, zrobiłam sobie „wagary” z zawodowego kursu. Czułam, że błądzę, krążę wokół tematu, a nie dotykam sedna. I miałam dobre wrażenie. Twoje warsztaty to właśnie to czego mi brakowało. Zrozumiałam co to znaczy przebaczyć, co to znaczy zaakceptować siebie, otworzyć się na miłość. A jednocześnie utwierdziłam się, że weszłam na właściwą ścieżkę własnego rozwoju. Na Twoje warsztaty powinnam była trafić jesienią zeszłego roku. Ale .. nic nie dzieje się bez przyczyny, czyli tak miało być. Dziękuję za Twoją dobra energię, za Twój szczery uśmiech, za zrozumienie słowa CUD. Każdy kto chce zmienić swoje życie na lepsze powinien zacząć od Twoich warsztatów, zaoszczędzi sobie czas i energię na kluczenie wokół sedna. To było moje pierwsze spotkanie z Tobą, ale na pewno nie ostatnie. Jeszcze wiele mam do zrobienia.
Pozdrawiam
Małgosia
Wspaniale Małgosiu, tak trzymaj do miłego zobaczenia. Małgosia
Kochana Małgosiu, 7.04.2009r.
Dziękuję Ci za piękny list o wybaczaniu i odpuszczeniu – przeczytałam go właśnie dopiero teraz. Na warsztatach CUD ŚWIADOMYCH ZWIAZKÓW wyciągnęłam kartę PRZEBACZENIE. Dziś w nocy obudziła mnie nagle myśl, że jeszcze jest ktoś, kto prosi o przebaczenie, czyli… moja była teściowa. Przerobiłam więc z nią temat przebaczania natychmiast, o 4 w nocy. Poczułam ogromną ulgę, spokój i błogostan jakiego nigdy wcześniej nie odczuwałam. Potem zasnęłam jak dziecko.
Odwiedził mnie dzisiaj też przyjaciel – (zapytał czy możemy się spotkać?), hmmmm…. przerabiałam go na warsztatach,…jego zachowanie w stosunku do mnie zmieniło się o 180 stopni :))!!! był łagodny, bardziej otwarty, spokojny. Pomógł mi przygotować posiłek z własnej woli:)) i zrobiliśmy go RAZEM !!:))?? 😉 Wyobraź sobie Małgosiu, że naostrzył mi nawet noże w kuchni :)) Cały dzień byliśmy w dobrym troskliwym kontakcie .. dziś, (dwa dni po zajęciach i uświadomieniu sobie tego co do nas mówiłaś), to zupełnie INNY CZŁOWIEK !!….ooooo, pomyślałam sobie, że przebaczenie, odpuszczenie znów działa.
Małgosiu, wiem w głębi duszy, że to nie koniec CUDÓW. Dziękuję Ci jeszcze raz za wspaniałe warsztaty, po których czuję się całkowicie odmieniona duchowo, oczyszczona, spokojna, wolna. („-a zawsze chciałam być zajęta..”). Czuję się świadoma i przytomna.
Małgosiu, pozdrawiam wszystkich, którzy być może też czytają ten list.
Błogosławię Was Miłością. Ania.
Aniu!
To fantastyczne. Bardzo się cieszę, że kolejny raz doświadczasz rezultatów swojej pracy i to tak szybko! To właśnie były zajęcia o cudzie uświadomienia, odpuszczenia i całkowitej akceptacji siebie, innych i wszystkich zdarzeń, które wykreowaliśmy w swoim życiu. Cuda dzieją się dla wszystkich, którzy się na nie otwierają. Ci, którzy chcą ich doświadczyć potrzebują tak jak Ty przebaczać natychmiast, gdy tylko sobie uświadomicie, że jeszcze „COŚ,” „KTOŚ „, został pominięty w tym procesie.
Wybaczamy natychmiast po uświadomieniu sobie, że mamy do siebie lub kogoś żal, pretensje, albo, że on może je do nas mieć.
ZAWSZE zaczynamy przebaczanie, odpuszczanie od siebie. Pamiętajmy o formule:
Ja np. Ania wybaczam sobie całkowicie………………………………………….
Akceptuję, puszczam i odpuszczam raz na zawsze.
I dalszy ciąg procesu:
Ja Ania jestem wdzięczna Bogu, sobie i innym………… za…………………………………………………………….
Z miłością i wdzięcznością, za to, że podzieliłaś się z nami tymi wspaniałymi wiadomościami. Małgosia
Droga Małgosiu! 20.03.2009r.
Jestem uczestniczką Twoich lutowych warsztatów CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW oraz sesji odpinania wzorców. Obiecałam wówczas, że opiszę swoje odczucia. Celowo długo nie odpisywałam ponieważ musiałam sobie wszystko poukładać w głowie oraz sprawdzić się w różnych sytuacjach życiowych z którymi miałam problemy. Czytałam dużo relacji osób po podobnych doświadczeniach, oczywiście we wszystkie wierzę i jednocześnie zazdroszczę zmian jakie się dokonały w życiu tych osób. Niestety. U mnie się nic nie zmieniło; nadal jestem „niewidzialna” dla innych, nadal mam zablokowany nos, moja wiara w siebie niewiele się zwiększyła itd. jedyne co się zmieniło, to powróciły moje przebogate sny, które ostatnio osłabły. Oczywiście dalej pracuję sama ze sobą, tym razem ze swoimi myślami po przeczytaniu książki Esther i Jerry Hicks Prawo przyciągania.
Serdecznie pozdrawiam Marlena K.
Witaj Marlena!
Bardzo się cieszę, że się dzielisz swoimi odczuciami. Mimo nieodczuwalnych efektów zmiany musiały nastąpić.
Pozwól sobie i otwórz się na to, żebyś mogła je zobaczyć. Sny pokazują, że zmiana nastąpiła choćby na nieświadomym poziomie, a to spowoduje kolejne zmiany. Prawdopodobnie lękasz się je przejawić. W tej sytuacji proponuję, żebyś przeczytała odpowiedź dla innej czytelniczki o przebaczaniu i zrobiła to zgodnie z instrukcją.
Zmieniłam ją przed chwilą więc bądź uważna.
Poza tym zapraszam Cię na najbliższe warsztaty CUD WOLNOŚCI i nieodpłatną sesję odpinania wzorców
(ten warsztat jest właśnie dla Ciebie zapoznaj się dokładnie z tematyką).
Poza tym zamień zazdrość na wdzięczność, jak się zastanowisz znajdziesz powody ku temu.
Pamiętaj też o mapie świadomości. Zawsze musisz utrzymywać wysokie wibracje, wtedy Twoje wnętrze będzie się systematycznie zmieniać, a w ślad za tym świat, który Cię otacza.
Jak zwykle POMYŚLNOŚCI Ci życzę.
Z miłością Małgosia
18.01.2009r.
Kochana Małgosiu,
Od warsztatów CUD WOLNOŚCI minął już tydzień, a mnie nadal towarzyszą emocje i silne wspomnienia.
To było niesamowite spotkanie.
Na temat konstelacji słyszałam mnóstwo opinii, więcej tych sceptycznych, czułam małe obawy. Zachwyciła mnie ta metoda.
Najwięcej refleksji przyszło, kiedy poczułam całą sobą, co przeżywa ojciec, którego dziecko nie wie, kim on jest. Wiem teraz, jakie to jest dla mężczyzny trudne. Podjęłam już działania zmierzające do tego, by moja córka poznała swojego biologicznego ojca. Idziemy dziś razem do Oceanarium. To będzie pierwszy kroczek.
Dopiero po kilku dniach dotarło do mnie, że nieprzypadkowo tak sugestywnie weszłam w rolę ojca syna Ireny. Widziałam, że przeżywałaś to razem ze mną. I już „po” wzięłaś kilka bardzo głębokich oddechów. Dziękuję Ci za to wsparcie. Widząc, jak Ty oddychasz, ja też to zrobiłam i po tym, jak wyszłam z roli reprezentanta, fizyczne zmęczenie szybko ustąpiło. Uczuć i emocji nigdy nie zapomnę.
Niesamowite dla mnie było również ustawienie Asi, w którym byłam jej żyjącym bratem, a o którym ona nie miała pojęcia. Obserwowałam sobie spokojnie, co się dzieje, a wrażenie, że ja mam być w tym ustawieniu było coraz silniejsze. Zapytałam Agnieszkę, która siedziała blisko mnie, czy to możliwe, że ja powinnam dołączyć do tego ustawienia, a ona nie wiedziała co powiedzieć. Dlatego zapytałam Ciebie. I poszło…
Idąc za sugestią Kasi, która namierzyła w sklepie „Czary Mary” Twoje karty anielskie, też zamówiłam je dla siebie. Dzięki nim warsztaty z Tobą trwają nieprzerwanie!
We wtorek dowiedziałam się o terminie sprawy rozwodowej: 2 marca.
We środę mój szef zapowiedział mi telefonicznie, że planuje mnie zwolnić z pracy.
We czwartek przyszły pocztą karty i wyciągnęłam UWOLNIENIE.
Za dwa dni idę na basen bo zupełnie ustąpił lęk przed wodą.
Mimo burzliwego tygodnia mam spokój w sobie, spokój kierujący się ku radości i podnieceniu. Moi współpracownicy, wiedząc, że niedługo już popracuję, pytają: „Agnieszko, czy Ty się dobrze czujesz?” I za mnie wylewają rzewne łzy, dosłownie.
A ja czuję, że coś dobrego i ważnego dla mnie się wydarzy. Dam radę!
Czy ja jestem normalna???? 🙂
Mam teraz dobry czas (myślę o bieżącym tygodniu). Mąż wyjechał ze starszymi synami na narty, młodsze dzieci zawożę do dziadków. Szaleńczo ciągnie mnie do zrobienia natychmiastowych porządków i innych ważnych rzeczy. Jak mogę najskuteczniej opanować chęć zrobienia wszystkiego na raz? Wiem, że jestem TU i TERAZ i że dobrze jest dbać o swoje fizyczne ciało (wysypiać się i odżywiać). A mimo to zdarzyła mi się ostatnio nie do końca przespana noc.
Kocham Cię, Małgosiu, Mój Aniele.
Bardzo mocno ściskam.
Agnieszka
Witaj Agnieszko!
Bardzo się cieszę, z Twojej po warsztatowej relacji, bo rzeczywiście bardzo silnie reagowałaś podczas swojego ustawienia i wtedy gdy byłaś reprezentantem innych. Najważniejsze jest zaufanie do duszy, która nas prowadzi we właściwym, nie zawsze w pierwszej chwili zrozumiałym dla nas logicznym umysłem kierunku, ale właściwym z jej – Duszy – punktu duchowego widzenia. To spowodowało, że dołączyłaś jako „rodzeństwo” do cudzego ustawienia, co pozwoliło Ci zbliżyć się i poznać odczucia swoich własnych dzieci, jak również męża i partnera, którzy wiedząc o sobie nawzajem utrzymują tajemnicę z egoistycznych pobudek i wyimaginowanego, fałszywego dobra pozbawionego prawdy. Wiesz już, że prawda uzdrawia wszystkie poziomy naszego istnienia, więc to jedyny kierunek naszego rozwoju. Doświadczenie tego wszystkiego w prawdzie pozwoliło Ci na pójście zgodne z potrzebami Twojej duszy. I o to chodzi. Gratuluję Ci odwagi i determinacji w dążeniu do szczęścia dla siebie i Twojej rodziny.
Pozwól sobie jednak na wytchnienie. Wiesz już, że czas nie istnieje więc wszędzie zdążysz. Wrzuć na luz i pozwól sobie płynąć z prądem akceptując to co po drodze się wydarza. Jeśli nie pojawia się opór to znaczy, że wszystko jest ok. Jeśli pojawi się, potrzebujesz się zatrzymać, stanąć, pooddychać głęboko i zadać sobie pytanie czy ten kierunek, to tempo, ta decyzja jest dla mnie dobra. Twoja dusza wie co i komu musisz wybaczyć, żeby swobodnie zrobić kolejny krok. Kiedy w spokoju skontaktujesz się z nią zawsze otrzymasz odpowiedź.
Z miłością Małgosia
CUD OBFITOŚCI- relacja Magdaleny Mąki uczestniczki warsztatów 18 grudnia 2008r.
Artykuł publikowany w Wirtualnej Polsce.
Co stoi nam na przeszkodzie, co nas blokuje, jak się tego pozbyć, by wreszcie móc żyć pełną piersią, by cieszyć się życiem, bogactwem i obfitością każdego rodzaju -tego uczyli się uczestnicy warsztatów „Cud obfitości” w grudniowy weekend. Tuż przed świętami przyda się w sam razy, by zdążyć obdarzyć najbliższych drogimi podarkami od serca.
Czym jest obfitość – zaskakujące wnioski
Przez dwa dni uczestnicy warsztatu „Cud obfitości” spotkali się w jednej sali szkoleniowej, by zgłębić tajniki bogactwa. Gdy rozpoczął się warsztat nikt nie miał wątpliwości, uczestnicy przyszli tu po to, by mieć więcej pieniędzy w życiu. Prowadząca zadała bardzo proste pytanie uczestnikom „Czym jest obfitość?” – Życie w obfitości kojarzy mi się z wolnością – odpowiedziała Ela.- A mi kojarzy się z dobrobytem i szczęściem – dodała Iza. Padały różne odpowiedzi, że jest poczuciem szczęścia, wolności, harmonii, ale o dziwo, ani jedna osoba nie odpowiedziała „pieniędzmi”. Pierwsze ćwiczenie i pierwszy szok. Ale okazało się, że obfitość to coś więcej niż dobra materialne, to raczej stan umysłu, stan samopoczucia.
Wszystko zaczyna się od myśli
– Tak naprawdę to czy czujemy się bogaci i czy uważamy, że żyjemy w obfitości, zależy od tego co myślimy – opowiada Małgosia Przygońska.
Tłumaczy, że dla jednego bogactwo to dom, dla drugiego podróże, ale tak naprawdę wszystko zależy od tego, czy sobie tak naprawdę na to pozwolimy. To, co nas hamuje, to nasze przekonania na nasz temat. Jeśli powiemy sobie „Nie stać mnie na to” albo „Nie zasługuję na to” nasza podświadomość zrobi wszystko, by tak się właśnie stało. Byśmy dostali od życia wielkie nic. Wszystko zmienia się wraz z myślą. Jeśli przerobimy stare zachowania i gdy następnym razem damy sobie pozwolenie na bogactwo zacznie ono do nas płynąć. Zdaniem, które warto powtarzać i uwierzyć w nie to „akceptacja”. Akceptuję to, że zasługuję na wszystko co najlepsze. By wykryć te wewnętrzne „hamulce”, uczestnicy mieli za zadanie napisać zdanie, w którym jak najgorzej o sobie myślą. Każdy z nas ma takie. – Ja uważam, że jestem bezwartościowy i leniwy – czyta ze swojej kartki Wojtek. – A ja uważam, że do niczego się nie nadaję – wtóruje mu Agnieszka. Prowadząca od razu prosi, by poszukać przeciwnego zdania. Wojtek pisze „Jestem wartościowy i inteligentny”. Dlaczego inteligentny jest przeciwieństwem leniwy? – Tylko ludzie inteligentni mogą być leniwi. Spójrzcie na dyrektorów z najwyższego szczebla, oni tak się urządzili, że nie muszą „nic robić”, a i tak dostają najwięcej pieniędzy – tłumaczy ze śmiechem Małgosia. Te zdania, w których o sobie myślimy jak najgorzej to właśnie te „hamulce”, które nas trzymają w życiu i nie pozwalają żyć w pełni. Jeśli ktoś myśli o sobie „Jestem głupia” trudno oczekiwać, by daleko zaszedł. Chyba, że chorobliwa ambicja, każe jej przez całe życie udowadniać, że tak nie jest i takie osoby zdobywają kolejne tytuły, dyplomy, żeby tylko udowodnić, że tak nie jest. Ale nie o to przecież w życiu chodzi by cokolwiek udowadniać komuś czy sobie, ale o to by być szczęśliwym, tak po prostu.
Kto Cię zaprogramował, ten Cię trzyma
Kolejnym zadaniem jest przyjrzenie się ważnym decyzjom w życiu, jakie podejmowaliśmy i jaka była przy tym intencja. Okazuje się, że Jola podjęła studia takie, a nie inne, bo tata jej kazał. Marek z kolei ożenił się ze swoją żoną na złość matce. Małgosia tłumaczy, że złe intencje, decyzje podjęte z poziomu złości, czy chęci zadowolenia kogoś innego niż siebie prowadzą do nikąd.- Jeśli chcesz żyć w obfitości podejmuj wszystkie decyzje z poziomu miłości. Jeśli chcesz zmienić pracę na lepszą, wybierz taką, którą pokochasz, a wtedy będziesz pracować z przyjemnością i dochód będzie rósł – tłumaczy Małgosia. Najczęściej ludzie robią coś, by pokazać sąsiadom i innym ludziom, że są lepsi lub by zrobić na złość rodzicom jak np. Kasia, która mówiła w duchu do nich „chcecie, żebym była nieszczęśliwa to proszę bardzo”. Tego odkrycia dokonała na warsztatach. Można wprawdzie zbudować bogactwo, ale szczęścia może w tym zabraknąć. A przecież obfitość, to też szczęśliwe życie, a nie życie pełne rywalizacji i konkurencji.
Było też obowiązkowe odpinanie wzorów typu brak wiary, lęk przed zmianą, czy wzorzec uzależnień – to były trzy najczęściej powtarzające się wzorce u uczestników warsztatów.- Jeśli ktoś nie wierzy, że może mu się udać, albo jeśli boi się zmian, no to na pewno takiej osobie będzie o wiele trudniej osiągnąć dobro – mówi Małgosia.
Mapa marzeń i wszystko już masz!
Ostatnim etapem zdobywania obfitości w życiu była mapa marzeń. Odezwała się dziecięca radość i pojawiły się wypieki na policzkach. – Uwielbiam takie zabawy! – ekscytowała się Marzenka. Wydawało się że zadanie było bajecznie proste. Przejrzeć gazety i wyciąć z nich te rzeczy, które nam się podobają. Następnie przykleić je na grubym kartonie, bo później będziemy wieszać je u siebie w domach, ale w trakcie było jeszcze wiele dodatkowych informacji, jak np. wspieranie się zasadami fenghsui – Powieście je tak, by wzrok mógł padać na nie, gdy się przebudzicie. Patrzcie na waszą mapę marzeń i cieszcie się tym, jak wasze marzenia się spełniają! – pożyczyła wszystkim uczestnikom Małgosia. Ech, teraz to nic, tylko żyć w obfitości!
Witaj Małgosiu, 29.10.2008r.
Dziękuję za wiedzę, którą przekazałaś mi podczas warsztatów” CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW działa…
Pojawił się w moim życiu wspaniały mężczyzna, przy którym jest mi dobrze. Znamy się od dawna, ale jesteśmy ze sobą jeszcze krótko. Mimo to mam wrażenie że nie powiela moich poprzednich wzorców, a więc są odpięte skutecznie! Nie jestem skora do zakochiwania się od pierwszego wejrzenia bez pamięci, nie nastawiam się też na kontrolę nad sobą. Biorę wszystko intuicyjnie i wierzę głęboko w prawdziwe dojrzałe uczucie.
Dziękuję Ewa
Cudownie Ewo, pielęgnuj to uczucie i twórz piękne relacje. Serdeczności Małgosia
Witaj Małgosiu, 28.10.2008r.
Z piątku na sobotę, przed warsztatami ” CUD WOLNOŚCI” miałam sen: „wstaję rano szykuję się i chcę wyjść na upragnione warsztaty, otwieram drzwi mieszkania, a tu czerwona ręka cofa mnie do pokoju, rozglądam się, a na ścianie wymalowana czerwona gruba linia, zamyka mnie w kręgu”
Wstałam zmęczona i pomyślałam, że może nie powinnam iść, może to jeszcze nie ten czas, na pewno ten sen coś znaczył, tylko co??? Wyszłam z domu. Jestem w szkole plastycznej, w której mieliśmy warsztaty „Cud świadomych związków”, tłum młodzieży przed szkołą, czułam już że coś nie tak, wchodzę do szkoły, pytam…., oczywiście żadnych warsztatów nie ma (!), hmm, dzwonię do Ciebie, Twój telefon nie odpowiada (!!!). Ponieważ ostatnio mam „oczy szeroko otwarte” w tłumie młodzieży wypatrzyłam kobietę, która o coś zapytała i idzie dalej, zatrzymałam ją i zapytałam czy ona też na warsztaty, tak – odpowiedziała, uff, uśmiechnęłam się :-)), idziemy razem, w drodze dowiedziałam się, że ona na zupełnie inne warsztaty idzie, ale co tam, wiedziałam, że muszę dojść na Cud Wolności, i doszłam, otworzyłam drzwi, a Ty powiedziałaś CIESZE SIĘ, ŻE DOTARŁAŚ, zaraz dostałam kartę WOLNOŚĆ!! :-):-)
Czasami trzeba całego życia, a czasami 34 lat, żeby w końcu zacząć żyć, żeby cały dotychczasowy bagaż doświadczeń uporządkować, ZROZUMIEĆ, ZAAKCEPTOWAĆ, POKOCHAĆ SIEBIE.
Odkryłam w sobie wzorzec cierpienia, który przejęłam po mamie, a ona po swojej mamie. Całe życie czułam, że COŚ jest nie tak, nie wiedziałam tylko co. Ulżyło mi, kiedy dzięki Twoim warsztatom wszystko sobie uświadomiłam, podziękowałam, zaakceptowałam i pożegnałam, odpięłam wzorzec.
Czuję, że mam jeszcze jeden wzorzec do odpięcia. Chodzi o mnie i mojego ojca, który powiela wzorzec swoich rodziców (tak myślę). Ojciec nie miał kontaktu ze swoimi rodzicami ok. 10 lat – nie wiem z jakich przyczyn, Dziadkowie poznali mnie i moja siostrę dopiero jak miałyśmy 10 lat – nie poznałam ich nigdy dobrze. Historia powtarza się teraz ze mną i moim ojcem. Moja córka ma 5 lat, a mój ojciec nie widział jej ani razu. Od pięciu lat również nie rozmawiałam ze swoim ojcem. Na samą myśl, że historia się powtarza ciarki mi przechodzą. Zastanawiam się co mogę zrobić, żeby to przerwać.
Mogę do niego zadzwonić i np. powiedzieć że chcę żeby poznał moją córkę. Myślisz że to dobry pomysł?
Uświadomiłam sobie, że życie ma głęboki sens. Bałam się mieć dziecko, bo nie chciałam, żeby czuło się tak źle jak ja …, ale Bóg dał mi dziecko, teraz wiem po co, żebym POKOCHAŁA SIEBIE.
Dziękuję!
Magdalena
Magdaleno, cieszę się z Twoich odkryć i refleksji. Zadzwoń do ojca i poznaj go z córką. To będzie znak, że odpuściłaś stary wzorzec. Niech miłość będzie Twoim drogowskazem. Małgosia
CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW
Witaj Małgosiu 7.10. 2008r.
Dopiero dochodzę do siebie po warsztatach „Cud świadomych związków”- drugi dzień był tak intensywny i ruszył tyle tematów, że od półtora tygodnia uzdrawianie idzie i idzie i nie przestaje 🙂 Pomagam sobie uzdrawianiem duchowym i muszę przyznać, że seanse są bardzo silne i owocne .Zrobiła się większa przestrzeń, zaskakują mnie różne pozytywne wydarzenia, zrobiłam się spokojna, pewna siebie, dużo ułożyło się w głowie w tematach związków i oczekiwań.
Warsztaty tak mnie otworzyły, że przez pierwsze 2 dni razem z synkiem malowałam – ja, która do tej pory umiałam narysować ludka, który wyglądał jakby narysował go 5 latek. Namalowałam obraz, który bardzo lubię i który wygląda „prawie jak obraz Vedic Art”. Dziękuję Ci za te cuda 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Kasiu cudownie . Niech się dzieje , a my już zapraszamy Ciebie na warsztaty Vedic Art
Kochana Małgosiu, 25.08.2008r.
Od wczoraj piszę do Ciebie ten list, w głowie układam słowa, konstruuję zdania, jednocześnie przyglądając się sobie, wglądając głęboko.
Terapeuci najróżniejszej maści, z którymi miałam kontakt, na moją niecierpliwość, na potrzebę szybkiego rozwiązania moich supełków, niezmiennie odpowiadali, że tak długo nie sprzątany dom, wymaga nieomal tyle samo czasu na sprzątanie.
Odpuściłam sobie te porządki, mając 53 lata; dotarło do mnie, że już nie mam tyle czasu na sprzątanie. Zamierzam żyć długo, jednak perspektywa 106 lat, i to do końca wypełnionych psychoterapią, przerosła moją wyobraźnię. Odpuściłam, i w ubiegłym roku doszłam do takiego stanu, w którym nie umiałam nikomu, łącznie z sobą, odpowiedzieć, na wydawałoby się proste, pytania: kim jestem, czego chcę od życia, co chcę robić?
Prawie całe życie, jedną z najczęściej wykonywanych przeze mnie czynności było właśnie sprzątanie.
Właściwie lubię to robić, chociaż to dosyć męcząca czynność. Najbardziej podoba mi się moment, gdy brudna i spocona, oglądam efekty mojej pracy. Czuję wtedy radość, połączoną z przyjemną myślą, że oto za chwilę umyję się i odpocznę w miejscu, które mi się podoba.
Tak też się czułam po naszym poniedziałkowym spotkaniu, po uwolnieniu się od ograniczeń, które w cudowny sposób ode mnie odkleiłaś.
Wcześniej był warsztat Cud Wolności, jeszcze wcześniej Vedic Art, w Kopańcu.
Spotkanie z zasadami Vedic Art. zapoczątkowało, nie wiem jak to powiedzieć, chyba tak: proces uświadamiania, a raczej poszerzania samoświadomości. W Kopańcu dowiedziałam się, że potrafię, umiem, mogę decydować, jestem wolna.
Na Twoim warsztacie, dotarło do mnie, jak duży bagaż dźwigałam przez całe życie. Pierwszy dzień był dla mnie dniem remanentu; wyszłam z warsztatu przepełniona ogromnym żalem do siebie, do wszystkich członków mojej rodziny. Wystarczyło jednak dziesięć minut spaceru i jedno spojrzenie w rozjaśnione słońcem niebo, by dotarło do mnie, że tego bagażu już nosić nie muszę, że to jest moja decyzja, że jestem wolna i zrobię co chcę.
Pamiętam, jak rozjaśniła mnie ta myśl, jak bardzo stałam się podobna do jasnego słońcem nieba, na którym co prawda były i ciemne chmury, lecz odpływały nie przesłaniając światła. Uświadomiłam sobie, że i we mnie tli się światło i ode mnie zależy, ile tej jasności będzie w moim życiu.
Drugi dzień warsztatu, konstelacje, był potwierdzeniem wcześniej znanych mi teorii, że można układać relacje z ludźmi, niejako bez ich udziału. Wdzięczna jestem Bertowi, za udostępnienie takiej metody, nade wszystko wdzięczna jestem Tobie, za sposób, w jaki pracujesz. Dla mnie najważniejsze było to, w jak bardzo ludzki, wypełniony po brzegi ogromną miłością, sposób podchodzisz do pracy i do uczestników warsztatu. Ważne też było, że nie ukrywałaś uczuć, jakie rodziły się w Tobie, w trakcie zajęć. Ważne, że nie robiłaś z siebie nikogo wielkiego, chociaż jesteś bardzo profesjonalna.
Twoja uważność, koncentracja, dbałość o dobro uczestników warsztatu, dawały mi spokój. Jednocześnie były lekcją: jaka ja mogę być w kontaktach z innymi.
Poniedziałkowy rytuał uwalniania ograniczeń dopełnił to, co przeżyłam na warsztacie. Wyszłam od Ciebie w euforii. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak lekka, wolna, bez ograniczeń. Miałam wrażenie, że mam dwa razy bardziej pojemne płuca, że wyprostowałam się i urosłam. Patrzyłam na wszystko dookoła jakby innym wzrokiem, światło było jaśniejsze, barwy bardziej kolorowe a dźwięki bardziej melodyjne.
Wyszłam od Ciebie nowa, inna, nie poznająca samej siebie. Zmienił mi się nawet głos.
Od ponad miesiąca nie biorę tabletek obniżających ciśnienie.
Ciśnienie, a właściwie: nad, miałam od bardzo dawna, pierwszy raz wykryto je przy okazji operacji wyrostka, w szpitalu, ponad dwadzieścia lat temu. Miałam 225/100 i czułam się bardzo dobrze. Zaczęły się leki, a właściwie eksperymenty, żeby dobrać właściwe. Trafiłam do bardzo dobrej lekarki, przy okazji walczyłyśmy razem z moim niesfornym jelitem grubym, owrzodzeniem dwunastnicy i nerkami. Pani doktor po kolei radziła sobie ze wszystkim, oprócz ciśnienia. Po roku regularnych wizyt i pełnym zdiagnozowaniu, załamała ręce i powiedziała mi, że ona już zrobiła wszystko, co w jej mocy, że teraz to już tylko psycholog. No, to grzecznie poszłam. Jedna terapia, druga, trzecia. Nic nie pomagało. Pogodziłam się z faktem brania do końca życia tabletek i odpuściłam.
Po powrocie do domu, po warsztacie, zmierzyłam ciśnienie i okazało się, że rano mam bardzo niskie, dziś np. 111/60, a wieczorem, po całym dniu 130/80, czasem więcej, ale nie przekraczam 140/80, więc uważam, że z ciśnieniem koniec. Jestem przekonana, że takie „genetyczne” nadciśnienie (tak mówią lekarze, kiedy nie wiedzą, nie znają przyczyny) jest na skutek tylko i wyłącznie CIŚNIENIA PSYCHICZNEGO, które mamy w sobie. Po spotkaniu z Tobą, Małgosiu, czuję się lekka jak piórko, i nadal taka jestem. Spokojniejsza, wyciszona, pewna swoich uczuć. Ogromna zmiana!
Piszę ten list dopiero dzisiaj bo chciałam, żeby euforia opadła. Chciałam też sprawdzić, czy TO działa. Działa, Małgosiu.
To nie znaczy, że całymi dniami, codziennie, fruwam w obłokach, śpiewając radośnie. Czasem odzywają się, gdzieś z najciemniejszych zakamarków duszy, demony, którym jakimś cudem udało się przetrwać. Przez chwilę ogarnia mnie wtedy smutek, na myśl, że nie jestem sterylna. Biorę wtedy do ręki ołówek i bazgrolić zaczynam, a potem biorę farby, pędzel, i zapełniam kolejną powierzchnię kolorami. I znowu wiem kim jestem, co chcę robić, czym wypełnić życie.
Poznałam smak Cudu Wolności i już go nie zapomnę. Jestem Ci bardzo wdzięczna, za Twoje pełne ciepła, mądre przewodnictwo. Jestem Wam, Tobie i Jackowi, wdzięczna za moją wolność.
Pozdrawiam, Baszka
Dziękuję Baszko za Twój obszerny list i głęboki wgląd jakiego dokonałaś. Dzięki niemu miedzy innymi zadziała się ta przemiana i uzdrowienie na różnych poziomach Twojego istnienia. Niech CUD WOLNOŚCI będzie zawsze obecny w Twoim życiu. Małgosia
Witaj Małgosiu! 14.07.2008r.
Chcę się podzielić się z Tobą tym, co wydarzyło się dzisiejszej nocy.
Po warsztatach wróciłam do domu zmęczona i z lekkim bólem serca. Wieczorem, czułam ból w całej klatce piersiowej.
Wypowiadając słowa, które akurat przyszły mi na myśl, w intencji miłości, prawdy, harmonii i spokoju zapaliłam trzy świece. Jedną postawiłam w swoim pokoju, drugą w pokoju dziecka, trzecią w pokoju mamy. Nie mogłam spać, bo serce bolało mnie coraz bardziej, a ucisk w klatce piersiowej był tak mocny, że oddychanie sprawiało mi wysiłek.
Usnęłam, a świece paliły się spokojnym płomieniem do późnej nocy. Około czwartej nad ranem obudził mnie dzwonek do drzwi. To byli moi rodzice z moją córką. Przyjechali z działki, ponieważ od wieczora moja mama miała silny ból brzucha. Gdy powiedziała mi jakie miała objawy, już wiedziałam, co się wydarzyło.
Pierwsza moja myśl to była „poród – jestem wolna”.
– Wiesz co – powiedziałam do mamy – wczoraj wieczorem około ósmej zapaliłam dla każdej z nas świece w intencji miłości, harmonii i pokoju między nami.
– No właśnie, po ósmej zaczęły się boleści i krwawienie. Trzeba było tego nie robić, czuję się jak po porodzie, -odpowiedziała zrezygnowana.
Ojciec, zdenerwowany, nie wiedział co się dzieje i chciał dzwonić po pogotowie. Mama powiedziała, że to moje „czary-mary” tak podziałały. Mama uwierzyła jednak w moc światła, które zapaliłam. Położyła się, by odpocząć.
Jak widzisz, Małgosiu, nie tylko w moje – w TWOJE też :), za co SOBIE i TOBIE bardzo serdecznie dziękuję :).
Teraz, mama odpoczywa w domu, bo ma gorączkę. Ból ustępuje.
A wiesz, co mnie zaciekawiło? Dzisiejsza data i data moich urodzin to numerologiczne czwórki! Teraz wiem, dlaczego w Twojej książce była data moich urodzin! A tak poza tym, od dziś, od czasu uzdrowienia mogę obchodzić swoje urodziny dwa razy w roku!
pozdrawiam serdecznie,
do zobaczenia
Magdalena
No wiec miałaś dowód na to jak, jak głębokie było to zranienie i jak potężny proces uwalniania nastąpił. Radujmy się wraz z Twoimi rodzicami i córką, której wzorzec nie będzie już dotyczył. Serdeczności Małgosia
Witaj Małgosiu!
Raz jeszcze dziękuję za udzieloną mi pomoc i szykuję się do kolejnych warsztatów w dniach 12-13.VII.
Warunkiem jest znalezienie jakiejkolwiek pracy jeszcze w tym tygodniu-później może być za późno.
Trudno mi teraz opisać jakie zmiany się we mnie pojawiły ale czuje się inaczej. Kiedy dosięgnie mnie doświadczenie, w konfrontacji z rzeczywistością będę mógł coś więcej powiedzieć. Chciałem się teraz z Tobą podzielić odczuciami na warsztatach w dniu drugim. Byłem otwarty i pełny nadziei na zmianę i wspierałem się pozytywnymi myślami typu „Jestem tu i wołam o pomoc!”, „Jam Jest Zmartwychwstanie i Życie.”Kiedy doszło do ustawień mojej osoby, powtarzałem w myślach te słowa, ale nadal czułem się bezradny. Co więcej nic z tego nie rozumiałem. Byłem załamany. Przyszedł taki moment, że zupełnie się wycofałem, odpłynąłem. Kiedy znalazłem się w Kręgu Miłości byłem głuchy na słowa, które słyszałem. Trochę oszołomiony, usiadłem na swoje miejsce i zaraz potem poczułem smutek i przygnębienie. Był to proces oczyszczania przez miłość. Jest to słowo, które obecnie tylko z tym mi się kojarzy… Przyszedł czas na ustawienia innych osób, w których odgrywałem pewne role, ale już bez udziału mojego umysłu. Nadal czułem smutek i oddałem się prowadzeniu. Nie rozumiałem co się z innymi dzieje, a czasem zupełnie zapominałem kogo rolę odgrywam. Docierały do mnie jakieś odczucia, które wyrażałem naturalnie. Było to możliwe dopiero kiedy zrezygnowałem z umysłu, z jego kontroli, analizy. Wszystko później potoczyło się spontanicznie. Coś się we mnie zmieniło, choć nie wiem jak, nie wiem kiedy… Byłem zdziwiony, ale dusza wie. To wszystko o czym mogę powiedzieć, takie było moje doświadczenie, na dobry początek.
Dziękuję Małgosiu, do zobaczenia wkrótce.
Życzę Ci dużo Pomyślności.
Krzysztof
Wspaniale Krzysztofie to naprawdę dobry początek , który niesie zapowiedź wielkich przemian. Do zobaczenia Małgosia
Kochana Małgosiu, 29.03.2008r.
Witaj Małgosiu, to moja relacja wyrażona wierszem.
***
Prostuję swoją drogę
wygładzam jak taflę wody moje myśli
poznaję swoje serce
odkrywam je tutaj raz jeszcze
to piękna podróż
jedyna w swoim rodzaju
niepowtarzalna
intymna
Z każdym centymetrem mojej ścieżki
której blask odkurzony
lśni w słońcu
jak po narodzeniu
czuję lekkość ramion
Jestem bliżej siebie
***
Zrzucam bagaż starych spraw
tkwiących jak błoto w moim kolorze
Rozliczam skrupulatnie moje wczoraj
Rozpuszczam pamięć bólu
który kształtował moją drogę
Wyrzucam motywację cierpienia
Już czas
już najwyższa pora
oddać Ziemi
spalić w jej jądrze
to co uwiera Duszę
***
Iwona
DZIĘKUJĘ Małgosia
CUD ŚWIADOMYCH ZWIĄZKÓW
Moi Kochani! 12.11.2007r.
Pragnę podzielić się z Wami BARDZO DOBRYMI WIADOMOŚCIAMI! :))) Właśnie zmieniłam swoje Życie. Tak od razu i bez większego wysiłku. Nie musiałam niczego robić, wszystko samo przyszło, ponieważ SAMA TEGO CHCIAŁAM. Brzmi dziwnie? Też bym tak pomyślała dwa dni temu przed zajęciami. Ale już nie myślę. Bo dwa dni temu uświadomiłam sobie, że:
Sama sobie wszystko wybrałam: wybrałam sobie swoje życie, a nawet swoich rodzicowi. Wybrałam sobie swój los.
Nie żyłam swoim życiem. Żyłam zranieniami i winami swoich przodków. Brałam od nich wzorce i wydawały mi się naturalne – wydawało mi się, że tak musi być. Wydawało mi się, że muszę być taka jak oni, bo przecież jestem z ich krwi. Ale uświadomiłam sobie, że NIE JESTEM NIMI. Oni sobie sami wybrali swoje dotychczasowe życie. Ja sobie wybieram swoje. Ale po to, bym mogła być zdrowa (psychicznie i fizycznie) muszę akceptować moich przodków. Muszę być świadoma ich zranień, win i krzywd – i muszę się z nimi pogodzić. Muszę znać prawdę o moich przodkach i akceptować ją. Bez takiego oczyszczenia, bez prawdy nie mogę być naprawdę szczęśliwa.
Uświadomiłam sobie wzorce, które przejęłam od przodków, i które nie pozwalały mi żyć tak, jakbym naprawdę chciała. Ale, żeby je sobie naprawdę uświadomić, musiałam je wypowiedzieć głośno przy wszystkich. I razem z innymi się z nich zaśmiać.
Uświadomiłam sobie, że życie ma głęboki sens. Że stanowi jedność. Wszystkie dotąd rozproszone klocki nagle złożyły się w jedną harmonijną całość. Że jest sprawiedliwość. Że tak naprawdę nie ma ani morderców, ani zabijanych.
Uświadomiłam sobie, że sama sobie wybieram nie tylko swoje życie, ale także swoją śmierć.
Uświadomiłam sobie, że NIE MA PRZYPADKÓW. NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY.
Uwierzyłam, że SĄ CUDA. Właśnie ich doświadczyłam. Dwa dni temu nawet bym ich nie zauważyła, taka byłam zamknięta.
Uświadomiłam sobie, że miłość jest wszędzie (i nawet nie musiałam tego sobie pisać na kartce;))
A to wszystko Stało się dzięki Małgosi, MOJEJ CIOCI, CÓRCE MOJEGO DZIADKA, o której nie wiedziałam, albo nie chciałam wiedzieć, albo której nie byłam świadoma. To dzięki temu, że Małgosia mnie odnalazła, a ja postanowiłam do NIEJ przyjść na warsztat, otworzyłam się na Miłość bo przestałam żyć życiem mojego Dziadka.
DZIĘKUJĘ CI, MAŁGOSIU!
Ania
Aniu Kochana! Tak bardzo się cieszę , że dokonałaś takich odkryć. Teraz już wiesz , że możesz zrezygnować z niesienia cudzego losu i wybrać , stworzyć własne przeznaczenie. Z miłością Małgosia
Warszawa 12.11.2007r.
Małgosiu,
Uświadomiłam sobie, podczas warsztatów, że podstawową rzeczą jest zaufanie. Zaufanie do siebie, do ludzi, do istot wyższych. To właśnie zaufanie w ład i sens wszystkiego daje uczucie bezpieczeństwa i spokoju. Tam, gdzie są wątpliwości nie ma oddania i wolności, nie ma przepływu, bo jest zawsze jakieś „ale”. Zaufanie jest „drzwiami”, jest początkiem drogi duchowej.
Uświadomiłam sobie, że wszystko jest jednością. Do tej pory myślałam sobie, że dobrze byłoby, gdyby wszystko było jednością. Na warsztatach tego doznałam, to było jak olśnienie, coś niesamowitego, poczułam się równa z mordercą.
Uświadomiłam sobie, że prawdziwa miłość jest doskonałą relacją dwóch istot, jest wzrastaniem, a nie trwaniem w miejscu, jest wolnością i przynosi wolność i ukojenie. Kiedyś wydawało mi się, że przeżyłam taką miłość, że była ona jedyna i już nigdy więcej się nie zdarzy. Teraz widzę jak bardzo brakowało mi świadomości i zaufania. Wiem też, że zmiany trzeba zacząć od siebie, żeby zacząć związek trzeba być świadomym siebie i otwartym. I być szczęśliwym samym ze sobą, bo nikt oprócz nas nie jest w stanie nas uszczęśliwić. Kiedyś myślałam, że ktoś może mnie uszczęśliwić, że dopiero wtedy, gdy spotkam tą drugą osobę będę szczęśliwa. Teraz wiem, że muszę być szczęśliwa zanim ją spotkam.
DZIĘKUJĘ:)
i jest w samym środku jeszcze coś, niesamowitego , coś niewyrażalnego, zrozumienie rąbka prawdziwej wolności, akceptacji, jedności wszechświata, która dotąd była mi obca, bo aby poczuć to w pełni chcę się wspinać po schodach, a musi to być niesamowite uczucie!
Kasia
Kasiu, cudownie. Dziękuję za Twoje refleksje głębokie, serdeczne i czułe. Bez przymusu twórz własne szczęście, a reszta będzie pochodną tych działań. Z miłością Małgosia