singleKiedy czujemy się oszukani lub opuszczeni, mamy poczucie rozczarowania i bólu,- wtedy mówimy, że zostaliśmy zdradzeni. Dlaczego doszło do zdrady? Kto zawinił? Odpowiedzi na te pytania powinniśmy poszukać w sobie. Bo za rozczarowaniem stoją oczekiwania, z którymi wiązaliśmy nasze nadzieje. Ta przepaść często nazywana jest zdradą.
 

Nie byłoby rozczarowań ani poczucia zdrady gdyby nie nasze założenia, złożone na piśmie na przykład w urzędzie stanu cywilnego lub przy podpisywaniu umowy spółki albo wstępowaniu do partii a także te honorowe, o których się nie mówi ale myśl. Bo jest się bezpodstawnie przekonanym, że są zgodne z naszym systemem wartości.

Dlaczego?

Dzieje się tak dlatego, że na początku jakiegoś spotkania z człowiekiem, instytucją lub systemem, mamy własne idealne założenia, a w związku z tym także oczekiwania. Po czasie, gdy to się nie sprawdziło mówimy, „ale ja przecież myślałem, że to będzie tak lub tak, a stało się zupełnie inaczej.” Okazuje się, że te wyobrażenia dotyczyły naszej miary, naszych wzorców, naszych standardów. Dla innych osób wychowanych w innej tradycji, kulturze, rodzinie i zwyczajach jest to całkowicie odmienny sposób widzenia świata, a w związku z tym inny sposób myślenia i działania. To co dla nas może okazać się rozczarowaniem lub być bolesne dla drugiej osoby, instytucji jest naturalną koleją rzeczy.

Jak?

Nasuwa się pierwszy wniosek. Zanim podejmiemy decyzję o wejściu w związek, podpisanie umowy spółki albo kontraktu handlowego, zobaczmy, zapytajmy wprost o reguły, których ta osoba chce bądź nie chce przestrzegać.

Trzeba wiedzieć, że jeśli ewentualny partner już na początku waha się, czy nie jest pewny odpowiedzi lub swoich wartości to albo w ogóle nie zna siebie, coś kręci lub próbuje ukryć. I jedno zachowanie i drugie informuje nas o tym, że partner nie jest pewny. Nie chodzi o to, że mamy wynająć detektywa, który zbada jego przeszłość lub spółki i nam o tym powie, ale sami mamy być trzeźwi i przytomni wchodząc w jakikolwiek układ formalny lub nieformalny.

Najlepszym wyjściem jest zapytanie o wszelkie sprawy wprost i uważne wysłuchanie odpowiedzi. Takie podejście jest po prostu dojrzałe. Jeśli uzyskana odpowiedź nie jest wystarczająco wyczerpująca to dopytajmy do końca o wszystko co chcemy wiedzieć. Jeśli odpowiedź jest zgodna z naszym systemem wartości, to w porządku, ale jeśli znacznie się różnimy to wiedzmy, że konflikt przyszłościowo się ujawni. Mówienie sobie” jakoś się ułoży”,” z czasem nie będzie to takie ważne” jest najczęstszym błędem jaki popełniamy.

System wartości każdego z nas ( czyli to co jest dla nas ważne) jest tak istotny w naszym życiu i działaniu, że daje o sobie znać na co dzień. Prowadzi nas, kieruje naszymi decyzjami nawet jak nie jesteśmy tego świadomi. Kiedy występuje duża rozbieżność w tym względzie, trzeba się nad tym poważnie zastanowić zanim podejmiemy decyzję o budowaniu tej relacji, podpisywaniu umów, składanie deklaracji.

Musimy wiedzieć, że z system wartości i jego hierarchią nie da się dyskutować i kogokolwiek przekonywać. Oczywiście na przestrzeni życia i wraz z naszym rozwojem system wartości ulega zmianom, zmienia się też hierarchia, ale następuje to w procesie dojrzewania każdego z partnerów, poszerzenia naszej świadomości i rozwoju duchowego.

Jeśli dla jednej osoby na przykład najważniejsze jest zdrowie, a dla drugiej podróże, to zapewne wystąpi tu konflikt interesów. Gdy partner jest aktywny, lubi sport, wyprawy, a my przytulanie i spoczywanie na kanapie, to nawet jeśli początkowo akceptujecie swoje pasje, po jakimś czasie Was to znudzi bo po prostu na tej kanapie nikogo przy nas nie będzie. Na wyprawach on nie będzie miał towarzysza życia przy sobie i z czasem zaczniecie się oddalać od siebie zamiast zbliżać. Nas nie będą interesowały jego przeżycia z podróży, a jego nasze relacje o tym co nowego w serialach. Może pojawić się złość, żal, smutek w każdym z Was, z czasem zazdrość, a potem, to już potoczy się relacja po równi pochyłej w dół.

Co robić?

Może nie zacieśniać relacji przed bliższym poznaniem siebie wzajemnie lub przegadanie tych odmienności i znalezienie innego rozwiązania, wyższej wartości dla obojga. Jeśli ta wyższa wartość Was połączy to wszystko ok. Jeśli nie możecie jej znaleźć to bycie razem czy funkcjonowanie w firmie musiałoby prowadzić do ustępstw, którejś ze stron i pójście na tak zwany kompromis, czyli zrezygnowanie z części siebie, swoich pasji, celów czy zamiarów na rzecz drugiej strony. W firmie również to się nie uda, gdy każdy ze wspólników będzie realizował własny plan, szedł w swoją stronę lub przeciągał drugiego na siłę na swój teren. W takiej sytuacji mamy do czynienia z presją. Ktoś czuje się niekomfortowo co zapewne da o sobie znać gdy uświadomi sobie ten mechanizm manipulacji i rezygnacji z siebie. Poza tym, gdy partner w małżeństwie, spółce, czy biznesie rezygnuje z siebie, to wtedy nie ma nic do wniesienia w związek i ta relacja, traci na wartości. Nie ma przepływu energii, miłości, pomysłów a nawet pieniędzy.

Wiec jeśli to wiesz, nie wchodź w związek małżeński, biznesowy lub jakikolwiek inny, jeśli Wam obojgu nie po drodze. Wybierz to, co Ci służy, ubogaca i wznosi. Chyba, że masz zapotrzebowanie na bycie ofiarą, a następnie oskarżanie partnera, męża, wspólnika o niecne zamiary względem Ciebie. Jeśli jest inaczej, to zmień wzorzec. Wtedy inni ludzie i  propozycje same się pojawią wokół Ciebie.

Małgorzata Przygońska