Wydaje Ci się, że dajesz miłość, a dajesz swój bullschit.
Samozrozumienie
Najpierw zajmij się sobą i swoim zranieniem, zanim zaczniesz pouczać innych, pomagać, otaczać opieką. Traumy, które nosisz w sobie z okresu dzieciństwa, a nawet czasu gdy byłeś w brzuchu matki, nie giną wraz z Twoim dorastaniem, a rosną wraz z Tobą w ukryciu niewidoczne i niezaopiekowane.
Wtedy czasami małe rzeczy urastają do niewyobrażalnych poziomów i już sam temat pojawiający się w życiu czy związkach może wywołać nieadekwatną reakcję. Nikt nie zwraca na to uwagi, a Ty reagujesz jak poparzony, krzyczysz, płaczesz, szlochasz. Tak dzieje się zawsze gdy trauma nie została w procesie psychoterapii uwolniona.
Wtedy wspomnienie zakopane w niepamięci i zamiecione pod dywan, ujawnia się niespodziewanie. Taka reakcja jest niebezpieczna dla Ciebie i otoczenia. Mało tego, do czasu uwolnienia, będzie się powtarzać i trigerować Cię. To może być obraz przywołujący wspomnienia, zapach, głos, słowa, albo książka.
Od czytelników mojej książki „Dotyk serca — droga do poznania siebie” otrzymuję często wiadomości, że wzbudza ona wiele emocji i wiele łez przy niej wylano. Ale trzeba wiedzieć, że w tym wszystkim nie o mnie, autorkę tu chodzi, ale o podobieństwo przeżyć moich i czytelników. Moja historia — prawdziwa, uruchomiła to co było stłumione w nich, nieuszanowane i nie ukochane. Wróciło więc ze zdwojoną mocą niespodziewanie.
To jest wyraźny znak dla czytelnika, że potrzebuje wrócić do ukojenia tego smutku spowodowanego stratą, odrzuceniem, brakiem akceptacji czy miłości. Może też się okazać czytelniku, że będziesz musiał spojrzeć jeszcze głębiej i popatrzeć ze współczuciem i miłością na siebie i przodków, by na tym etapie zatrzymać ból, żeby ich rozpacz i poczucie straty nie stało się Twoim ciężarem.
Zakończenie
Tak więc nic nie dzieje się przypadkiem. Kiedy jesteś gotowy na spotkanie z traumą, idziesz na film i płaczesz, albo wpada Ci w ręce książka, która wzbudza emocje, albo wściekasz się gdy widzisz czyjeś zachowanie.
I co by nie było, jakkolwiek by to nie brzmiało, potrzebujesz zająć się sobą z przeszłości. Utulić, ukochać, usłyszeć swój ból, by zasklepić swoją dziecięcą raną odrzucenia, przemocy czy braku miłości. Póki tego nie odżałujesz, nie uświadamiasz sobie, że czas się nie wróci, że ojciec i matka Cię nie przeprosi, nie pochwali, nie powie zrozumiałem/am swój błąd. Póki nie odpuścisz, nie odżałujesz, żyjesz w przeszłości. Nawet gdy myślisz, że zaakceptowałeś, pogodziłeś się i zapomniałeś o bólu, Twój zegar zatrzymał się w tamtym czasie, a płacz, smutek czy złość pokazuje, że najwyższy czas, by zająć się sobą.
„Wydaje Ci się że dajesz miłość…” – właśnie to mi chodzi po głowie po ukochaniu swojego wewnętrznego dziecka – czy ja do tej pory w ogóle kochałam? Mam wrażenie że uczucie które brałam za miłość było tak na prawdę skierowane do małej mnie potrzebującej miłości. Zasłona opadła i to co widzę mnie smuci, nie wiem czy umiem kochać 🙁
Agnieszko, to pierwsze kroki w poznawaniu prawdy. Ważne, że dotarłaś do tego miejsca. Z każdym krokiem będzie łatwiej choć konieczne jest spotkanie się ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Trzeba dostrzec je i jego niezaspokojone potrzeby, bo póki tego nie wiedziałaś myślałaś ,że dajesz partnerowi, a dawałaś sobie. To, że pojawiło się uczucie smutku, to normalne kiedy spotykamy się ze stratą. Bądź spokojna, idziemy dalej, a z każdym krokiem wzrasta Twoja świadomość.
z jego potrzebami, ukochać, przytulić byś mogła się z nim połączydym