Przeprowadziłam dziś ciekawą rozmowę z kobietą spełnioną, szczęśliwą i mądrą. Jednego, czego jej brak to domu, o którym rozmawiałyśmy wielokrotnie. Zdaje sobie sprawę, że dom wymaga czasu, energii, pieniędzy, dbania o niego itd., ale to wszystko jej nie przeraża, nie stanowi przeszkody, choć nie jest, aż tak majętna by móc sobie go kupić za gotówkę. Ma przyjaciółki, które mają swoje domy i takie, które już je sprzedały i odczuły ulgę po takiej decyzji, opowiadają jej o doświadczeniach, które się z tym wiążą, ale jej nic nie przekonuje i okresowo powraca do tego tematu. Zadałam jej nieco zniecierpliwionym i zaczepnym tonem pytanie,

a jakiego domu Ty chcesz?

Czy chcesz go budować czy kupić, w jakiej dzielnicy, ile ma mieć metrów, jakie potrzeby ma spełniać? – ale nie umiała odpowiedzieć na żadne z tych pytań.

Nie wiem.

Co na to Twój mąż, zadałam pomocnicze pytanie widząc jej zażenowanie. On nie chce domu – odpowiedziała natychmiast. Niczego nie chce, uważa, że tak jak jest, – jest dobrze.

Przecież macie ładne i wygodne mieszkanie – dodałam.

No właśnie, kiedyś myślałam nawet o wymianie kuchni, ale wiem, że to pociągnie remont łazienki i innych pomieszczeń, aż w końcu zostaniemy w tym mieszkaniu do końca życia, a mimo, że mam 60 lat ta myśl jest dla mnie przerażająca. Zamilkła i zamyśliła się głęboko, jakby zdała sobie sprawę z absurdu tego pragnienia lub zbliżającego się nieuchronnie końca ziemskiej egzystencji.

Poczułam, że sprawa jest naprawdę poważna skoro ciągnie się latami i nie widać żadnego dobrego rozwiązania.

Jak to, nigdy nie marzyłaś, nie wyobrażałaś sobie, jaki ma być, nie zazdrościłaś choćby innym, którzy zbudowali dom swoich marzeń.?

Nie, wyobraź sobie, że ja nie miałam żadnych marzeń. Tak jakby były mi zabronione, niedostępne, zakazane. W ogóle nie miałam marzeń, na żaden temat.

Będąc w związku, dostosowywałam się do potrzeb partnerów i wmawiałam sobie, że wszyscy prócz mnie mają rację, bo nie ma co porywać się z motyką na słońce, popełniać kolejnego błędu, a potem się tego wstydzić, itd.

Widziałam, że posmutniała, ale nie odpuszczałam. Jak to, myślisz o czymś, chcesz i nie realizujesz tego, przecież tylu rzeczy dokonałaś w życiu, a z domem co?

Nie potrafię, przyznała. Nasza rozmowa przekształciła się w sesję terapeutyczną, pytanie goniło pytanie, a formułowane przez nią odpowiedzi lub ich brak uświadamiały jej popełnione błędy, stracone szanse i niewykorzystane okazje. Zrozumiała, że zatrzymała się na etapie chęci, a nigdy nie przystąpiła do realizacji, zrozumiała, że potrzeby innych stawiała przed własne.   Co więcej uświadomiła sobie, że nie dawała sobie prawa do posiadania domu i w związku z tym nie pozwalała sobie nawet na marzenia. Odkryła też w sobie głęboko tkwiące zakamuflowane wzorce rodowe oraz ograniczające ją przekonania..

Wyszła ode mnie zmęczona, spłakana, ale szczęśliwa, bo uświadomiła sobie, że nic nie mogło się wydarzyć, ponieważ: nie uwolniła się od ograniczających rodowych wzorców, nie postawiła sobie jasnego celu, nie zmieniła ograniczających przekonań, nie rozpoznała ukrytych uczuć w podświadomości, które stały w sprzeczności z potrzebami umysłu ego. To wszystko wzbudziło w niej nadzieję, bo teraz zrozumiała, że przy takim zamęcie, jaki miała w głowie i sercu nic nie mogło się wydarzyć. Z nadzieją i pozytywnym nastawieniem, że teraz już wie i rozumie, co potrzebuje zmienić w sobie umówiona na kolejną sesję wyszła ode mnie z zadaniem. Ma odpowiedzieć sobie na pytanie, czy na pewno chce domu, (kiedy potencjalnie wie, że może go mieć), co mówi jej serce i czy tego samego pragnie jej dusza.

Świadomość jest kluczowa w procesie kreacji, bowiem unaocznia nam, co potrzebujemy uwolnić w sobie by energia miłości, realizacji mogła swobodnie przez nas płynąć.

Trzeba dotrzeć do uczuć, pragnień, blokad i destrukcyjnych programów, zgromadzonych na nieświadomym poziomie. Ujawnienie tego, co ukryte, co zalegało, bolało, wywoływało strach czy dyskomfort jest ewidentną przeszkodą w realizacji zamierzeń każdego z nas. Czasami te ograniczenia są tak ogromne, że nie pozwalają nawet na pojawienie się marzeń i pragnień jak w opisanym powyżej przypadku.

Takich i podobnych historii można by przytoczyć wiele, niespełnionych, niezrealizowanych, niezakończonych sukcesem przedsięwzięć. Wydatkowano energię, czas, często własne środki i zasoby, wysiłek, by wykreować porażkę.

Co więc zrobić, żeby proces kreacji był prosty łatwy i skuteczny?

Po pierwsze, musimy odpowiedzieć sobie na głębokim poziomie na pytanie, co jest dla nas ważne i czego tak naprawdę potrzebujemy.

Sprawdzić to na poziomie uczuć i przekonać się czy wszystkie sfery: fizyczna, umysłowa i duchowa są zgodne i chcą tego samego. Tylko praca w jedności z podświadomością zagwarantuje efekt.

W oparciu o tą wiedzę o sobie trzeba sformułować intencję tak jasno jak to tylko możliwe i puścić ją tylko raz nie wprowadzając już potem żadnych modyfikacji i zmian.

Zdecydować się i robić, co jest do zrobienia w związku z postawionym celem, zaangażować swoje uczucia, wyłączyć umysł ego, racjonalne myślenie, wewnętrznego krytyka i osobistego sabotażystę…

O tym i świadomej strategii, kreacji będzie mowa na najbliższych warsztatach.

Pierwszego dnia każdy uczestnik będzie miał okazję sformułować swój cel na poziomie fizycznym, umysłowym i duchowym oraz rozpoznać i uwolnić programy, przekonania, które mu w tym przeszkadzają.

Drugiego dnia, poprowadzę ustawienia wg Berta Hellingera, które pozwolą uczestnikom zaprowadzić porządek w rodzie, uwolnić się od sumienia rodu, cudzego losu, uwikłań i niemocy w realizacji zamierzeń. Osobista praca każdego uczestnika sprawi, że energia przodków popłynie i poczują oni wsparcie w realizacji swoich zamierzeń.

Jeśli jesteś zainteresowany osobistą przemianą w realizacji swoich pragnień dotyczących dobrostanu, szczęśliwego związku, obfitości i bogactwa na warsztaty w Warszawie pod hasłem Świadome Kreowanie Rzeczywistości.

                                                                                                               Małgorzata Przygońska