Dużo się mówi i pisze o bezwarunkowej miłość, a tak naprawdę nie ma w nas na nią zgody. Często kojarzy się z byciem miłosiernym dla zbrodniarza czy własnego męża, który zamiast kochać nas bezwarunkowo, okazał się katem, który bije własne dziecko. Taka postawa bez warunków, kojarzy się z cierpieniem, nadstawianiem drugiego policzka, fałszywą pokorą, czy rolą ofiary.
Mówimy więc: wymagam od Ciebie i oczekuję właściwego traktowania, wracania po pracy do domu, robienia zakupów i pomocy w sprzątaniu. Stawiamy warunki takie lub inne, ale jakie by one nie były, zawsze są granicami, które regulują nasze funkcjonowanie. Wprowadzają ład i porządek i są postrzegane, jako konieczne do zgodnego życia. Nawet dziesięć przykazań mówi nam o tym, co mamy robić, a czego nam nie wolno.
Skąd, więc się wziął ten pęd do bezwarunkowej miłości ?
Z pierwotnych, niezaspokojonych potrzeb niemowlęcia, w postaci braku naturalnego pokarmu w piersiach naszej matki, braku czułości, łagodności i przytulania, kochania i zachwycania się nami wraz z ojcem, takimi jakimi jesteśmy, z niezaspokojonej potrzeby ich obecności, uważności i dostępności. Z pragnienia bycia blisko drugiego człowieka, czucia jego ciepła i dotyku, słuchania jego głosu i poczucia bezpieczeństwa, który temu wszystkiemu towarzyszy.
Chcemy być w ten sposób, bez warunków kochani, nawet gdy urodziliśmy się chłopcem, a nie wymarzoną dziewczynką, chcemy mieć mamę i tatę dla siebie na wyłączność dopóki nie dorośniemy do stopniowego oddzielania się od nich, chcemy, żeby rodzice żyli wiecznie i nigdy nie umierali, byli gwarantem naszego bezpieczeństwa i opieki, żeby zawsze nas rozumieli, akceptowali, nawet, jeśli uczymy się średnio, nie mamy sportowych sukcesów i nie przystępujemy do szkolnej olimpiady.
Jeśli któryś z tych elementów składowych miłości nie został zaspokojony na wczesnych etapach naszego życia, jego brak odczuwać będziemy też, jako dorośli. Tak długo, aż nie uświadomimy sobie, że tak jest i przestaniemy zaprzeczać niespełnionym potrzebom, nie odkryjemy źródła ich pochodzenia, nie wybaczymy, odpuścimy i pojednamy się z tym, co się wydarzyło.
Niezaspokojone potrzeby pokutują w nas jak niespełnione marzenia, nawet, gdy schowaliśmy je głęboko do szuflady i leżą gdzieś zakurzone na dnie naszej duszy, to dają o sobie znać niespodziewanie, zawsze wtedy, gdy dotykamy bolesnych wspomnień czy przeżyć.
Będziemy ten model, wzorzec, powtarzać w różnych konfiguracjach i postaciach, w różnych relacjach partnerskich, rodzinnych i zawodowych, aż nas olśni, że jedyną drogą uwolnienia się od piętna przeszłości i pozostawienia jej za sobą jest wybaczenie.
Co to wiec znaczy wybaczenie ??
To akceptacja tego, co było i jest, pełne zrozumienie i zgoda.
Ideałem jest wieść takie życie, w którym nic, nikomu, także sobie nie musimy wybaczać. Wtedy też nic, nikt, nam nie musi wybaczać. To znaczy właściwie postępować, szanować siebie i innych, być życzliwym, cierpliwym, spokojnym i wyrozumiałym, wdzięcznym, kochać całym sercem, nie popełniać błędu i być ideałem. Skupiać uwagę na tu i teraz i puścić wolno przeszłość.
Życie ziemskie polega na doświadczaniu, przeżywaniu i poznawaniu. W takim procesie naturalne jest, że popełniamy błędy. Dzięki nim się uczymy i rozwijamy, jako istoty ludzkie. Czasami błędy są tak duże, że przekraczają nasze granice wyrozumiałości i wtedy nie potrafimy takiego postępowania zaakceptować żadną miarą, a tym bardziej przebaczyć.
Szybko nam się odechciewa takiego bezwarunkowego uczucia, bo nie ma w nas zrozumienia dla istoty rzeczy. Często kojarzy nam się ono z bezgraniczną głupotą, naiwnością i zwyczajnym frajerstwem. Naturalne pragnienia stają się naszą zmorą i przekleństwem, bo wiemy, że „ideałów nie ma„ a „życie, to nie bajka”, w której jest zawsze dobre zakończenie.
Jak więc kochać bez warunków i szczerze, jak wzniecić w sobie to uczucie, o którym tylko słyszeliśmy, lub którego być może udało nam się doświadczyć czy dotknąć zaledwie przez krótką chwilę ?
Ludzkimi zachowaniami póki są nie uswiadomione kierują wzorce. W zależności od tego, jakie one są, taka jest nasz rzeczywistość.
Myśli przepełnione miłością mają wysokie wibracje i ogromną moc, niosą w sobie potężną energię. Cała nasza mądrość polega na tym by to zrozumieć i z tej mocy korzystać. Brać ją z tej niczym nieograniczonej przestrzeni i pomnażać poprzez dzielenie z innymi, z naszymi rodzinami i bliskimi, tymi, którzy przeszli na inną stronę życia, też.
Uwalniając siebie i innych od winy, bierzemy odpowiedzialność za jakość naszego życia, a to wymaga od nas odwagi zmierzenia się z prawdą. Podejmując decyzję o polepszeniu naszego życia, ustawicznie dokonujemy świadomego wyboru myśli, które myślimy, słów, które wypowiadamy, uczuć, które czujemy i działań, które podejmujemy. To wymaga od nas uważności, gotowości i chęci doświadczenia zmiany na lepsze.
Przebaczając sobie, otrzymujemy przebaczenie.
Odpuszczenie, współczucie wobec innych i siebie samych, czyni nas lepszymi ludźmi.
Trzeba wiedzieć, że proces wybaczania nie ma nic wspólnego ze światem zewnętrznym, okolicznościami i innymi osobami, dotyczy wyłącznie nas samych, a właściwie naszego sposobu widzenia tego, co się wydarzyło, wydarza i naszej interpretacji zdarzeń. Miłość bezwarunkowa jest zawsze włączająca, aktywizująca i wzmacniająca nas i wszystkich dookoła. Kiedy przestajemy się bać, nienawidzić i potępiać, możemy świadomie odbudowywać relacje z sobą samym i otoczeniem.
By dokonać takich wyborów potrzebna jest nasza siła woli i motywacja.
Otwórzmy, więc serca dla siebie i innych i pozwólmy zamiast urazów, płynąć miłości, która nie jest emocjonalnością, a z tym ją najczęściej mylimy. Przekonamy się, że im więcej kochamy, tym do większej miłości jesteśmy zdolni.